Że się tak spytam... czemu to Solejuk z Hadziukiem zostali uznani bezsprzecznie winnymi całej tej hecy? Przecież oni nic złego nie zrobili... tylko się zgodzili na terapię, której zachciało się żonom i wymianę wymyśloną przez Klaudię, ale i tak ich wina. Niby dlaczego? Bo nabałaganili w domu? Nie rozśmieszajcie mnie. Bo uciekli przed żonami lecącymi na nich z siekierami? Chyba nie muszę tego komentować.
Jeśli ktoś tu nagrandził to Celina z Kazią. Zachciało się durnych eksperymentów rodzinnych i jeszcze nie zamierzały przestrzegać jego zasad. A wystartowanie wystartowanie do mężów z siekierą z tak trywialnych powodów? Czy one są normalne? To one powinny leżeć w Kościele na posadzce cały dzień...
- Ja rozumiem, że chcieliby skosztować pierogów Solejukowej, ale stołować się nimi przez całe wesele, które i 3 dni potrafi trwać? Jak u studentów XD
- Co do muzyki to zawsze mi się wydawało, że ją goście załatwiali, a nie właściciele sali weselnej, ale co ja tam mogę wiedzieć :P
- W tym serialu pokazano, że skoro mężczyźni są źli to kobietom wszystko wolno. Pobić, zdradzić... co tylko dusza zapragnie. Nawet spuścić łomot przypadkowo spotkanemu. Bo i tak na niewinnego nie trafi, nie ma takich. Szkoda, że na Kusego albo Fabiana nie trafiło ;)
- Skoro o zdradzeniu mowa to pewnie zauważyłeś, że u kobiety, które skoczyły w bok jakby usprawiedliwiali. Hadziukowa przespała się z Witebskim i czyja to wina? Ano Tadka... bo ją zaniedbał. A to, że ona traktowała go jak parobka to tam pies. No i ogólnie ta fala zdrad małżeńskich zainicjowana przez Redaktora to w dobrej wierze. No i jak Solejukowa zaciążyła z obcym chłopem to wina Macieja, a Kazia jest usprawiedliwiona, więc niech nie docieka. No i romans Haliny vs romans Kozioła. On to po prostu chciał pójść do łóżka z młodą, gibką i ładną. U niej jednak chodziło o czułość i uczucia.
- Co do konkubinatu to, tak jak z wszystkim, problemem jest incydentalna moralność Wilkowyj. Raz są konserwatywni, raz liberalni, raz pośrodku :/
- Tak po prawdzie to tytuł honorowy prałata tudzież kanonika to maks tego na co mógłby liczyć. No... chyba, że przeniósłby go do dekanatu. Ale wtedy nie mógłby siedzieć we Wilkowyjach, bo dziekan ma swoją parafię do ogarnięcia. No... chyba, że utworzyliby we Wilkowyjach nowy dekanat. Zdarza się... tylko co z Robertem? 40 lat i nadal wikary? Ogólnie zrobienie z Kozioła biskupa jest tak naciągane... a to, że biskupuje z plebani to już w ogóle. Bycie księdzem to powołanie, a nie praca którą możesz wykonywać od 8:00 do 16:00.
- No szkoły powinny być dwie, bo kiedyś nawet dyrektorka mówiła "u nas podstawówka i gimnazjum tylko" i mogłyby się mieścić w jednym budynku, u mnie tak było, ale i tak byłoby trzeba je administracyjnie rozdzielić. Musiałyby być dwie dyrekcje, a my przez 10 sezonów tylko jedną...
- Co do Kusego to potem wytłumaczyli, że jego utykanie ma podłoże psychiczne, więc fizycznie jego noga nie była gorzej sprawna niż zdrowa Pietrka.
Na Fabiana trafiło przecież. Nie dość, że Klaudia non-stop wybijała mu szyby w domu, to jeszcze nasłała na niego pijaczków, żeby ci go pobili. Ponadto, udawała, że chce go przejechać samochodem, aż wpadł do rowu. A teraz obróćmy role... Podejrzewam, że Fabiana by czekał lincz we wsi, za takie wybryki wobec Klaudii, a nawet i więzienie.
Jestem wrogiem wszelakiego seksizmu (wobec obu płci) i boli mnie promowanie seksizmu wobec mężczyzn w tym serialu. W tym serialu wolno było kobietom nawet zabić mężów (Solejukowa, Hadziukowa).
