Tego się nie da oglądać. Zazwyczaj bardzo lubię seriale BBC, ale to co się tu wyrabia woła o pomstę do nieba. Od razu mówię, że oglądałam tylko pierwszy odcinek, a to dlatego, że nic w nim mnie nie zachęciło, by sięgnąć po więcej.
Po pierwsze, kto był odpowiedzialny za realia historyczne? Prawie wszystkie twarze i fryzury głównych bohaterów są boleśnie współczesne (wyczesany na gładko Robin...), ale to co mnie naprawdę rozwaliło to pełny makijaż jakiejś wydekoltowanej blondyny, kilogramy maskary, kredki do oczu, cienia do powiek i błyszczyka. Strasznie rażące. Przy czymś takim już nawet plastikowym hełmom wojaków jestem w stanie wybaczyć.
Zaraz po scenie z blondyną - walka na miecze, które przy każdym, najmniejszym nawet machnięciu robiły bardzo głośno "wziuuu", a miecz Robina jeszcze robił dodatkowo "łiiiii" nawet gdy ten trzymał go nieruchomo. Sama potyczka też niczego sobie, godne uwagi momenty wyglądające na zaczerpnięte ze wschodnich sztuk walki.
Aktor grający Robina cały czas wygląda, jakby go słońce raziło, prezentuje cztery miny na krzyż, a wszystkie marne i bez większego wyrazu. Wyjątkowa zabawna ta "uwodzicielska" przeznaczona dla Marion. W ogóle mam wrażenie, że tej aparycji i warsztatu aktorskiego nie powstydził by się sam Tomasz Ciachorowski.
Operacja kamerą i montaż też słabiutkie. Jakieś dziwne kadrowania, niepotrzebne najazdy, jakieś slow-motion, cięcia nie wiadomo po co. Zalatuje tandetą.
A już kwintesencją absurdu jest scena z niedoszłą egzekucją niewinnych wieśniaków.
Raz, że powinni umrzeć natychmiastowo, bo z powodu przerwania rdzenia kręgowego pod wpływem ciężaru ciała, a zamiast tego radośnie majtają sobie nogami (jeden rekordowo przez prawie minutę). Robin też pewnie uważa, że są wytrzymali, bo w trakcie akcji ratunkowej strzela jeszcze patetyczną mówkę do ludu, a co mu tam. Nikt mu w tym nie przeszkadza, dwóch strażników robi tylko bardzo mądre miny (i znowu te współczesne mordy), a cała reszta pewnie wyszła na fajkę.
Potem jeszcze nasz bohater wykonuje rzut mieczem za 100 punktów, którym obezwładnia dwóch facetów w zbrojach znajdujących się kilkanaście metrów przed nim i kilkanaście wzwyż.
Zresztą nie tylko on ma bonusy do rzucania, bo również Marion udaje się z daleka przebić skórzane wdzianko strażnika swoja szpilką do włosów. Jaasne.
Jedyne, co zaliczam na plus to Marion, bardzo ładna, pasująca do roli, nieźle gra i nie dowalili jej aż tak dużo make-up'u oraz Richarda Armitage'a w roli szeryfa, ale wobec niego nie potrafię być obiektywna, bo facet jest po prostu powalający. Ale chyba nawet biorąc na to poprawkę mogę stwierdzić, że jest najlepszy z całej obsady. Niestety, trochę go tam za mało, żeby tylko dla niego znosić całą resztę. Chyba że ktoś mi powie, że dalej jest lepiej (o wiele lepiej), może wtedy zrobię drugie podejście...
Richard Armitage gra Guy'a a nie szeryfa
co do serialu .. może masz trochę racji, ale mnie rażą czasami zbyt wspólczesne stroje Marion, niekiedy sztuczne sceny walk i zero krwi poza tym, to takie lekki serialik do obejrzenia na spokojne popołudnie ;p
Dokładnie to nie miał być idealnie oparty na faktach film tylko serial dla współczesnej młodzieży mający promować to czym powinno się kierować w życiu czyli sprawiedliwość, przyjaźń, uczciwość. Co do roli Marion się zgadzam pasuje do niej idealnie, ale ten Richard Armitage.. nie wiem co w nim widzicie dla mnie on jest obleśny -,- Ja też lubie oglądać ten serial ma klimat mimo iż można w nim wyczuć współczesność. Chociaż serio mam im za złe te fryzury bez przesady ale w średniowieczu nie mieli lakieru do włosów czy tam gumy nie wiem czego używali ;/
A potem spotyka się idiotów, twierdzących, że można przebić skórznię szpilką do włosów, rzutem na odległość, bo oni wiedzą, bo oglądali serial historyczny. Dzieki za opis serialu, widać kolejny mutant Xeny, a Robin Hood serialowy juz powstał i był całkiem niezły.
