Krotka rozmowa, ktora odbylem na lawce deptaku przy White City BBC z urocza dzieczyna, ktora zajowala sie sprzedarza tego bubla telewiji polskiej, nie byla najlatwiejsza.Wszak slyszac, krytyczne slowa na temat rzeczy, ktora wlasnie sie sprzedaje telewizji kraju, ktorego przedstawiciel ow rzecz krytukuje to jakby popelnic niesamowite faux pas.Chyba ze krytyka ma jakies podloze, uzasadnienie.A jest nim marna gra aktorska, slabo wykreowane postacie, grane plasko i identycznie.Jest nim stona wizualna, ktora Robin Hood'a kreuje na modnego faceta z plakatu reklamujacego zel do wlosow.Fryzury, zachowanie, sposob mowienia jest wyciagniety z Top Shop'u na Oxford Street.Doliczyc do tego warto niektore sceny z serialu, jak na przyklad ta w ktorej Robin Hood ukrywa sie przed 'szeryfem' w drewnianej szopie.Nie dosc ze ludzi 'szeryfa' jest jakby kot naplakal, czesc z nich zupelnie wzieta jest z kosmosu a Robinowi udaje sie w tej szopie ukrywac przez bardzo dlugo bo po prostu 'szeryf' nie wpadnie na to by ja podpalic.W koncu jest drewniana.Mozliwe ze owczesni ludzie mieli mniej rozwiniete mozgi bo pomysl z podpalniem szopy jest bardzo zlozony.Trzebaby zalesc zaplaki, cos co sie dobrze pali i jakiegos odwazengo rycerza, ktory nie balby sie niesamowitej celnosci luku Robina, ktory zaryglowal sie na cztery spusty i ni jak moze go uzyc.Pelen barku sensu i klimatu bubel sprzedany polskiej telewizji.Ladnie wygladajacy aktorrzy i nowoczesne podejscie.Moze.Ale skoro tak duzo slyszalem krytycznych slow odnosnie wersji z Kevinem Costnerem to az tudno przejsc obojetnie obok wersji jeszcze slabszej.Jest angielska o wcale nei znaczy ze dobra. Co do jednego bylizmy zgoni na tej lawce, ze dobrze napisany scenariusz sam nie uczyni cudow.