Czy ktoś jeszcze zauważył jak Maja traktowała pomocników obrońcy i strażników? Na początku jestem w stanie to zrozumieć przez szok i próbę obrony w nowym miejscu i z nieznanymi ludźmi, ale później gdy np. strażniczka przyszła do niej z rezerwacją siłowni i prezentem to wyrzuciła go do kosza, gdy ewidentnie widać że się przywiązała do osadzonej? Tak samo ta akcja z Evin na przesłuchaniu z pomocnikami obrońcy..
Jestem w trakcie lektury książki i uwierz, że to jak ukazano Maję w serialu to pikuś. W serialu można ją czasami polubić lub współczuć. W książce to postać, która naprawdę nie wzbudza pozytywnych uczuć. O pomocnicy obrońcy mówi, że to taki odpowiednik Samira (wyraźnie nią gardzi, a przecież z Samirem tak nie było), gardzi własną matką (mówi to otwartym tekstem, a nie że czytelnik się domyśla sam między wierszami), Amandę traktuje jak głupiutką stereotypową blondynkę O Samirze: \'Myślałam, że Samir jest we mnie zakochany, uznałam to nawet za rzecz oczywistą, tak, jest we mnie ślepo zakochany, zawsze był, wydawało mi się, że to zrozumiałe: ma mnie kochać, bo jestem warta zachodu. Tymczasem okazało się to jedną wielką pomyłką", o współwięźniarce Doris mówi, że to najbrzydsza kobieta jaką w życiu widziała. Naprawdę cieszę się, że w pierwszej kolejności obejrzałam serial. Książka jest dobra, ale główna bohaterka sprawia, że odbiera się ją bardzo negatywnie. W serialu to, mimo wszystko, łagodniejsza wersja Mai. Sprawia wrażenie jakby w ogóle nie obchodziło jej jaki zapadnie wyrok. Cała książka to głównie Maja, która "siedzi i myśli", dialogów za wielu to tu nie ma, czytałam wywiad z odtwórcą roli Sebastiana, który powiedział, że trudno było mu zagrać chłopaka, który w książce ma tak mało kwestii i rzeczywiście tak jest. Aby zagrać go w serialu trzeba było stworzyć sobie tę postać od podstaw, samemu.