Twoje spostrzeżenia są rzeczywiście trafne ;-) Po przeczytaniu Twojej wypowiedzi wyłapałam te wszystkie szczegóły i serial wydał mi się żenujący... Jednak obejrzałam dalej i potem jest trochę lepiej. I szczerze muszę powiedzieć, że mnie bardzo wciąga :-D Ma bardzo przyjemny klimat. Akcja też potrafi trzymać w napięciu. Myślę, że aby docenić jego plusy trzeba machnąć ręką na te śmiesznostki, skupić się na treści i dać się wciągnąć. (Z resztą co powiedzieć o współczesnych wtrąceniach do Ślubów Panieńskich? Podobnie mogłyby kogoś razić, a jednak jest zabawnie!) Uwielbiam ten serial! Uwielbiam bystrą, niezależną i uroczą Marion,ironiczne uwagi, flirciarskie spojrzenie i uśmiech Robina i zabójcze, wściekłe i pogardliwe spojrzenia Guy'a. Szeryf też jest nie do podrobienia! Wrzaskliwy, psychopatyczny kordupel trzęsący całym Nottingham. Polecam go nie jako szczególnie ambitną ale jako odprężającą rozrywkę!!!
Masz rację. Szczerze mówiąc jedyną rolą która przyciągnęła moja uwagę był Guy of Gisborne. Wielkie rozczarowanie ze strony BBC bo zazwyczaj można na nich polegać jeśli chodzi o tego rodzaju seriale. A skoro lubisz RA to polecam http://www.youtube.com/watch?v=ljd1c9hQMpI&feature=related
Sądzę podobnie to jest serial który nie jest wybitny ale jak dla mnie spoko:P lubię go oglądać przez wzgląd na Marion jak dla mnie jest dobra aktorka i do tego śliczną. Co do Guy w 1 i 2 sezonie nie mam zastrzeżeń, lecz w 3 sezonie brak mi słów. Wyglądem przypomina mi pijaka spod sklepu. Jego zarost i to ciągłe użalanie się nad sobą jest żałosne... po prostu nic dodać nic ująć.
mnie nie przeszkadzał żulowaty wygląd Guy'a bo mimike i spojrzenia miał wciąż zabójcze;) nie podobało mi się natomiast że w paru odcinkach go w ogóle nie było, a w następnych nie było szeryfa, ponieważ właśnie ci dwaj panowie w duecie byli największą zaletą tego filmu i sprawiali że chciało się oglądać.
A proszę bardzo cała przyjemność po mojej stronie.....aha no i Richard w TVP 1 w pon o 20.00:)))
Czemu wszyscy od razu nastawiają się, że skoro film o Robin Hoodzie, to u jego podstaw musi koniecznie leżeć poprawność historyczna? Otóż, selfishcat, nie wiesz (i nie zauważasz - moim zdaniem jest to bardzo dobrze widoczne w owym pierwszym odcinku), że reżyser i producenci tego Robin Hooda NIE CHCIELI, aby był on poprawny historycznie. WYRAŹNIE o tym mówią w "Behind the scenes". WYRAŹNIE też o tym mówi wtedy babka, która projektowała stroje dla Marion. Serial miał z początku bardzo dobrze zdefiniowanego odbiorcę - nastolatka, który może się utożsamiać z takim nowoczesnym Robinem oraz nastolatkę, która może utożsamiać się z Marion. Pierwszy sezon wyraźnie to sugeruje. Dopiero potem fabuła tak się rozwinęła, że potencjalny odbiorca nieco się zmienił - wprowadzono znacznie poważniejsze wątki, w związku z czym serial stał się odpowiedni także dla bardziej dorosłych osób. Czy naprawdę trzeba temu filmowi przykleić kartkę z napisem "uwaga, ten serial z założenia jest niepoprawny historycznie", żeby ludzie zaczęli to zauważać?
