Jak wyżej w filmie moim zdaniem jest masa irytujących postaci w mojej pierwszej 3
1.Silvio (głupie miny i to co zrobił Adrianie zadecydowało o tym,że go nie lubie)
2.Meadow (rozpieszczona gówniara i irytujące miny.Zresztą ta aktorka mnie dobitnie denerwuje
3.Janice ( tutaj mógłbym wymieniać bez końca)
Jakie postacie was denerwuja?
Mnie przez wszystkie sezony, nieprzerwanie i okrutnie wkurzała jedna postać:
Chris. Nienawidzę gościa. Przeczytałam na tym forum spoiler o jego śmierci i nie mogłam się doczekać. Już straciłam nadzieję i w KOŃCU, w 6 sezonie... Nie ma bohatera, który by mnie wkurzał bardziej, mimo że momentami każda z postaci działała na nerwy: AJ, Carmela, matka Tony'ego, Janice, Melfi, ale wszystkie mogą całować stopy Mistrzowi.
Mnie też Chris najbardziej wkurzał. Ciekawe, że tak niewielu osobom nie przypadła do gustu ta postać
1 .A.J. - taka miała być jego rola ale rozpieszczony synalek momentami sprawia że zgrzytam zębami.
2. Adriana - każda podejmowana przez nią decyzja wydaje mi się nielogiczna.
3. Janice - histeryczka dorównująca matce Tony'ego.
1. Janice Soprano
2. Ralph Cifatetto
3. Richie Aprile
4. Livia Soprano
5. Paulie Walnuts
Mnie najbardziej wkurzała Meadow. Dziewczyna wiecznie zdziwiona jakie to życie okrutne. Rozpieszczony dzieciak...który mysli, że wszystko mu sie należy.
Wypisujecie tutaj wielu aktorów...ale większość z nich miała właśnie taka być. Miała mieć własny charakter...i być zwyczajnie życiowa. Takich ludzi, o różnych charakterach bardziej i mniej denerwujących spotykamy na codzień. Tacy mieli być.
ale .Meadow to juz przegięcie :p każdą z nią scena...to nic ciekawego oprócz jej rozżalenia i rozpieszczenia.
1.Richie Aprile (liczyłem na fajną egzekucję, a tu taki zawód...)
2. A.J. (Leszczyna niesamowita, pozer, rozpieszczony bachor itd)
3.Janice Soprano (czy potrzebny jest jakiś komentarz?)
4.Adrianna (tępa blachara)
5.Phil (za duży kozak, w końcu sie doigrał)
ktoś tu napisał, że Meadow - spoko, jego wybór, ale argumenty. Rozpieszczona? Toż to jedna z najbardziej ogarniętych i rozumnych nastolatek jakie widziałem kiedykolwiek na ekranie. Chciałbym mieć taką córkę. No i wiadomo, że jest śliczna i ma fajne ciało :)
1) Meadow - rozpieszczona gówniara udająca samodzielną gdy tymczasem ciągle bierze kasę od ojca.
2) Carmela - udaje światową kobietę z wyższych sfer...religijną, inteligentną podczas gdy w gruncie rzeczy jest tępą babą, w dodatku materialistką. Podobnie jak córeczka bez Tony'ego nie potrafiłaby nawet zarobić na siebie.
3) Tutaj ciężko się zdecydować. Na początku Livia z wiadomych względów. Goryl Juniora - Mickey, też był irytujący. Cieszyłem się gdy go w końcu kropnęli. Paulie w czasie odsiadki też był denerwujący gdy kłapał dziobem i kablował Johnny'emu Sackowi choć ogólnie go lubię.
1. Livia - wiadomo dlaczego, chociaż im dłużej to trwało, tym bardziej mnie to bawiło
2. Janice - o ile pozostali irytowali mnie od czasu do czasu, to ta kobieta w***wiała mnie od początku do samego końca. Jej sztuczne emocje, histerie, udawanie że się martwi i troszczy o wuja, jej nagłe zainteresowanie bogiem i nawrócenie się, pierdoły zwiazane z terapią. Nawet chyba ostatnia scena, w której się pojawia, gdy gady z Tonym na tarasie i ten jej sztuczny płacz. Fałszywa suka, ale żeby zagrać taką rolę też trzeba umieć się wspiąć na wyżyny. Nawiasem mówiąc, cieszę się, że przy okazji roli Ton'a twórcy serialu dali Gandolfiniemu zadanie zagrania nieufnego wobec swojej siostry. Ludzie się nie zmieniają, Tony to wiedział i nie dał się zwieźć, dlatego kochałem jego żarty na jej temat
3. Carmela - im dłużej trwał serial, ta postać co raz bardziej mi się wydawała tempa. Taka romantyczka i panikara. Była moim zdaniem za mało konsekwentna i jako rodzic, i w miłości i w ogóle w całym życiu. Zresztą AJ w ostatnim sezonie, gdy byli na terapii, fajnie ją podsumował
4. Tony - wiadomo, miał niezłe jazdy, przygody, czy jak to mam nazwać. Fajnie się go oglądało przez pierwszych kilka sezonów, kiedy dochodził do władzy, później kiedy "zaczynał" być bosem było chyba najciekawiej, ale tak jak w przypadku Carmeli im dłużej go oglądałem, tym bardziej mnie obrzydzał jako człowiek. Chodzenie na terapie było dla niego usprawiedliwianiem samego siebie. Tony Soprano był zawsze niewinny. Pamiętam nawet scenę kiedy siedział u dr Melphi (czy jak tam się to pisało) i mówił kogo zabił, co później okazało się snem. W następnej scenie, czy tam kilka scen dalej siedzi już na serio u swojej psycholożki i mówi to samo co w śnie, tylko w taki sposób, aby za wszelką cenę nie obudzić w sobie winowajcy, co więcej aby człowiek siedzący na przeciwko nie widział jak TS przyznaje się do winy. Nawet jeśli chodzi o wychowanie dzieci (zwłaszcza w czasie problemów z AJ'em) zawsze zadawał sobie to retoryczne pytanie "co zrobiłem źle?", na które oczywiście nigdy nie było odpowiedzi. Bezduszność, sk***syństwo, nie potrafił przegrywać, można by wymieniać i wymieniać - jako boss mafii radził sobie dobrze, ale jako człowiek kompletny wrak jak dla mnie. Pomimo, że to jest serial fabularny, myślę, że to doskonały przykład na to, co władza i pieniądze robią z ludźmi
5. Psycholog psychologa, czyli irytujący znajomy dr Melfi, typ w okularach. W***wiał mnie i tyle
6. AJ - wiecznie znajdował głupie usprawidliwienie tego jak się sprawy mają
:)
Póki co jestem na 3 sezonie i najbardziej jak na razie mi na nerwy działała Livia, momentami Janice i żona Artiego, co wiecznie miała wąty i coś jej nie pasowało. Irytuję mnie też Ralph.
Żona Artiego to głos rozsądku w ich związku, tak by Artie przypadkiem nie przekroczył granicy i skończył jak David Scatino.