PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=500700}

Ryzykowne praktyki

Forbidden Science
2009 -
4,6 152  oceny
4,6 10 1 152

Ryzykowne praktyki
powrót do forum serialu Ryzykowne praktyki

Erotyka plus Science Fiction. Takiego połączenia nie spotyka się często (a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, fanem tego pierwszego nie jestem). Dlatego zanim zacząłem oglądać zastanawiałem się czy będzie to SF z elementami miękkiej pornografii czy zwykły pornol osadzony gdzieś w konwencji SF. Na szczęście (choć pewnie są i tacy dla któych będzie to niestety :P ), "Forbidden Science" okazało się tym pierwszym.

Fabyła, mimo że została oparta na oklepanych motywach, potrafi wciągnąć. Mamy wielką korporację z sekretami, klonowanie, adroidy, wszczepianie wspomnień, itd, itp. Wszystko to SF pojawia się co najmniej kilka razy rocznie. Muszę jednak przyznać, że proporcje zostały dobrane całkiem nieźle i serial ogląda się przyjemnie.

Nie odważę się co prawda rzucić stwierdzenia, że jest to serial ambitny ale nazwanie go niegłupim będzie jak najbardziej w porządku. Dylematy związane z klonowaniem, manipulacją wspomnieniami oraz problemy ze zdefiniowaniem człowieczeństwa przewijają się od początku do końca serialu. Oczywiście to nie ten ciężar co "Blade Runner" czy choćby zeszłoroczny "Moon" - tutaj ta tematyka pouszana jest dość powierzchownie i w sposób dość lekkostrawny.

Oczywiście, jak na produkcję erotyczną przystało mamy tu całe mnóstwo scen łożkowych (i nie tylko). Na oko, zajmują jakieś 20-25% czasu emisji i mają jedną dużą wadę - są najzwyczajniej nudne! Wszystkie wyglądają tak samo, zmieniają się tylko uczestnicy. Jak dla mnie serial byłby dużo lepszy gdyby je po prostu wycięto. Zwłaszcza, że podczas owych scenek nie pada żadny inne słowo niż "ooohhh" czy "eeehhh" więc raczej fabuły nie rozwijają :P

Bohaterowie są w porządku. Mamy "tych złych", "tych dobrych" i "tych innych" :) Oczywiście nie należy oczekiwać jakichś głębokich postaci czy skomplikowanych relacji między nimi. Ale spora część jest sympatyczna i dość szybko ich polubiłem. Jako ulubioną postać wybieram oczywiście dr. Penny, której każde pojawienie się na ekranie gwarantuje dobrą zabawę (albo nudną scenkę miłosną :P ). Fajny jest też jej kolega z labolatorium, pracoholik i miłościk starego Sci-Fi (własnie, wielki plus za te wszystkie nawiązania do klasyki, zarówno kina SF jak i gier komputerowych).

Efekty scpecjalne i scenografie, są ładne, choć nie wyróżniają się niczym szczególnym. Ot, standard średnio-budżetowego serialu. Muzyka podobnie. Po prostu jest i tyle (choć przyznam, że podczas "tych scen" mnie nieco wkurzała, nie wiem czemu, może zbyt monotonna była). Aha, muszę się jeszcze doczepić jednej rzeczy: schemat wartego setki milionów dolarów super-procesora składający się z 4-ech wzmacniaczy, kilkunastu kondensatorów i oporników nie wyglądał zbyt przekonująco :)

Podsumowując, "Forbidden Science" to niezły kawałek SF podanego na lekko z dodatkiem nudnych i nic nie wnoszących scenek erotycznych. Czy warto? Ciężko powiedzieć, wśród seriali SF są lepsze pozycje, wśród filmów erotycznych na pewno też . Jednak jeśli kogoś powyższy tekst nie zniechęcił to może dać szansę kilku odcinkom (są którkie, po 30 minut), a nuż się spodoba. Ja osobiście jestem zadowolony.
7/10.

FTW

dzieki za recenzje bo mało jest informacji o tym serialu

FTW

Oglądałem z nudów, gdy akurat o tej porze nic ciekawszego nie było. W pełni zgadzam się z recenzją, choć nie do końca. Scenki erotyczne z dr. Penny były czasem BARDZO urozmaicone. Chyba nie będzie to jakiś specjalny spojler jeśli napisze że wraz ze swym kolegą z laboratorium użyli eksperymentalnego zaawansowanego systemu do wygenerowania wirtualnej rzeczywistości w realiach Baldur's Gate na potrzeby swych erotycznych zabaw. Oglądałem ten średni serial w sumie właśnie dla dr. Penny.