Jest to pewnego rodzaju nowa jakość w serialach skandynawskich. Różni się i fabuła i cały vibe tego serialu od tego do czego przywykliśmy jeśli chodzi o kryminały skandynawskie. Przede wszystkim widzimy prawdziwe oblicze bogatych skandynawów. I to aż do bólu, bo aż bolą oczy od tych stonowanych beżowych nowoczesnych wnętrz, beżowo szaro pudrowo-różowych ubrań głównej bohaterki, generalnie od nadmiaru tego stonowanego luksusu - z jednej strony. A z drugiej strony oczy bolą od "udawanej szlachty" czyli drugiej rodziny w ich pałacyku i ich nowobogackiego stylu i zachowania. Jest sporo sztampy i stereotypów. Ale dzięki temu serial dobrze pokazuje jak olbrzymia przepaść jest między rodowitymi skandynawami i obsługującymi ich imigrantami z biedniejszych części świata - i w serialu i w rzeczywistości. Zakończenie niestety rozczarowuje.