PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=801719}

Rozczarowani

Disenchantment
2018 - 2023
7,2 29 tys. ocen
7,2 10 1 29322
6,2 11 krytyków
Rozczarowani
powrót do forum serialu Rozczarowani

Uwaga, w tym poście będę dość ostro krytykować Futurme, jeżeli ci to bardzo przeszkadza i nie masz ochoty na kulturalną dyskusję, odpuść.

W wielu tutejszych tematach widziałam narzekanie na Rozczarowanych i twierdzenie, że Futurma jest lepsza. A ja się z tym zupełnie z tym nie zgodzę. Serial Rozczarowani jest inteligentny, zabawny i bardzo dobrze stworzymy. I przede wszystkim zdecydowanie lepszy od Futurmy. Już przedstawiam, dlaczego tak sądzę:

-Bohaterowie:
W Futurmie, bohaterowie są jednowymiarowi i płascy, w Rozczarowanych rozbudowani i interesujący.
Główny bohater Futurmy jest głupi. I po obejrzeniu pierwszego sezony mogę tylko i wyłącznie to o nim powiedzieć. Jego rola ogranicza się do bycia głupim i żenującym. Zero osobowości.
Bean z Rozczarowanych to groteskowa, wywrócona do góry nogami Disnejowska księżniczka. Sparodiowana. Z tym jak z jednej strony wiecznie "chce więcej", a z drugiej pije, ćpa i wdaje się w karczemne burdy. To oryginalna postać, gdzie indziej macie taką księżniczkę? Ale ona nie jest tylko "zła". Staje w obronie swoich przyjaciół i rusza im na pomoc, gdy trzeba. Sama stara się naprawić bajzel, który zrobiła (pokonuje wikingów, pomaga olbrzymce), nie raz używając do tego inteligencji i sprytu. Z czasem się zmienia; chce znaleźć pracę, stara się pomóc ojcu w misji dyplomatycznej. A dodatkowo w czasie trwania serialu musi podjąć kilka bardzo trudnych decyzji i w zasadzie do końca nie wiadomo co wybierze.
Gdy w tym czasie Fry nie dość, że sam pcha się w kłopoty, to jeszcze zawsze inni muszą go ratować. Nie ma nic inteligentnego do powiedzenia, nie robi nic wartego uwagi. Całą jego rola ogranicza się do bycia głupim. I to bynajmniej nie w zabawny, tylko żałosny sposób.
bohaterowie drugoplanowi:
Bender i Lee z Futurmy mają chociaż szczątki osobowości, ale tego pierwszego można opisać jedynie słowami "alkoholik, ćpun, kleptoman", a tą drugą "rozsądna dziewczyna". Największym sukcesem tego pierwszego jest ucięcie sobie antenki; drugiej - przespanie się z kolesiem, z którym zupełnie nie chciała. Wow, takie zabawne i inteligentne. Wow, tylko do powiedzenia o postaci. Bohaterowie myślą w ogóle, nie robią nic by polepszyć swój los, tylko liczą na gwiazdkę z nieba. Jak Bender gdy chciał mieć współlokatora. Czemu nie poszukał sobie jakiegoś innego robota, tylko przeżywał deprechę, bo jakże Fry może chcieć mieszkać w dobrych warunkach zamiast z nim?
Jeżeli chodzi o Rozczarowanych, to jedno muszę przyznać; postać Elfo im nie wyszła. Twórcy chyba nie do końca wiedzieli jaka ta postać ma być. Ale nadal, pomimo tego z swoja chęcią poznawania świata i naiwnością jest bardziej interesujący, niż bohaterowie drugoplanowi Futurmy. I wnosi zdecydowanie więcej do serialu.
Luci to taki demon, który stara się być groźniejszy, niż jest w rzeczywistości. Nie jest to może najbardziej oryginalna postać, ale jego teksty i komentarze w stosunku do otaczającego go świata są genialne i inteligentne, co robi z niego bardzo znaczącą postać, naprowadzającą nas widzów na pewien tok rozumowania. Ma on nam pokazać, że czasem warto postąpić źle, ale po swojemu. Albo wprost przeciwnie. Wolna interpretacja. A to bardzo duży plus. Zmusza do myślenia :-)
Dodam również tutaj króla, ponieważ to bardzo istotna, interesująca i rozbudowana postać. Której motywy nie od początku są widoczna, a ocena bardzo niejednoznaczna. Uwielbiam takie postacie. No i ponownie; jego teksty; miodzio. Jakbym słyszała naszych polityków, którzy zaczęli mówić, co naprawdę myślą.