Co do zdrad małżeńskich, to ja zawsze staram się patrzeć na obie strony, nie oceniam jednoznacznie. Solejukową można usprawiedliwiać, dawno już tego chłopa powinna pogonić, ale w przypadku Hadziukowej ciężko znaleźć usprawiedliwienie. Mąż, choć niezaradny i pijący, to na ile mógł, tyle o nią dbał i ją kochał. Ponadto ona go biła i znęcała się psychicznie i traktowała jak parobka, on jej nie bił, nawet nie przypominam sobie, żeby jej kiedyś naubliżał. Jak jej się tak mąż nie podoba, to niech się rozwiedzie. Ale nie, to przecież wstyd i grzech, lepsza zdrada małżeńska.
W przypadku romansu Haliny z Wezółem, było pokazane, że Wezół również jest zaniedbywany przez żonę i dlatego dopuszcza się zdrady z Haliną. Doktorowa szukała natomiast tylko zabawy.
Przyczyną utykania Kusego były problemy psychiczne, ale i tak był przez to mniej sprawny. Nawet Lucy i ci z ławeczki zdziwili się, że ten jedzie na rowerze. Ale i tak we dwóch tej betoniarki nie daliby rady wyciągnąć.
"Raz są konserwatywni, raz liberalni, raz pośrodku" - dokładnie, to jest idealne określenie mentalności w tej wsi.
- Tak, Fabianowi porządnie oberwało się od życia, ale mi konkretnie chodziło o babski lincz kierowany regułą "nie ma porządnych chłopów". Jakby go trafiły to może dotarłoby, że jednak takowi występują, a one sprały go na kwaśne jabłko w mizoandrycznym szale?
- Możesz mieć rację. Jakby Duda gonił pijaczków po wsi tocząc pianę z pyska, bo wzięli zaliczkę, a mieli Klaudię pobić to Stasiek mógłby nie być tak wyrozumiały. No już widzę jak wykłada 50 złotych ze swojej kieszeni żeby sytuację uspokoić.
- Skoro o imbach Wójtówny mowa to dziwne, że nie bekła za Wargacza. Jakby mi zdarzył się sprawa byczego armagedonu i sprawca mówiący "bo te byczki takie smutne, na panienki je wypuściłem" to pierwsze co bym zrobił to test na alkohol i narkotyki, a że wynik byłby pozytywny to pociągnąć za język i okazuje się, że córka Senatora ze swoim gachem poczęstowali Komisję Programową śmiesznymi papieroskami.
- Wiesz, z Solejukiem to jest o tyle dziwnie, że jak był recydywą to żona go broniła, a potem jak się ustatkował to żona zaczęła coraz bardziej i bardziej go krytykować, a on od drugiego sezonu żadnego przestępstwa nie popełnił, zaczął oszczędzać pieniądze, a i w rodzinnym biznesie pomagał.
- Także jak umotywować rozwód? A bo 10 lat temu na włamy chodził? Ja wiem, że on nigdy w pełni się nie zresocjalizował, ale w późniejszych sezonach jego najpoważniejszy grzech to "żona wjechała mu na ambicje licencjatem", a zaraz po nim "nabałaganił w czasie separacji, której domagały się same żony". Acz... z tą resocjalizacją to było błędne koło. On się nawracał pod koniec sezonu (jak chociażby wtedy jak w Totka wygrali), a w następnym częściowo go resetowali, bo nie byłoby wątku.
- A co do Hadziukowej to pełna zgoda z tym, że w ich związku to do niej powinny być pretensje, nie do męża. A rozwód "bo 50-letni mąż wygląda jak przeciętny 50-latek"? Niby można, wszystko można...
- Tylko problem w tym, że z tym Witebskim to nie skoczyła w bok dlatego, że Tadek przestał się jej podobać, a dlatego, że chciała przygody. Redaktor zaczął szeptać czułe słówka to zaswędziało ją tam w dołku. Ot cała historia...
- Tylko zastanawia mnie jak Witebski mógł to traktować jako terapię małżeńską? Prześpię się z Doktorową, to pomoże jej małżeństwu? Um... jak? I poza tym to miał być nowy, lepszy Redaktor? Umoralniony i uduchowiony? Ciepłymi słówkami namawiający do zdrady małżeńskiej? Ciężko "zważyć" etykę, ale wydaje mi się, że hurtowe sprowadzanie porządnych kobiet na drogę zdrady jest moralnie gorsze od czytania plotek w radiu.