RH BBC w WIELU miejscach razi swoją naiwnością i brakami, to prawda. Ale aktorzy są tak świetni (np. ci odpowiedzialni za role Marion, Allana, Guya, Szeryfa, Djaq, Mucha) i tak dobrze odwalają swoją robotę, że nie powinno się od razu skazywać serialu na potępienie, lol. Ja obejrzałam cały serial i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że sezony 1 i 2 są dobre, ze szczególnym uwzględnieniem drugiego. Trzeci to już pomyłka, robiona na siłę i jedynie dla kasy.
obejz trzeci sezon jeszcze raz;)mi za pierwszym razem tez sie nie podobal,ale jak drugi raz ogladalem to....calkiem fajny
Mam takie pytanko. Widzę, że serial ma 3 sezony i chciałem się dowiedzieć czy ma sensowne zakończenie i czy nie jest urwany ?.
czy urwany to nie wiem .. w pewnym sensie nie, ale z drugiej strony tak .. zakończenie mało przekonujące . nie wiem, czy mam opowiedzieć o nim, bo nie chcę zepsuć przyjemności oglądania
I zgadzam się co do wątków historycznych. Każdy film czy serial o Robinie jest zupełnie inny, inaczej przedstawia postać Robina (który jest znany tylko z legend, bądź wyimaginowany przez społeczeństwo). To nie znaczy, że serial jest kiepski, bo ma inne wątki historyczne. Chyba dobrze, że każdy film czy serial się od siebie różnią - większe urozmaicenie. Nie musimy oglądać tego samego.
Ludzie... Nie załamujcie mnie...
Tu naprawdę nie trzeba być profesorem 3 dziedzin , żeby zrozumieć, że ten serial to nie jest kolejna grzeczna, ładniutka historyjka zgodna z realiami historycznymi, tylko karykaturalne przerysowanie. To jest świetny serial dla trochę młodszych i świetna parodia dla trochę starszych. Prawie nic się w tym filmie nie zgadza, i ja też zaczęłam się śmiać, kiedy zobaczyłam w 1. obejrzanym przeze mnie odcinku Marion w pomarańczowym szaliczku (albo sweterku, bo nie pamiętam), ale nie o to tu chodzi. To jest jedno z pierwszych "lżejszych" spojrzeń na legendę Robin Hooda, odwrotnie do serialu z lat 80., gdzie wszystko było bardzo na serio. Aktorzy sprawiają wrażenie jakby bawili się swoimi rolami, co ja oceniam bardzo na plus (vide: Donald O'Connor w "Deszczowej piosence"), no i poza tym, moim skromnym zdaniem, są świetni.
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, serial jest uwspółcześnioną i przez to kompletnie wypraną z klimatu historyjką o bandzie chłopaków ganiających z mieczami po lesie i tłukących się z wrogiem na podobieństwo szkółek przetrwania. Nawet Larpy potrafią być bardziej realistyczne.
Niestety jeśli idzie o Robin Hooda jestem kompletnie zepsuty i wypaczony przez Robina z Sherwood z Michaelem Preadem, potem z Jasonem Connerym. Klimat był niesamowity, muzyka zapierała dech w piersiach i żaden późniejszy serial, ba! Żaden film nie wywołał we mnie takich wrażeń jak serial - jedynym który mógłby dorównywać był Robin Hood z Kevinem Costnerem.
*Littlelotte* nie zgodzę się z Tobą :) Prawdziwą serialową parodią Robin Hooda był serial z lat 90 "Nowe przygody Robin Hooda". Skrzyżowanie Xeny z Herculesem w średniowiecznej oprawie. Marion ganiająca w mini z wielkim dekoltem mogła przyprawić o koszmary xP
Pozdrawiam
Och, wiem, że mam refleks:)
A to nie jest parodia, a pastisz, i to nie do końca. To jest raczej nieco przejaskrawione podejście do legendy Robin Hooda. Porównałabym to z "Krzykiem". Niby na poważnie, ale... nie całkiem.
Oto co ja zauważyłem:
1. W ciągu sekundy jesteś w stanie wystrzelić cztery strzały. Co więcej nie musisz nawet celować, by strzała powędrowała tam, gdzie chcesz!
2. Ludzie w czasach średniowiecza byli szybsi od koni.
3. Nawet przy kopaniu dołu wyglądasz czysto. Twoja żonka również nie zapomina o makijażu i ubiera się zgodnie ze średniowieczną modą - ach te wieśniaczki...
