Ogólnie uważam, że za ten sezon, Brutterowi należą się tęgie baty. Dokonał przy jego robieniu rażące błędy w sztuce pisania scenariuszy. Praktycznie całe clou tej serii zawarł w dwóch ostatnich odcinkach, a przez resztę sezonu serwował nam zapychacze pokroju walki z nałogiem tytoniowym. Przecież miał dobry materiał na główny wątek w postaci wyborów wójta, ale nie... dał temu mniej czasu niż blogowi Michałowej.
O wątku dworku nie wspominając. Kampania wyborcza we Wilkowyjach to dwa-trzy odcinki, a Kusy rzucający fajki to pół sezonu. Co za inwersja priorytetów. Co jeszcze dostaliśmy w dworku? Takie zapychacze jak kłótnie Moniki z Jerrym, nowy chłopak Kingi, pomaganie dawnemu działaczowi stanąć na nogi czy nagły i niespodziewany kryzys twórczy Kusego... i Lucy. Rety, jak ona mnie wkurzała, o wiele bardziej niż Monika w siódmym sezonie. Tak jak w kilku poprzednich seriach zrzędziła, ale w przeciwieństwie do tychże serii, nie miała dobrego powodu, by to robić. Z jednej strony była zła na siebie, bo wydawało się jej, że ogranicza męża obowiązkami rodzinnymi (chyba nie słyszała o sprzątaczkach, niańkach, gosposiach czy nawet cateringu), z drugiej miała do niego pretensje, bo... de facto za zbyt zdroworozsądkowy światopogląd. Wskaże, które punkty programu Fabiana są nierealne? Od razu wielki foch. No ludzie, co Wy zrobiliście z najlepszą postacią starego Rancza?
A co na plebanii? Ano to, że scenarzyści nie wiedzieli jak poprowadzić wątku biskupa, więc zamiast przenieść go do kurii, gdzie jego miejsce, sztucznie zatrzymali go w parafii robiąc z niego nadproboszcza. Wprawdzie był jeden zaczątek ciekawego wątku w postaci rady biskupiej, ale to był temat na ćwierć odcinka. Widać dużo większy potencjał był w blogującej Michałowej.
PPU z kolei było jedynym dobrze poprowadzonym wątkiem Rancza. Mam tylko jedną uwagę... Łatwość z jaką Czerepach dał się podejść Oli była mocno rozczarowująca. Jednak cała reszta była świetna. Intryga Oli i sposób w jaki ją rozwiązano? Geniusz! Gambit Kozioła na końcu? Geniusz!
Ławeczka? Jej praktycznie nie było. Na początku Pietrek założył szkołę disco-polo, ale jego szalona żona ją zamknęła. Co się stało z Jolą? Była nieśmiało dziewczyną ze wsi, teraz jest despotyczną matroną. Potem na ławeczce długi czas nic się nie działo, dopiero pod sam koniec sobie przypomniano o jej bywalcach kiedy Solejuki wygrały w totka. Według mnie wątek totalnie na siłę i wrzucony na ostatni moment, ale o dziwo dobrze rozwiązany. Tylko te całkowicie przesadzone reakcje sąsiadów i znajomych... Jak już chcieli iść w satyrę zawiści to mogli dać wygraną komuś w gorszej sytuacji, a nie ludziom, którzy za środki z imperium pierogowego pobudowali sobie willę.
Kampania była bardzo fajnym, ale niestety, bardzo krótkim wątkiem. Wszystko działo się zbyt szybko, brakowało rozwinięcia i momentu na refleksję. Kandydaci (szczególnie jedna) nie przemyśleli swojego postępowania, nie przeprosili się nawzajem, tylko cały czas robili bezpardonową walkę o głosy, a na końcu podali sobie ręce i tyle...
