Dokładnie. Najlepsze jest to, że w sumie już w 1 odcinku zrobili "reset" fabuły, tylko po to, żeby przez kilka odcinków nie działo się nic, a w końcowych zakończyć sezon identycznym przetasowaniem jak poprzednio. Równie dobrze nowego sezonu mogłoby nie być, bo nie wniósł absolutnie nic. Niemal wszystkie postaci są w bardzo podobnym albo identycznym położeniu jak poprzednio.

Drugi sezon to takie miszmasz. Pierwszy sezon był bardzo fajny, że ta fabuła jednak szła do przodu i po prostu była dobrze napisana. A tu wątek fabularnym, zepchniętym jakby na drugi plan, wiele odcinków to takie właśnie zapchajdziury. A przy zakończeniu tego sezonu poczułem to samo co jak przy pierwszym, tylko że przez ten słaby sezon, nie mam już ochoty jakoś czekać na trzeci. Jak wyjdzie to się zobaczy

Niestety mam bardzo podobne odczucia. Po pierwszym sezonie bardzo oczekiwałem kontynuacji, jednak drugi sezon kompletnie mnie rozczarował. Pierwszy odcinek miał potencjał ale wszystko zostało zaprzepaszczone, a kolejne to była nuda i strata czasu. Szkoda, wielka szkoda.

Właśnie dla mnie najgorsze było to olewanie ciekawych wątków (jak choćby tej korony ze śrubami, Steamlandu czy epidemii) kosztem dużo słabszy pomysłów, jak choćby kradzież pieniędzy ze skarbca (dla mnie w ogóle ten odcinek był bez sensu) czy sztuki teatralnej z której nic nie wynikło.

jak dla mnie to zajebisty serial dobrze dopracowany serial trudno trafić w każdy gust to powieść dla ludzi bardziej cynicznych i zblazowanych :)

Moze to jest odpowiedz - ze Groening z czasem stal sie zblazowany i cyniczny i to bardzo widac po roznicy miedzy Simpspnami/Futurama a Rozczarowanymi

Sezon drugi mial dobre i zabawne momenty, ogolnie caly serial mial potencjal, ale efekt koncowy jest duzo gorszy od Futuramy i Simpsonow. Rozczarowani sa strasznie rozciagnieci, nierowni, zarty czesto nie 'siadaja' - maja zly timing, sa zbyt rozwleczone, itd. Na szczescie w sezonie 2 mniej jest prymitywnego humoru opartego na flakach/mozgach, seksie, narkotykach - moim zdaniem bardzo niski rodzaj humoru ktory swiadczy o braku pomyslow. Serialowi wyszloby na dobre gdyby wszystkie dobre pomysly i zarty upchac w krotsze odcinki (po ok 20 min jak Simpsonowie) , a reszte wyrzucic. Serial bylby pewnie co najmniej o polowe krotszy, ale tez i lepszy. Nie wiem czy Netflix wymusil na Groeningu to rozwleczenie? Jesli tak, to sami sobie strzelili w kolano. Poza tym, na Simpsonow i Futurame byl jakis pomysl, jakas mysl przewodnia, te seriale byly o czyms i mimo ze pokazywaly czasem brzydka rzeczywistosc i wady ludzi, to nie byly do konca cyniczne i zblazowane. A Rozczarowani jest tak po bandzie znlazowany i cyniczny jak kto juz wczesniej napisal, i strasznie ciezko sie to oglada