Zwykły morderca, rzezimieszek, zbój, prostak i pachołek. Po prostu szumowina. Gdyby istniała
jakakolwiek sprawiedliwość zawisłby już na samym początku.
Tytus to dosyć poczciwa postać. Wierny w przyjaźni, straszny w gniewie, walący po mordzie zanim pomyśli. Taki stereotypowy barbarzyńca. Do największych serialowych szumowin to on się nawet nie zbliża.
Poczciwa postać, która zabija. Też mi poczciwość. Cycerona zabił z takim spokojem jakby nie był w nim nic z człowieka. Zabijać takiego wielkiego filozofa, myśliciela, to zbrodnia. Zero refleksji. Prosty umysł, proste potrzeby.
Przecież tam wszyscy się zabijają. Geniusz tego serialu polega między innymi na ukazaniu jak bardzo różniła się moralność tamtych ludzi od naszej współczesnej.
Pullo zabija Cycerona. Marek Antoniusz każe mu odrąbać ręce (w rzeczywistości dodatkowo głowę) i przybić je do drzwi senatu. Ot taka różnica.