4. Zęby. W średniowieczu nie było z nimi problemów.
5. Podczas walki warto jest pokazać jak ładnie wywijasz mieczem. W końcu to jest lepsze od samej walki.
6. Slow motion idealnie pokazuje brak akcji i napięcia.
7. Widzom ciężko jest się domyśleć, że bohaterowie właśnie przybyli do Locksley. Trzeba walnąć na ekranie wielki napis, żeby było wiadomo, gdzie się znaleźli.
8. Dialogi głównie składają się z rozpamiętywania przeszłości.
9. Robin mimo że wyruszył na krucjatę, miał obowiązek, by przez ten czas wieśniacy utrzymali dyscyplinę.
10. Żołnierze nie znali podstawy handlu. Robin znał i wiedział najlepiej.
11. Człowiek może spróbować powisieć sobie na stryczku, bo przecież nic się nie stanie. Ma niezliczoną ilość powietrza w płucach, a rdzeń kręgowy jest wyjątkowo wytrzymały.
12. Jeśli ratujesz ludzi przed powieszeniem, możesz sobie przy tym porozmawiać do wieśniaków o niesprawiedliwości.
13. Żołnierzy najlepiej ogłuszysz, rzucając w nich miecz. W końcu tylko na to czekają, zamiast od razu zrzucić zakładnika, który wydaje się być silniejszy od nich obydwu.
14. Łucznik zamiast od razu strzelać do celu, czeka na pozwolenie od Szeryfa.
15. Spinka to mordercza broń.
16. Guy nie chce zaatakować Robina. Woli się z nim droczyć przez następne odcinki.
17. Na twojej drodze stoją łucznicy? Żaden problem! Wystarczy w nich wbiegnąć. Przecież jesteś pewien, że nie trafią w ciebie.
Do tego -
1. Kiepski scenariusz.
2. Niepotrzebne zbliżenia.
3. Sceny walki są po prostu śmieszne - chcieli być oryginalni, ale mordercza spinka przebiła wszystko.
4. Much traktowany jak stuprocentowy idiota bez rozumu.
5. Wieśniaczki promieniują uśmiechem, mimo że bezwzględna ręka Guy'a nie daje im żyć spokojnie.
6. Kiepskie love story Robina i Marion. Ta najpierw go nie znosi, by po chwili uratować mu życie. Och, wzruszające.
7. Robin jest bardziej drewniany od swojego łuku.
8. Na plus idzie rola Lady Marion, choć wiadomo, że nic nie przebije Marion znanej z Robin of Sherwood.
9. Na plus również rola Guy'a z Gisburne.
To są moje spostrzeżenia po pierwszym odcinku.
Drugi odcinek to już taka żenada, że go sobie odpuściłem. Zero realizmu, zero klimatu, wszystko na odpieprz się.
1. Gdy wyruszasz na poszukiwanie Robina, powinieneś wiedzieć, że pewnie ukrywa się w swoim rodzinnym Locksley. No przecież to logiczne!
2. W Anglii posiadali przenośny tron.
Ja obejrzałem pierwszy odcinek i też zachwycony nie jestem.
Bardzo drętwy ten serial,i trochę nudny...niby były sceny akcji.
Ale i tak było nudno,może w kolejnych odcinkach będzie lepiej...
Jeszcze nie skreślam tego serialu.
Nie wiem czemu ma służyć takie wypisywanie błędów, pomyłek i wad. Gdyby ktoś chciał je poznać, przeczytałby recenzję. Niemniej jednak rozumiem, że ludzie lubią się chwalić wiedzą i spostrzegawczością, więc okej.
Mimo to sądzę, że to po prostu psuje widzom przyjemność płynącą z oglądania tego serialu. Nie wszyscy lubią dostrzegać te błędy i myśleć o nich (co się stanie, jeśli najpierw wczytają się w taką listę). Inna sprawa, że umiałabym wypisać co najmniej kilka odstępstw, gdybym się zastanowiła, tylko że... nie chcę. Bo przecież to nie ma być film dokumentalny o realiach historycznych i proszę, nie zapominajmy o tym.
Z tego co zrozumiałam, ma być serialem młodzieżowym i dlatego też takim językiem musi operować. Ma dbać o jasność przekazu.
Osobiście uważam, że zabawa z legendą o Robin Hoodzie wyszła scenarzystom naprawdę sympatycznie i udało im się stworzyć coś interesującego i promującego odpowiednie wartości (przyjaźń, lojalność itd.). [Aczkolwiek zaznaczam, że moje zdanie nie dotyczy 3 serii. 3 seria to coś, za co szeryf by posłał na szafot a Robin się z nim całkowicie zgodził.]