I zakończenie. O dziwo bardzo dobre. Gambit Kozioła z rozwiązaniem koalicji świetny. Rozwiązanie problemu z milionami Solejuków dobre, do tego dało to bardzo wiarygodną przemianę Solejuka. Bałem się, że dadzą tutaj coś ckliwego jak danie całej kasy na cele charytatywne, ale dali tutaj naprawdę dobry, Salomonowy wręcz, wyrok. Powód zostania biskupa w parafii? O dziwo, bardzo dobry. Wygrana Więcławskiej? Jestem pozytywnie zaskoczony. Wygrana Krysi w rzeczywistych warunkach była oczywistością. Wybór był pomiędzy kobietą, która się tutaj urodziła, którą każdy znał i lubił, właścicielkę jedynego sklepu we wsi, z którą zawsze było można przyjemnie porozmawiać i jak było trzeba to na zeszyt sprzedała, prywatnie żoną lokalnego przedsiębiorcy zatrudniającego ćwierć gminy, który ostatnio awansował na wiceministra, a drobnym urzędnikiem z nierealnym programem, którego jedynym atutem jest poparcie Lucy i powinowactwo z Kozłami. Także oczywistym byłoby, że wygrać powinna Więcławska, ale bałem się, że skoro to serial to dadzą wygrać Fabianowi. Jednak pozytywnie mnie zaskoczyli. Niestety w tej finałowej beczce miodu była jedna łyżka dziegciu... Lucy. Ni z gruchy, ni z pietruchy znowu miała dosyć Wilkowyj, więc postanowiła się wyprowadzić. Tym razem na dobre... Ależ mnie to wkurzyło, ot tak się obraziła i postanowiła się spakować. Jednak nie będę za nią tęsknił.
Moim skromnym zdaniem, w 9 części "popsuli" kilka postaci. Przemiana Haliny i Lodzi? Co do Kozłowej, to jeszcze rozumiem, pokazywała iż ma charakterek, lecz Lodzia? Niewypał.
Jak wspomniał przedmówca, także postać Joli.Siedzi w domu, nic nie robi (poza opieką nad dziećmi", i pozuje na gwiazdę. O Lucy, nawet nie wspomnę, gdy z początku była wręcz watem, dzięki któremu łódź parła do przodu, to obecnie coraz większym balastem się robi.
Wątek nowego policjanta... Taki nijaki, zbyt krótko był, aby ocenić. Michałowa, przegięcie z internetem.
Ogólnie, 9 część, oceniam na 4/10. Było kila niezłych odcinków, lecz jako całość... Mam nadzieję, iż 10 część będzie ostatnią, wróci Stasiek, i Lucy nie będzie, ewentualnie jakiś króciutki epizod.
Właśnie... dobrze, że o tym wspomniałeś. Halina i Lodzia zostały spieprzone w tym sezonie. Najpierw zachowywały się maksymalnie infantylnie w Sejmie, jak przedszkolak z tremą przed teatrzykiem. Potem przeciągnięty do granic możliwości wątek romansu z Aptekarzem, a potem poszukiwania kochanka dla Lodźki. Co to miało być?
Nowy policjant rzeczywiście zbyt krótko był w tym sezonie. Pojawił się, zamontował kamery i zniknął. Myślałem, że zrobią z tego monitoringu ważniejszy wątek. Wydawało mi się, że będzie poważna heca z nagrywaniem ludzi, w sytuacjach, w których nie chcieliby być nagrywanymi, może nawet protesty mieszkańców, ale nie... Nie rozwijali tego w tą stronę, widać rzucanie fajek przez Kusego było ważniejsze.
Jedne z moich ulubionych niegdyś postaci, Halina i Lodzia w tej serii niestety niewypał. Szopka z sejmem do którego w końcu nie weszły i poszukiwania Lodźce kochanka (swoją drogą, w końcu Halina dopięła swego..).
Romans Haliny, byłam prawie pewna że w tej serii wreszcie go skończą. A w 10 co, Kozioł kampania na prezydenta, a żona dalej romansuje?
Co do Lucy, nawet nie będę się wypowiadać. Cała seria- fochy nie wiadomo o co i w finale foch z przytupem i nagle wyjazd. Kusego też lepiej przemilczę. Ich wątek przez całą serię był tak nudny, że brak w 10 nie byłby złym pomysłem. Chociaż wydaje mi się że coś się wydarzy i albo Lucy wróci wcześniej albo w ogóle jednak nie pojedzie i w pierwszym odcinku 10 pojawi się z powrotem, jak już pisałam w temacie o 13.
Było trochę wątków z potencjałem, niewykorzystanych choć o wiele ciekawszych niż rzucanie palenia i boląca noga.
