Przecież On ma rację. Ten serial to pro imigrancka agitka. Aż oczy od tego bolą. Jestem co prawda na 4 odcinku i nie wiem co jest dalej wyjaśnione ale prywatna szkoła w bogatej dzielnicy do której chodzi syn imigrantów pracujących na nisko opłacanych stanowiskach brzmi wiarygodnie jak "Dzienniki gwiazdowe" Lema.
Zresztą tu nie chodzi o "Arab kontra biały" tylko raczej o dość schematyczne i dość powszechne w filmach "zły chłopak kontra dziobakowaty kujon, którego dziewczyna nie zauważa". Banał w sumie.
I "dziobakowaty kujon" przypadkowo jest arabem-imigrantem, a Szwecja przypadkowo jest krajem z ogromnym problemem imigracyjnym?
Serial jest na podstawie książki, więc czego oczekujesz? Poza tym wątek imigracji został tylko zaznaczony i nie pociągnięty dalej.Nie zmienia to faktu, że postacie są dość schematyczne, a fabuła przewidywalna. Plusem serialu jest sprawna realizacja.
Poza tym mam poczucie, że polski widz jak widzi w serialu Araba odbiegającego od "średniej" to zaraz aj waj, agitka, no jak tak można Panie Kochany. Zluzujcie majty. To tylko serial, na dodatek na podstawie książki. To już Szwed nie może być popaprańcem z grzywką "na ruskiego", a Arab mieć ambicje?
Według książki, Dennis, czarnoskóry diler Sebastiana chodził z nimi do klasy, a był uchodźcą z Ugandy.
Może zacytuję fragment książki: "Rodzice uczniów nie robią problemu z tego, że do miejscowej szkoły chodzi młodzież z innej okolicy. Ciemnoskórzy chłopcy, którzy są tak zdolni jak Samir, pasują do reklamowanego na instagramie publicznego liceum w Djursholmie w taki sam sposób, jak kolorowe zdjęcie zrobione na targu w Marrakeszu pasuje do poprawnych politycznie bredni, w które wierzy moja mama. Tacy uczniowie stanowią dowód na to, że szkoła realizuje bogaty program tolerancyjnej i pozbawionej uprzedzeń tolerancji".