PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=262774}

Ranczo

2006 - 2016
7,4 86 tys. ocen
7,4 10 1 86204
7,4 21 krytyków
Ranczo
powrót do forum serialu Ranczo

Na TVP Seriale aktualnie przerabiają ósmy sezon i przy odcinku z wymianą małzeńską między Solejukami, a Hadziukami naszło mnie jedno pytanie... czemu tak właściwie uznano małżońków winnych w tym całym ambarasie? To przecież one chciały terapii małżeńskiej i zgodziły się na wymianę domów... oczywiście, nabałaganili, ale czy coś aż tak zdrożnego? Zwłaszcza jeśli jesteś u siebie? Pewnie, uciekli do lasu przez co były podejrzewane o morderstwo, ale przypominam, że mieli ku temu bardzo dobry powód, one szły na nich z siekierami, bo nie pozmywali naczyń... u siebie. Nie wiem czy to takie zdrożne ukrywać się przed żoną biegnącą z toporem przez wieś wrzeszcząc "zabiję!"? Także bardziej winne są one, nie oni, a ich występni na pewno nie zasługiwały na noc leżenia krzyżem, zbicia o świcie i całego dnia usługiwania żonom jak jakieś roboty.

ocenił(a) serial na 10
Kwarc

Wiesz, mnie się wydaje, że ksiądz dlatego wydał taki wyrok - bo panowie to prości alkoholicy, a panie wielkie bizneswoman. Logiczne więc, że całą winę zrzucono na ,,pijaków''. Tym bardziej że przerośnięte ego Solejukowej i Hadziukowej innej możliwości by nie przyjęło. Swoją drogą trochę irytuje mnie, że w późniejszych sezonach zrobili z nich takie aroganckie baby, które co chwila robiły awantury swoim mężom i z byle powodu ich wręcz poniżał. I o ile jeszcze Solejukową można jako tako zrozumieć ( w końcu mąż ją bił i sama musiała zajmować się ich domem i siódemką dzieci ), o tyle chamskie traktowanie Hadziuka przez żonę wzięło się tylko i wyłącznie z jej arogancji. W końcu sam przyznał się w 129 odcinku, że ani razu jej nie pobił.

ocenił(a) serial na 10
Rafiki_07

Ale zauważcie, że generalnie wszystkie kobiety pozmieniano na gorsze. Solejukową, Hadziukową,Więcławską, Klaudię, Jolkę czy Franczeskę. Nawet Lucy, chociaż Jej w ostatnim odcinku pozwolono w szczątkach scen się niejako zrehabilitować w stosunku do męża i przyznać do swojego błędu. A reszta? Niby rozwój, a w gruncie rzeczy zrobiono z nich aroganckie baby z wiecznymi pretensjami. Ale od 8 serii zaczynała się ta karuzela niejasności i nielogiczności w Ranczu i generalne "jechanie na opinii" z poprzednich sezonów. Nie wiem czym to było spowodowane, może odejściem jednego ze scenarzystów? We wcześniejszych sezonach, gdy pisali Panowie razem prowadzenie bohaterów było zupełnie inne.

Sitka89

Ano jest tak jak mówisz. Nie wiem na ile to świadome, ale w tzw. Ranczu II jakieś płciowe czary się odczyniły. Mężczyźni stali się dużymi dziećmi, które kobiety muszą niańczyć i utrzymywać, a panie z kolei stały się heterami, które najchętniej założyłyby swoim małżonkom chomąto. W niektórych przypadkach taka zmiana bardzo zabolała... pamiętasz początki Posterunkowego i Wioletki? Ona poszła do Kusego po poradę, bo nie wiedziała czy związek z kokotą nalewającą wódkę pijakom nie zszargałoby mu opinii, a gdzie skończyło się na "pani Solejukowo, niech pani wybierze dla niego jakieś studia, by ten melepeta je zdał". Z Jolą to samo, Pietrek spotkał ją jako nieśmiałą, wystraszoną i zahukaną dziewuchę ze wsi, której dał odwagę i pewność siebie, a koniec końców wylądował w toksycznym związku z wredną babą, która hobbystycznie rujnuje mu karierę... w imieniu swoich niespełnionych marzeń, nosz kurde! O Klaudii lepiej nie wspominać.