-Świat:
Po pierwszym odcinku Futurmy myślałam, że to będzie ironiczne spojrzenia na nasze wyidealizowane wyobrażenie świata przyszłości. Ewentualnie krytyka XXI wieku, z punktu widzenia przyszłości. Ani jedno, ani drugie nie wyszło. Świat przyszłości jest bardzo ubogi i oprócz statku kosmicznego, kilku ras obcych, robotów (które nie są zupełnie rotowe, jak ktoś grał w portal, to wie, że kwintesencją robota jest glaDOS :-P), które nie mają w sobie nic z robotów, i kilku marnych wynalazków, nie ma w nim nic przyszłościowego. A już odcinki o kuli śmieci oraz szukaniu mieszkania były dla mnie najgorsze. Świat przyszłości i oni nie mieli nic o odpowiedniej masie do wystrzelenia w kosmos?! Technologie przyszłości, a podwodne mieszkania jest w stanie zniszczyć byle ośmiornica?! To obecnie mamy lepsze technologie. Tak samo z odniesieniami do XXI wieku i wcześniejszych. Niby tam od czasu, do czasu pokazują się odniesienia do naszych wieków, pragnienie zobaczenia księżyca przez Fry, czy Bart Simpson na kupie śmieci? Zaraz, czy to ma oznaczać, że Bart jest śmieciem? Bo ja to tak odebrałam. Brak jakiegoś przemyślenia w dodaniu tych odniesień. Są one totalnie losowe i bez sensu: gadające głowy, "pamiątki" z kupy śmieci, księżyc... Nic nie wnoszą.
Dodatkowo postacie trzecioplanowe są zupełnie zbędne. Fabuła nic by nie straciła i nie zyskała gdyby nie było Azjatki, czy profesora.
W którymś z innych tematów ktoś napisał, że w Futurmie jest bardzo dużo odniesień do współczesnej i XX-wiecznej popkultury, ale ja tego nie widzę. Czy mogłabym poprosić o wskazanie, gdzie?
Świat Rozczarowanych przypomina mi Prattchetowski "Dyskworld" pełen angielskiego humor i groteski. Jest rozbudowany i interesujący, a zarazem jest odbiciem w krzywym zwierciadle naszego świata. Pełen interesujących miejsc i postaci, z których każda wydaje się żyć własnym życiem (mieszkańcy miasteczka, mieszkańcy zamku). Sam wygląd krainy jest genialny, a zarazem ma czemuś służyć (jak np. zapadnia w sali tronowej). Twórcy sami się śmieją z swoje tworu (np,: rozmowa Wikingów lądowych z mieszkańcem Dreamlandu o wyrywkowej logice w tym świecie :-P). Albo "oglądanie telewizji" w sali tronowej, gdzie zmiana programu z rozrywkowego na wiadomości polega na zastąpienia błazna, wodzirejem. Jak dla mnie, genialne. Normalna rodzinka przy śniadaniu, chociaż to król, królowa i ich syn.

-Fabuła, odcinki:
Fabuła Futurmy jest bardzo prosta. W zasadzie każdy odcinek polega na tym, że Fry robi coś głupiego i żałosnego, po czym ktoś inny musi go ratować. Zazwyczaj przekaz odcinka jest albo na poziomie Paulo Coelho (nie śmieć, nie bierz narkotyków, uważaj na sekty), albo go zupełnie brak. Brak również jakiegoś powiązania pomiędzy odcinkami i inteligentnego poprowadzenia całej fabuły. Skaczemy od jednego, bezmyślnego odcinak, do drugiego.
W Rozczarowanych uwielbiam to jak odcinki łączą się między sobą w całość, w interesującą fabułę. Jak nie raz to, co wydawało się mało istotnym zapychaczem w jednym odcinku, okazuje się ważne w którymś z kolejnych (magiczna kula, wiedźma z piernikowego domku). Serial trzeba oglądać dość uważnie, co uwielbiam, co pokazuje, że twórcy podeszli do fabuły poważnie, przemyśleli ją zamiast tworzyć byle co. Dodatkowo zachowanie większości bohaterów nie jest bezmyślne, a obserwując ich możemy dojść do wielu interesujących wniosków. Np., że warto działać (Bean), żeby nie oceniać zbyt szybko (król)... No i te dwa plot twisty :-). Mnie zaskoczyły.

