Próbowałem do niego podejść 2 razy. Dotrwałem tylko do 3 odcinka. Całkowicie nie rozumiem zachwytów. Pierwszy raz usnąłem na pierwszym odcinku, dałem drugą szansę, mówiąc sobie, że to może przez to, że byłem zmęczony (choć w przypadku ciekawego filmu / serialu potrafię zarwać całą noc). Druga połowa pierwszego odcinka przywróciła mi nadzieję kolejnego dnia, ale obejrzeniu odcinka 3 odpuściłem. Nuda totalna, pomysł całkiem ciekawy ale realizacja moim zdaniem tragiczna. Sztuczne rozciąganie scen, by na siłę wydłużyć czas trwania. Ja rozumiem takie zabiegi w przypadku np. Titanica, gdzie eksponowana w ten sposób była skala efektów specjalnych i „rozmachu”, ale tutaj - gość idzie korytarzem przez kilka minut. Skoro o nim mowa - gra aktorska w tym filmie to tragedia (zacząłem już to dostrzegać w momencie „płaczu w aucie” gdy główny bohater przyjechał do pracy. Brzmiało to tak sztucznie…). Pozostali aktorzy też strasznie irytujący, w większości przerysowane postacie. Ten aspekt może później ratował trochę Walken, ale już się nie przekonam. Muzyka - kwestia gustu, mnie się nie podobała. Sceny kręcone wewnątrz firmy wręcz usypiały. Ktoś może mnie zjeść, „jak można wystawić ocenę gdy obejrzało się tylko 33% serialu)”, no ale skoro moim zdaniem był nudny na tyle że nie wytrwałem nawet do połowy, to mogę to ocenić. Nie będę się męczył, by mieć prawo kliknąć ocenę na filmwebie. Grę aktorską przez te 33% również widziałem. Ponadto przeczytałem szczegółowy opis tego co było dalej i jak się skończy, co tylko mnie ucieszyło, że nie tracilem kolejnych godzin na ten serial. Pierwsze odcinki zwykle powinny zachęcać do poznawania fabuły, tutaj postać „przyjaciela” wydała mi się tylko intrygująca, ale później… tak przeglądając komentarze to widzę, że te zachwyty opierają się głównie na filozoficznych rozważaniach, np. jak to działają korporacje, jak ludzie są traktowani, jak wpływa praca na człowieka, stop korporacjom itp. No ale ja wolę obejrzeć film, który faktycznie daje do myślenia, w którym dopiero oglądając kolejny raz dostrzega się „smaczki”. 3/10, ale tylko dlatego, że jedynka jest zarezerwowana do „dzieł” jeszcze gorszych od tego, a z całą pewnością da się takie znaleźć.
Dziękuję za idealne ujęcie moich odczuć, poległem na 3 odcinku, ale spróbuję zawalczyć, żeby móc w pełni szczerze opluć tego gniota. To taka sztuka dla sztuki, pseudoartystów czy coś. Ani to wciąga, ani ciekawi, ani emocjonuje. Zero przekazu, zero zaskoczeń, zero refleksji.
lol to jeden z najlepszych seriali do rozkminy a ty poprostu nie rozumiesz fenomenu? prosze obejrzyj raz jeszcze xD
Moim zdaniem żeby ocenić serial musisz obejrzeć 3 sezony, inaczej nie masz prawa się wypowiadać.
Z ciekawości, podasz jakiś przykład dobrej gry aktorskiej w filmie/serialu, skoro ta jest słaba?
Na siłę przebrnąłem przez pierwszy sezon. Cały czas zastanawiałem się nad gatunkiem tego serialu, czy aby na pewno nie jest to komedia - jeśli tak to żarty, których chyba było niemało, niezbyt mnie śmieszyły, parę razy tylko się zaśmiałem. Jeśli faktycznie zamysł miał być, że jest to "thriller", czy też serial miał mieć jakiś "intelektualny" przekaz według niektórych (zgaduję po zachwytach niemałej ilości osób), to zastanawiam się czy przypadkiem nie jest tak, że twórcy mają obecnie niezły ubaw z tych ludzi, coś typu:
- A nie mówiłem, niektórym się to bardzo spodoba, mogliśmy wrzucić więcej tekstów do scenariusza usłyszanych od tego napotkanego pijanego heretyka pod monopolem.
Jakiś potencjał był, ale scenariusz rodem z telenoweli zaprzepaścił wszystko.
Śmieszy mnie jak czytam, że ktoś twierdzi, że jest to serial dla "koneserów", koneserów czego? tandety?