Czy karuzela zaczęła się od ósmej serii? No nie wiem... jak dla mnie to raczej os siódmego sezonu. To wtedy wprowadzono Monikę, która za punkt honoru wzięła sobie rozbicie małżeństwa Lucy, no i wtedy Kusy zamienił się w naiwne dziecko. Jego agentka mogłaby mu wskoczyć na drążek przy Wilskiej i nie widziałbym w tym nic zdrożnego, a żonie dziwiłby się czemu ma pretensje.

Czym to było spowodowane? Jak dla mnie rozciąganiem serialu w nieskończoność. Ranczo było przewidziane na 4 sezony, a koniec końców trwało niemal 3 razy tyle. Także nie ma się dziwić, ze poziom spadł jak pomysły się skończyły 5 sezonów wstecz i jadą od dłuższego czasu na oparach dawnej świetności.

ocenił(a) serial na 10
Kwarc

A może i od 7 serii, czyli od momentu kiedy Niemczuk wycofał się ze współpracy.
Akcja z Moniką faktycznie była mocno naciągana, chociaż naiwny Kusy koniec końców okazał się walczącym o swoją kobietę facetem. I zawsze w sumie z tych różnych zawirowań i zapędzeniu się scenarzysty para Lucy-Kusy wychodziła w miarę obronną ręką. Czego kompletnie nie można powiedzieć o innych parach. W zasadzie jak popatrzymy na te duety to żaden z nich nie przypomina takiej pary jaką poznaliśmy. Np. małżeństwo Koziołów - to że się zdradzali na potęgę to nic przy wiecznym darciu ryja (w 10 serii nie gadali ze sobą w sumie ani razu na spokojnie). Halina to bardzo "skiepszczona" postać.

Na pewno rozciąganie Rancza nie miało dobrego wpływu na całą fabułę. Dlatego tak aktorzy się zapierają żeby do tej produkcji nie wracać, chociaż... są pojedyncze osoby, które chętnie by jeszcze dalej w to brnęły. I po co?
Dla mnie Ranczo dzieli się na 3 części, czyli serie 1-4 kapitalne, 5-8 generalnie gorzej ale... było dobrze, momentami bardzo dobrze mimo wielu nielogiczności, no i 9-10 czyli zupełny brak klimatu, niby bohaterowie ci sami,a jednak wszystko inne. Nawet główna bohaterka była odmieniona o 180 stopni. Zero punktu zaczepienia. Dopiero 130 odcinek po tych 25 odcinkach tych dwóch ostatnich serii przywrócił ciut klimatu dawnych Wilkowyj, ale tylko ciut.