-Podsumowanie:
Bardzo mi przykro, ale w Fururmie bardzo trudno jest mi wskazać coś pozytywnego. Bohaterowie bardzo jednowymiarowi i pozbawieni osobowości; główny bohater to nieudacznik i żałosny idiota. Reszta bohaterów trochę lepsza, ale nadal dużo im brakuje do bycia rozbudowanymi, interesującymi postaciami. Nikt się nic nie uczy, nikt się nie zmienia. Odcinki prościutkie, przewidywalne i mało oryginalne. Świat tak jak i reszta, płaski i jednowymiarowy. W zasadzie zero dowcipu. Na obronę mogę dodać tylko, że science fiction jest zdecydowanie trudniejszym materiałem niż fantasy.
Rozczarowani są zupełnym przeciwieństwem, rozbudowani bohaterowie, podejmujący wyzwania, muszą zmierzyć się z trudnymi decyzjami i zmieniający się pod wpływem niektórych przeżyć. Świat jest bardzo bogaty i pełen smaczków, a zarazem to odbicie w krzywym zwierciadle naszej rzeczywistości. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to postać Elfo i kraina elfów. Co nie odebrało mi jednak przyjemności w oglądaniu Rozczarowanych

Myślę, że skrótowo opisałem wszystko i jeżeli ktoś dotarł do końca, to bardzo dziękuje. Z czystym sercem polecam Rozczarowanych i zapraszam do dyskusji.

ocenił(a) serial na 9
eFKaa

Uwielbiam Fry'a, ale oczywiście masz prawo do własnej opinii. Fry jest nieporadny, bardzo głupi (co czasem okazuje się zaletą i pomaga mu ocalić świat), ale przeuroczy. Nie mogę przejść wobec niego obojętnie. Fry miał być nieudacznikiem, zresztą dość dziecinnym, ale jego postać chwyciła mnie za serce. Postać mnie czasem bawiła, czasem wzruszała.

Mimo że "Rozczarowani" mają inną koncepcję niż "Futurama", to widzę podobieństwa, choćby w humorze, ale to nic dziwnego, skoro to są siostrzane dzieła. Widzę podobieństwa w postaciach.

Elfo to dla mnie Fry. Też taki prostoduszny, chwilami naiwny, niepasujący do swojego otoczenia. W 1. odcinku "Futuramy" Fry jedzie na rowerze i powtarza, jak bardzo nienawidzi swojego życia, a gdy budzi się w 2999 roku, wykrzykuje "juhu!". Jako dziecko marzył o pozaziemskim świecie, lubił grać w futurystyczne gry. To przyszłość okazała się epoką, w której żyło mu się lepiej.
Teraz przyjrzyjmy się Elfo - nie do końca podoba mu się w jego krainie. Chrzani kodeks radości, ucieka do innego świata.

Luci to niby odpowiednik Bendera z tym, że Luci wydaje mi się takim inteligentnym, dystyngowanym "złoczyńcą", a Bender to po prostu głośny, chamski bandzior, który jednak podbił serca widowni. W sumie to Bender wydaje mi się bardziej demoniczny niż Luci, ale chyba chodziło o to, by pokazać, że Luci to owszem, kusiciel, namawia do złych rzeczy, ale w gruncie rzeczy "nie taki diabeł straszny, jak go malują". Luci to bardziej taki przyjaciel, który sprowadza na złą drogę, ale który mimo wszystko jest lojalny.
Obecność Bendera w "Rozczarowanych" odczuwam bardziej, gdy mówi król Zog (John DiMaggio).

Między Bean a Leelą nie postawiłabym znaku równości, chociaż podobieństwa są. Lubią piwo, są stanowcze, na swój sposób są feministkami i są obiektem westchnień uroczych, nieśmiałych przyjaciół.

Dagmar i Mama (producentka oleju dla robotów) - czyż one nie są do siebie wizualnie podobne?

Sorcerio to taki Farnsworth średniowiecza. I nawet dzielą głos tego samego aktora - rewelacyjnego Billy'ego Westa (czyli Fry'a, Zappa Brannigana, Zoidberga).

Merkimer to byłby odpowiednik Zappa Brannigana. Zbyt pewny siebie, podejmujący kiepskie strategicznie decyzje (nieświadome zamordowanie sojuszników Zoga).

Jednak o ile przy "Futuramie" z reguły można bawić się kolejnością odcinków, tak w "Rozczarowanych" mamy spójną historię, kolejne odcinki serialu mają większy związek z poprzednimi niż w "Futuramie".

Z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki "Rozczarowanych". "Futuramę" uwielbiam, jednak "Rozczarowani" też mnie zaciekawili. Twórcy mogą mnie jeszcze bardzo zaskoczyć :).