Postać Guya jest wykreowana bardzo zgrabnie i już dawno nie spotkałam tak dobrze napisanej postaci, która miałaby w sobie tyle sprzeczności, że raz chciałoby się ją utopić a raz pokiwać głową z aprobatą.
I choć wiem, że zaraz mnie za to zjecie żywcem, to powiem, że Robin Hood produkcji BBC mi się PODOBAŁ (że hej). I serdecznie go polecam wszystkim, których interesują dobrze wykreowane postacie, a nie realia historyczne.
Przeczytałam Twój post, po czym zaczęłam oglądać pierwszy odcinek. Podczas sceny walki dostałam ataku śmiechu ("wziuuu", "łiii") i nie dałam rady dalej. W zasadzie zainteresowałam się tym serialem ze względu na obecność Harry'ego Lloyda w obsadzie. Raczej nie wrócę do oglądania, mimo że produkcje BBC bardzo cenię i (w większości) lubię.
Właśnie obejrzałam dwa sezony mimo miażdżących recenzji. :)
I mimo tego, że uwielbiam kanonicznego Robin Hooda (moje słodkie lata dzieciństwa i magiczny "Robin of Sherwood") i jestem pasjonatką historii na dodatek, to ku swojemu zdziwieniu dałam się uwieść konwencji i bawiłam się wspaniale mimo mielizn.
Film dla nastolatków, zaufałam, bo BBC to wyprodukowało, i niespodzianka, przeżyłam. ;)
"Błędy" są dowcipne, smaczki ujmujące (np. zarządca dworu Robina, a potem Guya nazywa się Thornton ;) ), świetna obsada - nie tylko podstawowa, ale w epizodach - np. Dexter Fletcher jako bawarski hrabia, nie jestem pewna czy David Bamber nie mignął mi jako medyk szeryfa (na liście płac go nie widzę), wspaniały smakowity Gisborne (chociaż nierówny - tam gdzie Armitage ma coś do zagrania jest świetny, a tam, gdzie musi być skończonym idiotą nieustannie krzyczącym "za nimi" i "brać go", wygląda na nieco zmęczonego postacią). Szeryf świetny, ale nieco wtórny - przypominał mi bardzo popisy Nicholsona.
Właśnie zaczęłam trzecią serię, ale nie wiem, czy sobie nie psuć wrażenia. Jak na razie w jednej scenie księżyc w pełni zaćmiewa słońce, by chwilę później (dosłownie, w czasie ekranowym) pokazać się w pierwszej kwadrze. O, takiego niechlujstwa to ja nie lubię.
Acha, sam Robin mnie nudził. Rzeczywiście bardziej drewniany niż jego własny łuk
ha... no więc zrezygnowałam w połowie drugiego odcinka trzeciej serii
szkoda mi starej ekipy, brrr... tak się miotać
straszna szmira
Richard ma później sporą rolę odgrywającą w serialu. Chyba spodobał się publiczności. W trzecim sezonie jest już w każdym odcinku na porządku dziennym.
Żaden serial dobrze nie odda świata realistycznego. Ja osobiście nie przepadam za serialami BBC, ale Robina polubiłam. I nawet nie patrzę na to, jak został wyreżyserowany, bo po prostu podoba mi się poczucie humoru i fabuła. A to, że nie jest za dobrze wyreżyserowany to też jest winna stacji - bo po prostu nie ma wysokiego budżetu dla serialu.
Jednak Richard najbardziej mnie przyciągnął. I choćby dla niego warto pooglądać. :)
ogólnie zgadzam się z Tobą miałam od pierwszego odcinka podobne odczucia, ale myślę sobie, a co mi tam żeby ocenić oglądnę całość. ale ten średniowieczny "look" MASAKRA. już pomijam makijaż, szalę goryczy przelał odcinek 10 kiedy to wyskoczyli z gościem, który wrócił z Ziemi Świętej w spodniach moro i butach wojskowych- o co chodzi?! chociaż muszę oddać sprawiedliwość, że fabuła nie jest zła dla rozrywki można oglądnąć.
jestem wielką fanką serialu "Robin of Sherwood"(do którego widzę wiele luźnych nawiązań w tej wersji) i na pewno to w jakiś sposób wpływa na ocenę innych ekranizacji, ale mogliby się bardziej przyłożyć.