Sitka89

"A może i od 7 serii, czyli od momentu kiedy Niemczuk wycofał się ze współpracy."
Widzisz, nawet nie wiedziałem, że po od siódmego sezonu był tworzony przez wybrakowaną ekipę twórczą. Cóż... to widać, acz pierwsze symptomy tego, że coś złego się dzieje można w zasadzie zauważyć już w sezonach 5-6.
"(...) chociaż naiwny Kusy koniec końców okazał się walczącym o swoją kobietę facetem."
Ale co ma naiwność do miłości? To, że patrzał na świat dziecięcymi oczami wcale nie wyklucza tego, ze jego kobieta jest dla niego ważna.
"I zawsze w sumie z tych różnych zawirowań i zapędzeniu się scenarzysty para Lucy-Kusy wychodziła w miarę obronną ręką."
No nie wiem... im dalej w las Lucy była coraz bardziej depresyjna i męcząca. Ile sezonów pod rząd można mieć dosyć wszystkiego i chcieć uciec do Stanów? No, ale niezależnie od tego jak źle, by nie było, Kusy i Wilska zawsze byli dla siebie no i chociaż na koniec odzyskaliśmy starą, dobrą Amerykankę ;)
" Czego kompletnie nie można powiedzieć o innych parach. W zasadzie jak popatrzymy na te duety to żaden z nich nie przypomina takiej pary jaką poznaliśmy. Np. małżeństwo Koziołów - (...)"
Nie chcę się czepiać, ale Kozły nigdy nie były modelowym małżeństwem, ale racja... Halina została strasznie skiepszczona m.in. przez jej nieustający romans z Magistrem.
"Na pewno rozciąganie Rancza nie miało dobrego wpływu na całą fabułę. Dlatego tak aktorzy się zapierają żeby do tej produkcji nie wracać, chociaż... są pojedyncze osoby, które chętnie by jeszcze dalej w to brnęły. I po co?"
Nie wsłuchiwałem się w zdanie aktorów, nie jestem w temacie, przybliżyłbyś sprawę? W każdym razie sami twórcy trzy razy dali do zrozumienia, że według nich pora kończyć. Przebijaniem czwartej ściany przez ławeczkę. Co do aktorów chcących dalej to ciągnąć to aż boję się pytać jak? Biskup sprawujący urząd z plebanii we wygwizdowie był ostro naciągany, ale Belwederu przecież do Wilkowyj nie przeniosą... chyba.
"Dla mnie Ranczo dzieli się na 3 części, czyli serie 1-4 kapitalne, 5-8 generalnie gorzej ale... było dobrze, momentami bardzo dobrze mimo wielu nielogiczności, no i 9-10 czyli zupełny brak klimatu, niby bohaterowie ci sami,a jednak wszystko inne."
Też tak dzielę serial, acz ciężko dawać mi ogólną ocenę dla poszczególnych etapów, bo były wewnątrz nich mocne skoki jakości, nawet na odcinku jednego sezonu można je wypatrzeć. Przykładowo S07, do połowy beznadzieja, od połowy mistrzowski ;) Acz tak, 1-4 to geniusz, czysty geniusz :D
"Dopiero 130 odcinek po tych 25 odcinkach tych dwóch ostatnich serii przywrócił ciut klimatu dawnych Wilkowyj, ale tylko ciut."
Mnie ogólnie brakowało jeszcze jednego odcinka, swoistego post mortem. No, bo Lucy wróciła, Kozioł nawrócił się na przyzwoitość, a biskup zebrał fundusze, fajnie... ale brakuje tutaj kropki nad i, wisienki na torcie. Przecież Wigilia to była doskonała wręcz okazja na spotkanie w rodzinnej atmosferze i ustalenie na czym Wilkowyje stoją, bo bądźmy szczerzy, wiele wątków urwano w połowie.

ocenił(a) serial na 10
Kwarc

Tak, od 7 sezonu pisze scenariusz sam Robert Brutter. Niemczuk pisał przez 6 sezonów i po 6 doszedł do wniosku, że czas się wycofać gdyż czuł, że nic nowego już do tego projektu nie wniesie. Tak przynajmniej to argumentował na spotkaniu z publicznością dwa lata temu.

Jasne masz rację, że te depresyjne stany Lucy były męczące , ale to był przejaw braku pomysłu na jej rozwój. Amerykanka do Wilkowyj przyjechała już taka "hop do przodu", że trzeba było pokazywać w końcu efekt zderzenia z polską rzeczywistością. Większość serialu to same sukcesy Lucy, więc od 8 serii zaczęło się pokazywanie tego, że nieustanne kłody pod nogi rzucane przez mieszkańców Wilkowyj musiały gdzieś znaleźć swoje ujście. No i znalazły. Wyjechała. Chociaż tyle dobrze, że wróciła i jak piszesz na końcu dostaliśmy starą Amerykankę i starego Kusego.