Jeden z najgłupszych wątków to sprawa Wargacza z bykami oraz próba uwolnienia Lucy z aresztu. Z Wargaczem nie było wyjaśnienia, ot tak po prostu zamknęli go w areszcie i po pewnym czasie wypuścili (termin wyjścia miał ustalony, jak powiedział tym z ławeczki). Ktoś badał sprawę tego wypuszczenia byków? Policja, prokurator? I dlaczego ten garaż (obora) z bykami był przy jakiejś pustej drodze, drzwi bez żadnego zabezpieczenia, żeby ktoś taki jak oni nie otworzył?
Ale jeszcze głupsza była próba wyciągnięcia Lucy z aresztu przez ławeczkę. Zajechali pod areszt jakimś starym traktorem, sekatorem przecięli ogrodzenie -siatkę (alarmu nie było), nikt nic nie zauważył, przywiązali do traktora kratę rozwalając w te sposób ścianę; po pewnym czasie włącza się alarm. Oczywiście nikt ich nie zauważył, żadnych kamer też pewnie tam nie było. I czy w ogóle tak wygląda areszt? Gdzie wieża strażnika, mury ogradzające budynek itp.? Może nawet o tej godzinie strażnicy nie pracowali, a osadzeni grzecznie spali? Jak by takie były budynki aresztów i więzień to wszyscy by dawno pouciekali. O ile się nie mylę, to Wargacz był ubrany w ten sam garnitur, który miał na sobie w dniu wypuszczenia byków. Twórcom totalnie się to nie udało...
Jak już wspominamy o Hadziuku i Solejuku, to wrócę do ich porwania Lucy (znanej wtedy bardziej jako "Amerykanka"). Ich żony za to, że znalazły kobietę dostały każda po 2000 zł. Wychodzi na to, że oni aby zarobili na tym porwaniu. Ponadto nigdy Lucy o tym nie wspomniała, nawet nie było pokazane, żeby Hadziuk i Solejuk przyszli ją przeprosić za to, że ją trzymali w szopie. Mogli również dać scenę, że kobiety wykazują się honorem i nie przyjmują pieniędzy za uratowanie Lucy.
A te zdrady Witebskiego to kolejny przykład usprawiedliwiania wybryków kobiet w tym serialu. Jedynie Monika i Grażyna zostały pokazane jako te złe postacie kobiece, dla całej reszty zawsze znajdzie się usprawiedliwienie. Poczytaj co piszą o Klaudii na ranczopedii, same superlatywy...
- Z wątkiem aresztowym mam taki problem, że podobał mi się, ale im dłużej o nim myślę tym więcej baboli widzę. Po pierwsze areszt śledczy to środek zapobiegawczy, nie kara. Także Lucy nie mogłaby go odbywać w tym samym miejscu co osoby odsiadujące wyrok. Poza tym jak nie zachodzi obawa mataczenia to wystarczy poświadczenie majątkowe, tj. kaucja. W sprawie prowincjonalnego wójta z podejrzeniami pisanymi palcem po wodzie w zupełności powinno to starczyć, ale oni traktowali ją jak jakiego szefa mafii paliwowej...
- A wszystko dlatego, że przez nią chcieli dotrzeć do Kozioła. O tak... trzymaj koronnego świadka pod celą za niewinność, traktuj go jak najgorsze g..., zapomnij powiedzieć o prawdziwych intencjach. No co mogło pójść nie tak? A wystarczyło wysłać kilku funkcjonariuszy incognito. Postawiliby pijaczkom flaszeczkę i w pół godziny dowiedzieliby się o Wójcie więcej niż z tego całego aresztu wydobywczego.
- Co do próby oswobodzenia Lucy Bombajem to było to głupie jak but, ale wiesz.. Ranczo to też komedia ;) Niemniej nie chciałbym być w skórze Wargacza jak przy porannym obchodzie Klawisz zapyta się go co robi w jego celi dziura na pół ściany :P
- Widać przyjęcie nagrodę za to, że mężowie porwali Amerykankę było OK, ale powiedzenie, że życie na kocią łapę z Kusym to już przesada, a Wy dzieciaki oddać Czerepachowi aparaty, ale już!
