MUCH i GISBOURNE są najlepsi! Szeryf też jest super;) Nie lubię natomiast Marian i Willa. Reszta jest spox;DDD
Jak dla mnie Much jest najciekawszą postacią :] Allan też jest dosyć fajny, podobnie jak Gisbourne i Will. Djaq i Mały John działają mi na nerwy, Marion jest jakaś nijaka :\ Szeryfa nie lubię, a co do Robina, to jest nawet w porządku, tylko czasami mnie irytuje :))
Zgadzam sie dla mnie najbardziej kolorową i interesującą postacią jest zdecydowanie Allan i Guy, a najmniej niestety Marian i Robin.
Witam was!.Moim ulubionym bohaterem jest Szeryf a znienawidzonym Robin fajna tez była Dufina ( siostra szeryfa:*) = tylko szkoda ze zgineła:((
Much jest prześmieszny, Robin przystojny a do tego uroczy tyran Guy. Niezbyt chyba tylko lubię Marion (zwłaszcza pod koniec I serii).
Większośc z was nie lubi Marion bo lubi Guya bo ona go wystawiła!
Ja bardzo lubię postac Marion jest tajemnicza ma takie dwie strony tak naprawdę trudno ją rozgryśc!Dla mnie Czad!
Szeryf dla mnie jest również dobry, można z niego boki zrywac,
Rola Robina jest bardzo odpowiedzialna są momenty w których jego zachowanie nie co irytuje ale bez tego film nie miałby smaku.
Nie mam znienawidzonego bohatera chodź guy nie co mnie irytuje ale ujdzie w tłoku.
Po obejrzeniu dwoch pierwszych sezonow, zdecydowanie doceniam postac Guy'a ( Richard Armitage ) i Sheriff'a ( Keith Allen )reprezentuja oni wysoki poziom aktorstwa, rowniez Robin ( Jonas Armstrong ) i Allan ( Joe Armstrong ) potrafia zablysnac gra aktorska ( gestami i mimika ) w niektorych odcinkach. Jak juz wspomnialam Richard Armitage w roli sir Guy'a of Gisborne zdecydowanie "ratuje" wszystkie sceny z Marian...i potrafi wykreowac taka atmosfere miedzy nimi o jakiej marzy chyba kazda kobieta. ;-) Dotychczas postac Guy'a we wszystkich innych ekranizacjach odbieralam jako malo istotna, natomiast w tej serii zostalam oczarowana...i to doslownie. :-)
Najbardziej lubie Robina,Allana,Szeryfa i Mucha:)Najmniej Johna, Guy'a(choc nie przecze,ze dobrze gra)i Willa.
najlepszy jest szeryf - po prostu mistrzowska gra Keitha, ale równie świetni są much i Gisbourne:) ta trójka rządzi ^_^
najlepsze postacie moim zdaniem to Much, Djaq i Marion a najgorsze chyba to król Ryszard(taki nijaki):)
Bardzo lubię Mucha i Robina, ale Robin czasami mnie irytuje. Fajni są też Djag, Allan i Szeryf :) Jakoś średnio lubię Willa. Marion wykorzystywała Guya, który jest ok, szkoda mi go trochę. Marion bywa irytująca, ale jest ładna i jak ktoś napisal, fajnie spadała z konia :)
lubię praktycznie wszystkich za wyjątkiem Kate, Isabella, Tuck i król Ryszard ... po co ta pierwsza trójka w tym serialu?! ;/
poza tym wszyscy są super .. zwłaszcza Guy, Will, Carter, Much, Robin no i Marion .. a i czasami irytował mnie jej ojciec Edward .. nie wiem dlaczego .. tak po prostu
Ulubiony Robin, Guy, Will i Marion, a najmniej lubię, ale nie nienawidzę Isabelli i Kate :)
Moimi ulubionymi postaciami są zdecydowanie Much i Allan, uważam ich też za jedne z najciekawszych (szczególnie tego drugiego) i najzabawniejszych (tu ten pierwszy).
Jedynymi, których nie trawię są Kate - którą wrzucono do serialu - z marnym skutkiem - żeby zapełnić czymś pustkę po Marian i Djaq (swoją drogą pozostawienie jej i Willa w Ziemi Świętej było jednym z największych błędów drugiej serii). Miota się po ekranie, nie bardzo wiedząc, czego chce i co powinna robić.
Tą drugą postacią jest braciszek Tuck - po pierwsze kompletnie zaprzecza obrazowi baryłkowatego, rubasznego bosonogiego mnicha z zamiłowaniem do mocnych trunków, z którym stykamy się w prawie każdej innej wersji przygód Robin Hooda. Lubuje się w umoralniających gadkach i filozoficznych kazaniach niewiadomego pochodzenia. Poza tym - skąd w XII-wiecznej Anglii wziął się ciemnoskóry? Absolutnie nie jestem rasistką, ale, o tyle, o ile mogę przymknąć oko na historyczne niedociągnięcia w kwestii kostiumów czy każdej innej, tego nie potrafię zdzierżyć. W średniowieczu nie do pomyślenia było, żeby jakiekolwiek - a już w szczególności duchowne - stanowiska zajmowały osoby nawet z innych krajów europejskich, a co dopiero o innym kolorze skóry.
Reszta bohaterów w najgorszym wypadku jest mi obojętna; w niektórych momentach są irytujący, gdzie indziej z kolei wzbudzają wiele [pozytywnych] emocji. Za dobry przykład niech posłużą mi bracia Plantageneci - Ryszard jest nijaki, choć, ze względu na fabułę, potrzebny. Odbębnia swoje i znika, przez co widz nie ma czasu ani się do niego przywiązać, ani zacząć się nudzić jego postacią. Natomiast Jan, który również występuje epizodycznie, jest niezrównoważony i zdecydowanie przerysowany, co, moim zdaniem przynajmniej, wpływa tylko na jego atrakcyjność. Jest miłym urozmaiceniem. :)