Najbardziej lubie Spencer, jest jak dla mnie taka najbardziej...normalna. Nie mam takiej, że jej nie lubię, ale Lucy Hale (Aria) mnie trochę denerwuje
Ja najmniej lubię Emily. Nie wiem dlaczego , ale mnie irytuje strasznie.
I nie , nie mam uprzedzenia do lesbijek . :-P
Aria-nie wiem dlaczego ale ta postać od początku mnie lekko irytuje. Lekko, bo nie mam do niej jakiejś dużej awersji, tak po prostu czasem mnie drażni.
A najbardziej lubię Spencer i Hanne:)
Ja lubię wszystkie do Emily się jakoś przekonałam:) Ale jednocześnie wszystkie mnie denerwują, że żadna nigdy nie postawiła sie Alison tylko robiły wszystko co ona chciała dały się jej manipulować na cztery strony świata. Jak jakieś ostatnie sierotki bez własnego kręgosłupa. Alison też chyba trzeba zaliczyć do głównych bohaterk? Jeśli tak to właśnie jej nie cierpię. Niewyobrażalna suka.
Też strasznie nie lubię Spencer. Na początku lubiłam, potem nie.
Alison? Jasne, że to s*ka, ale zaczęłam ją lubić. Skoro ona żyje i to wszystko wymyśla, to ją lubię. Może to dziwne, ale ją rozumiem, gdyby to było realne, marzyłabym o takiej sytuacji.
ja w sumie też nie mam tak, że jakiejś dziewczyny strasznie nie lubię. ale Spencer mnie trochę wnerwia.
Nie, nie o to chodzi. :) Po prostu to trudno wytłumaczyć ...nie potrafię teraz...może chciałabym się wykazać większym sprytem od innych. Naprawdę nie umiem wytłumaczyć, ale nie chodzi o znęcanie się nad innymi. Jeśli kiedyś bym chciała, to byłoby to wyłącznie spowodowane tym, że ktoś kiedyś mnie nękał. -_-
Mogłabym przynajmniej wykorzystać jakoś swoją zaletę, jedyną, której jestem pewna. W sumie to nie wiem jakie mam inne zalety...ale inni też mnie widzą jako tą ,,sprytną''. Ale nie, chamska nie jestem. Chciałabym po prostu tak 'górować' nad kimś, jak morderca w kryminałach A. Christie (do czasu), choć oczywiście nikogo bym nie zabiła. Jak pisałam - to trudne do wytłumaczenia.
Nie przepadam za Arią. Wydaje mi się trochę bezosobowa i sprawia wrażenie wyjętej przed nawias z całą tą sprawą Alison. Tzn mam wrażenie że dziewczyny przejmują się tym, przeżywają, a Aria jest z tym wszystkim jakoś z boku jakby jrej to nie dotyczyło. Może przez Fitza? nie wiem.
Ale ta postać działa na mnie lekko drażniąco.