- Warto zauważyć, że nie tylko "femnizim" był promowany (dałem cudzysłów, bo trudno mi nazwać feminizmem damski zamordyzm, przecież sufrażystkom o równość chodziło, nie gnębienie chłopów), ale ogólnie lewica. Przypomnij sobie Kingę. Promowanie anarchizmu poprzez kontrast z nacjonalizmem. Ona mądra, inteligentna i oczytana (a pomimo anarchizmu Pismo Święte zna na wyrywki). On troll co w życiu książki do rąk nie wziął. No tak... bo w realu anarchiści tacy oczytani...
- W sumie racja, poza Grażyną i Moniką (ale ta tylko w S07) nie było negatywnej postaci kobiecej. Nawet Klaudia, która wyrachowaniem nawet ojca przebijała, była kreowana na tą dobrą.
- A co do feminizmu to jego apogeum była Werka. Pomijam mizoandryczne wykłady, ale damn... pozbawić córkę ojca by pokazać słuszność swoich przekonań? No ręce opadają...
- Aż zajrzałem na Ranczopedię. "Studiowała psychologię na Uniwersytecie w Lublinie, gdzie bardzo dojrzała psychicznie. Klaudia jest otwartą, inteligentną i rozsądną dziewczyną, jednak po rodzicach odziedziczyła ognisty temperament i wybuchowość.". Chyba inne Klaudie widzieliśmy...
-Podobno nierzadko się zdarza, że tymczasowo aresztowani siedzą w jednej celi z ludźmi po wyroku, choć oficjalnie nie powinno to mieć miejsca.
-Dokładnie, jest milion innych sposobów na złapanie Kozioła, o wiele lepszych i bardziej sprawdzonych niż aresztowanie Lucy. Później policjanci przyszli po Halinę i po całej wsi musieli pytać o jej adres domowy, bo przecież policja skąd miała znać adres zameldowania i to w dodatku zastępczyni Wójta... faktycznie, Ranczo to komedia ;)
-Jak dla mnie sama idea feminizmu (podobnie jak mniej znanego maskulizmu) jest bardzo słuszna, ale im bardziej zagłębiłem się w ten ruch, tym poraziła mnie duża skala mizoandrii. W Ranczo oczywiście propagowano mizoandrię, bo przecież każdy chłop z Wilkowyj zły. Czy propagowano lewicę? Pokazywano, jak to niby się liberalizują Wilkowyje i wychodzą na prostą. Na pewno było bardzo dużo pro-unijnych dialogów. Ale jak już wspomniałem był też ten wątek wyrzucenia Czerepacha z biura za zwieszanie krzyży w miejscach publicznych, a także nieustanne podkreślanie roli biskupa, księdza. Jak już doszliśmy do tego, Wilkowyje zmienne były, raz liberalne, raz konserwatywne, a raz po środku. Ksiądz się burzy, bo Lucy gości parę bez ślubu, a kilka serii wcześniej uczestniczy w wykładzie o antykoncepcji.
- Co do Kingi, skoro była tak oczytana, to dlaczego nie zdawała z klasy do klasy, a później prawo studiowała? Lucy i Kusy tak na nią wpłynęli?
- A Werkę to właśnie pokazano jako ośmieszenie feminizmu i tak chyba chcieli to przekazać twórcy. Nawet można ją zaliczyć to bardziej negatywnych postaci.
- W sumie dziwne, że Lucy spytana o Kozioła nic, tylko palec pokazała. Wolała siedzieć za niewinność w imię solidarności z Wójtem wobec którego pozostawała w otwartym konflikcie?
- Dziwne, że nikt nie dotarł do donosów od Fabiana, ponoć bardzo ciekawa lektura. Ciężko byłoby jakikolwiek ze stawianych zarzutów udowodnić, ale upublicznienie ich byłoby pięknym ciosem w jego PR.
- Jeszcze większym ciosem powinna być odezwa rodzonego brata, ale "hurr durr, ony mu kazały" i pozamiatane. Ech, momentami wątek polityczny był tak naiwny... Czasem wydaje mi się, że Kozioł to nawet mógłby "k... pryncypałki" powiedzieć i by mu poparcie skoczyło.
- Z tego co ja rozumiałem to Kinga garowała przez swoje podejście. Bo wiesz... co z tego, że znasz Dostojewskiego na wyrywki, jak na sprawdzian nie przyjdziesz?
Spojrzałem na TVP Seriale i teraz leci 5 sezon, który zrodził kolejne przemyślenia.
1) Nawet sport i rekreacja zostały wykorzystane do pokazania wyższości kobiet nad mężczyznami. Na zajęciach z tai chi dla pań takie tłumy, że ledwo się zmieściły na sali gimnastycznej. A tymczasem chłopów do meczyka koszykówki trzeba było wódką namawiać, ale to i tak jak krew w piach, prawie się pozabijali, tacy łamaźni.
2) Nie do końca rozumiem jak działa kontrastowanie Lucy względem Kozioła. Że niby ona taka niesamowita, a on wręcz przeciwnie. Dziwi mnie to, bo jak patrzę na to jak sprawowali władzę to stwierdzam, że powinno być na odwrót. Najgorszą wadą Wilskiej jest to, że w ogóle nie umie rozmawiać z ludźmi. Kozioł nie bez powodu powiedział jej, że nie wystarczy rozumieć język, to trzeba przede wszystkim mentalność zrozumieć. Chociaż to, że zamiast spróbować się dogadać, się obrażasz jest uniwersalną przywarą, zwłaszcza w polityce. Przykłady można mnożyć, ale weźmy taką aferę meszkową:
- Nie trzeba panikować, nie ma żadnej plagi.
- A to czemu od Pani Wójt czuć goździkami na kilometr?
- A wiecie co? Walcie się...
No ludzie, to ma być najlepszy wójt w historiach Wilkowyj? Lol... Albo to jak załatwiała dodatkowych policjantów na posterunku. Opieprzała komendanta przez telefon i dziwiła się, że nic z tego nie wychodziło. A Koziołowi wystarczyło mniej niż minutę i załatwił dwóch praktykantów. Fatalne stosunki międzyludzkie u Lucy odbijały się też na przetargach. Unieważniała je tylko po to by Więcławski nie wygrał, bo go nie lubi. No świetne podejście, nie ma co.
Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że Lucy w ogóle nie umie rozmawiać z ludźmi. Przecież radzi się innych w kwestiach dotyczących gminy (np, zwołuje naradę w sprawie zdrowia, pyta o radę dyrektorkę w sprawach edukacji).
Więcławski nie wygrywa przetargów dlatego, że Lucy go nie lubi, tylko dlatego, że Lucy obawia się posądzenia o przyjmowanie od niego korzyści materialnych, co było normą za rządów poprzedniego wójta. Lucy wykazuje się tu przesadną (prewencyjną!) ostrożnością.
Reakcję Lucy na przytoczony tu dialog o inwazji meszek postrzegam raczej jako zmęczenie i bezsilność wobec ludzkiej głupoty i podatności na manipulację niż jako nieumiejętność czy niechęć do rozmowy z ludźmi.
Co do rozmowy telefonicznej pani wójt w sprawie wzmocnienia posterunku policji to nie jest jedyny przykład konfrontacji Lucy z polską mentalnością. Przecież na tym polegał pomysł na serial, że przyjeżdża Amerykanka i ,,dziwi się światu".
1) Rozmawianie z ludźmi, którzy mówią to co chcesz usłyszeć nie jest żadnym osiągnięciem. Cała sztuka dogadać się z kimś z kim się nie zgadzasz i na tym Lucy regularnie polegała. Wystarczy zadać skądinąd słuszne pytanie po co noworodkom bajki i już stajesz się persona non grata.
2) Jasne, ostrożność Lucy nie wzięła się znikąd. Tylko szkoda, że traci na tym gmina. Wszak jeśli Więcławski jako jedyny przystępował do przetargu to przez odrzucenie jego oferty jakaś inwestycja nie dojdzie do skutku. Sorry Czemierniki, ale nie doświetlimy chodnika. Mój wizerunek jest ważniejszy. Kuriozum.
3) Przychodzi do Ciebie urzędnik śmierdzący goździkami na kilometr i mówi, że nie ma potrzeby byś kupował goździki. Tak, to wina Twojej głupoty, że mu nie uwierzyłeś :P I to, że Lucy nie potrafiła załatwić policjantów to wina... Polaków, ehe ;)
to zajebisty serial z wieloma ciekawymi odcinkami moge oglądać setki tysiące razy i nigdy mi sie nie nudzi.Szkoda że grudzień 2016 to koniec tego serialu, ale ponoć mają nakręcić jakiś film tylko ciekawe kiedy..