Jak interpretować zakończenie? Czy na samym końcu spotkali się jako te wcielenia, które już się znały i przeżyły to wszystko razem?
Tak, widać to po ubiorze. Natomiast te wcielenia, które się nie znały, również odeszły razem i pomogą sobie nawzajem wyjść z problemów. Świetne zakończenie, choć łatwo je przeoczyć. :)
Zaraz...czyli gdy trafili każde do innego wymiaru to w trakcie tego pochodu to się połączyło i byli razem znowu jako dwie osoby z pętli?
Mnie ogólnie irytuje ze opcja z różnymi wymiarami torche unieważnia psychologiczne zmagania Diany, bo w końcu ta druga wersja jej nie przeżyła tej trudnej podróży do pogodzenia się z przeszłością
Tak jak druga wersja Alana nie dojrzała do zrozumienia swojej ukochanej. Sądzę, że w obu wymiarach pomogą sobie nawzajem w swoich słabościach, jak dla mnie całkiem fajne zakończenie - nie jest przesłodzone.
Ukochanej?Kiedy niby był moment zakochania? Sa dla siebie bardzo wazni, są przyjaciółmi ( czymś wiecej w pewnym sensie) ale nigdzie nie było momentu zakochania!
Ukochanej - czyli swojej dziewczynie w której był zakchany bo chciał się zaręczyć, a ta go rzuciła. Oto chodzi.
Serial sprytnie miesza w głowie. Czy to alternatywne światy, czy też czyściec, jak to interpretował Alan - wszystko prowadzi do wzajemnej pomocy, a cała droga jest oczyszczaniem. Czyli podobnie do "Dnia Świstaka", tylko psychologicznie głębiej.
Zastanawia mnie trochę ta ostatnia scena. Zwróćcie uwagę, że najpierw bohaterowie z obu ścieżek idą w stronę tłumu, a w momencie łączenia kadrów (gdy Alan znika z kadru) następuje przebitka na tłum i w następnym ujęciu mamy już dwie takie same rude przy czym w lustrzanym odbiciu. Jak "nasza" ruda mija te dwie wersje siebie - to z tłumem idą już "oczyszczone" wersje bohaterów. Przypuszczam, że te dwie wersje rudej były symbolem tych alternatywnych ścieżek. No i zapewne Día de Muertos nie jest tutaj przypadkiem :)
Zupelnie przeoczylam, ze ona mija dwie wersje siebie! Ale ta idaca po 'lewej' to byla 'nasza' ruda, w takim razie te dwie polaczyly sie w ta ktora towarzyszyla nam od poczatku? A moze raczej w nowa, bogatsza w doswiadczenia obydwu wersji postac? Nie moge tego rozszyfrowac.
Ja zakladalam ciagle opcje alternatywnych swiatow, ale byc moze to faktycznie zupelnie inny wymiar, troche jak w The Good Place? Wszystko wyglada realnie, ale oni juz nie zyja.
Ja zwróciłam na to uwage i zdaje mi sie że biorąc pod uwagę to że psychologiczne aspekty był na pierwszym miejscu a różne wymiary tylko ciekawym dopełnieniem, sądze że po prostu w tym momencie ostatecznie kazde uratowało drugą wersję i i "błąd" zostal naprawiony, biorąc pod uwagę że Alan miał apaszkę na szyi (czyli ta starsza wersja) a Nadia wyglądała na wersję która ogarnia co się dzieje, więc myślę że po prostu połączyli się spowrotem w linearnym świecie !
Wersja z tym że "jednak umarli i to czyściec" by nie pasowało mi do stylistyki, dość szybko odrzucali tą opcję jezeli wgl im przchodziłą do głowy i nic nie sugerowało żeby tak miało być, myśle że po wpadli w wir czasowo/przestrzenno/psychologiczny i z niego wyszli jak zaplanowała Nadia
Tak, a Alana nie ma, bo zapewne Nadia go nie uratowała. Słychać było pojazdy na sygnale jak się budziła. Z dachu spojrzała w dół i zapłakała. A to, że Alan się pojawił na dachu to mogło być to co chciała widzieć. Koń jest tu ważnym elementem, bo okazał się typowym bydłem, a na początku był ok. Pod powłoką skrzywdzonego człowieka było zło - prawie jak koń trojański.
Nikt nie zauważył, że jak się łączyli to Alan zniknął? Serio? Przez tą scenę myślę, że on zginął, bo Nadia przysnęła i chłopak skoczył z dachu.