Co do kampanii, mam trochę niedosyt, ale wątek ok. Więcławska wójtem, Fabian zastępcą, tu może być ciekawy temat.
PPU to mój ulubiony wątek tej serii, co prawa myślałam że Ola coś bardziej namiesza albo partia zaliczy jakieś większe potknięcie, ale i tak rzeczywiście geniusz :) Cały czas do przodu, zobaczymy jak będzie w 10, ale coraz bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz prezydent-premier. A Halina i Lodzia pierwszymi damami ;)
Mam nadzieję że 10 seria okaże się już naprawdę ostatnią, właśnie z sympatii do serialu. Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym ;)
Za to pomysł WIęcławskiej o punkcie pomocy społecznej w każdej wiosce był bardzo realny Program Fabiana Dudy był możliwy do zrealizowania, chłopak miał zapewne pojęcie jak go sfinansować. Tyle że jego progam okazał się niezrozumiały przez ciemny lud, całkowicie niepotrzebny. Lepiej jeśli wójtem jest ktoś niekompetentny i potrafiący opierniczyć jak mówiła Solejukowa czy ktoś mający wizję rozwoju? Klaudia miała rację, że motłoch na ewentualnego wójta Dudę nie zasługuje.
Lucy i tak długo wytrzymała w Wilkowyjach, tym zakłamanym światku.
Obydwa programy były zbiorami pobożnych życzeń, ale ten Więcławskiej ma więcej sensu. Samopomoc gminna to dużo bardziej pożyteczny koncept niż wycieczki do teatru i kawiarenka literacka za publiczne pieniądze. Może i znalazłby się środki na to drugie, ale kto skorzystałby z tego? A samopomoc wbrew pozorom nie byłaby taka trudna w realizacji. Świetlice na wsiach są, więc tam gmina mogłaby od czasu do czasu zorganizować kursy obsługi komputera etc., propozycje szkoleń byłoby można zgłaszać u sołtysów.
Zbyt generalizujesz alternatywy w tych wyborach. Więcławska zarządzać potrafi, co udowodniła rozwijając swoją działalność gospodarczą, no i pochodzi z tej gminy, więc rozumie ludzi i ich problemy, więc jej wizja (tak, ona też ją ma, nie odbierajmy jej Krysi) jest bardziej dostosowana do realiów Wilkowyj. Na przeciwko niej stoi Duda, osoba bardziej kompetentna, ale nietutejsza przez co jego pomysły są kompletnymi nieywpałami. Wycieczki do teatru? Ale na co to komu?
Co do Twojej pejoraryzacji Krysi i wszystkiego co sobą reprezeuntuje przy jednoczesnym idealizowaniu Rudy i Lucy... wyczuwam kompleks wielkomiejskości. Nie, Wilkowyje to nie ciemny lud czy tam motłoch. Po prostu wybrali prqgmatycznie.
Więcławska nie ma pojęcia nawet o merchandisingu co wyszło po mianowaniu Joli na kierowniczkę sklepu. Poza tym prowadziła działalność monopolową i nie musiała się zbytnio wysiliać przy zarządzaniu sklepem. To trzy wielkie businesswomen prosiły Dudę o pomoc jak rozwinąć działalność zwiążaną z serami. Po co komu wycieczki do teatru? Więc zlikwidować teatry? Sama Więcławska nakazała Dudzie wdrażać jego program w nowej kadencji, w tym wycieczki kulturalne. Gmina rozwinie się dzięki Dudzie a Więcławska sobie przypisze zasługi.
Aż dziwne że wybrano Lucy na wójta skoro urzędujący Kozioł był taki swój, "straszny, ale własny zbój swój" (Lady Pank - piosenka o zbójach). Uczciwą Lucy oskarżono fałszywie o złodziejstwo i większość ludzi nie wiedziała co o tym myśleć, dopiero oświadczenie Lodzi przemówiło im do rozumu.
Nie idealizuję Lucy bo to często irytująca postać, zwłaszcza jak coś nie idzie po jej myśli, na dodatek kompletnie zbędna w 9. sezonie.
Wilkowyjan ciemnym ludem i motłochem określają sami rodowici mieszkańcy (Czerepach i Klaudia). Przeciętny mieszkaniec Wilkowyj to taki krzykacz spod apteki jak była afera z muszkami.