Akurat wątek tego czy Ranczo powinno być dalej czy nie w miarę śledzę. Mam na myśli wypowiedzi aktorów - te radiowe czy telewizyjne. Nie mówię tu o newsach promowanych przez se.pl czy inne temu podobne plotkarskie portale. No i np. Pan Żak zdecydowanie twierdzi, że nie powinno się do Rancza wracać bo formuła jest wyczerpana. Ale, jak zaznacza, gdyby pojawił się pomysł powrotu,a scenarzysta wymyśliłby coś jeszcze to nie odżegnuje się od tej pracy i chętnie by wrócił. Ostatnio w programie Ranczo kobiety górą Ostrowska mówiła, że tęskni za planem i "może coś się jeszcze wydarzy". Aktorzy z Ławeczki także wypowiadają się że chętnie by wrócili. A ostatnio sam Reżyser mówił, że czuje że akcja Wilkowyj została ładnie domknięta tymi 130 odcinkami i jest to całość i chyba już to powinni tak zostawić.
Poza tym gdyby wrócili to byłaby to już opowieść o prezydenturze Kozioła, a nie o Wilkowyjach. Na co odpowiedział Żak, że zawsze można przesunąć akcję o 5 lat i nie ma żadnego problemu.
Tak więc... myślę, że tak naprawdę nic na 100% zamknięte nie jest, chociaż moim zdaniem powrót z kolejnym sezonem tylko niepotrzebnie rozciągnie i tak naciągniętą fabułę. Ale tak jak piszesz zabrakło w tym wszystkim takiej kropki nad i. I chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby nagranie jeszcze jednego filmu (a były zakusy na takowy, nie wiem czy dalej są). Nawet gdyby akcja miała rozgrywać się kilka ładnych lat po 130 odcinku - taki powrót i pokazanie jak Wilowyje funkcjonują i po powrocie Lucy, i pod rządami Więcławskiej, i po prezydenturze Kozioła. Byłoby to na pewno ciekawe bo trochę by dopowiedziało, a jednocześnie nie rozwlekłoby akcji.

Sitka89

Osobiście widzę dwie opcje na ewentualną kontynuację, drugi film, ewentualnie sezon wciśnięty w te kilka miesięcy pomiędzy wygraną wójta, a jego zaprzysiężeniem. Byłbym skłonny chyba bardziej ku temu drugiemu, ale pod jednym warunkiem... dadzą wszystkim wątkom rozsądne zakończenie, bo bądźmy poważni, to ile bohaterów zostało potraktowanych po macoszemu w Ranczu III to jakiś absurd. Weźmy nowego posterunkowego i Werkę, wprowadzono ich i... i nic. Lucy w sumie też przydałoby się coś od życia, bo tak głupio, by koniec końców wylądowała we wygwizdowie na bezrobociu.

Rafiki_07

Zacznijmy od tego, że w pewnym momencie Wilkowyje stały się feministyczną utopią. Postęp, rozwój i prosperita były zmonopolizowane przez kobiety, które stały w jaskrawym kontraście wobec mężczyzn, którzy z kolei byli galerią stereotypów wszelakich. A to awanturniczy pieniacze, a to niewyedukowani skini, a to zawistne snoby... a jak się trafił dla odmiany jakiś inteligent, który nie był karykaturalnym obrazem swej płci to był obowiązkowo feminista. Mowa tutaj oczywiście o Witebskim i Kusym, z czego ten ostatni przekroczył w tej kwestii masę krytyczną. No, bo ile można słuchać ględzenia, że gdyby nie kobiety mężczyźni siedzieliby jeszcze na drzewach?

Czy Solejukową można zrozumieć? I tak, i nie... bo rzeczywiście o jej mężu można powiedzieć wiele złego, ale pragnąłbym zauważyć, że technicznie rzecz biorąc z recydywą i patologią skończył jakieś pięć sezonów wstecz, może nawet wcześniej. Oczywiście, nadal daleko było mu do bycia przykładnym małżonkiem, ale od już od dawna nie miał poważniejszej przewiny. Pewnie, działał Kazi na nerwy, ale nie bardziej niż ona jemu. Acz jego postać była jedną z wielu ofiar przedłużania serialu w nieskończoność. Niby się zresocjalizował, ale producenci wychodzili z "show must go on" i bach resetem ławeczki.

Niemniej z Hadziukową pełna zgoda, jej małżonek może i był trunkowy, ale za to całkowicie nieszkodliwy... nie krzyczał, nie bił, nie zdradzał, zamiast tego sumiennie pracował w jej koziej fermie. Jak już to Celina była tym złym w ich związku. Nie traktowała go jak męża, a jak ciecia, do tego regularnie ciosała mu kołki na głowie, kilkukrotnie podniosła na niego rękę, no i zdradziła go, przez co prawie się powiesił... Wszak sama Solejukowa po zamieszkaniu z nią w ekspresowym tempie zrozumiała czemu Tadek miał jej dość.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem