Lubię wracać do ulubionych seriali, ale PLL chyba należy do tych, które da się obejrzeć tylko raz.
Ostatnio przypomniałam sobie kilka odcinków z 2, 3 i 4 sezonu i wygląda to mniej więcej tak: "o, zmyłka Marlene, o, pamiętam, jak myślałam, że to będzie mieć jakiś sens, o znowu". Z perspektywy tego, co wiemy obecnie, stare sezony totalnie nie trzymają się kupy. Najbardziej chyba irytujące są fazy, gdy dziewczyny są przekonane, że wiedzą, kim jest A, i używają imienia tej osoby zamiennie z "A", oczywiście praktycznie nigdy nie mając racji.
Odcinki z Ezrą jako podejrzanym są moim zdaniem jednymi z najlepszych, bo wplątanie tej przez wiele odcinków niewinnej postaci do intrygi było jednym z największych zwrotów akcji. Ale mając naszą dzisiejszą wiedzę, zupełnie nie rozumiem niektórych jego dziwnych, złowieszczych zachowań z tamtego okresu. Zupełnie jakby Marlene nie zakładała, że ktoś do tych poprzednich odcinków wróci. Ale już najbardziej bez sensu są dla mnie odcinki sezonu bodajże 4ego, gdy podejrzaną o zabicie Mony i bycie A jest Ali. Obecnie wiemy, że właściwie nie miała ona szczególnej wiedzy o tym, kim jest A. Zachowuje się oczywiście totalnie "shady", jakieś zabawy z maskami i lalkami, dziwne zagrywki, brak normalnej szczerej rozmowy z dziewczynami. I tutaj moje pytanie - czemu Ali pocałowała Holbrooka na balu świątecznym? Świetnie działało to jeśli chodzi o budowanie napięcia i dowodów na to, że Alison jest w coś wmieszana, ale biorąc pod uwagę, że była niewinna, nieszczególnie rozumiem całą tą intrygę.
Jesli Marlene zakładała, że ktoś obejrzy serial od początku i pomyśli "wow, wszystko składa się w logiczną całość" to hm, cóż, myliła się.
Niestety PLL jest takim serialem, że narzekań, niespójności, nielogiczności nie ma końca. Według mnie nic się dup** w tym serialu nie trzyma, żaden wyjaśniony wątek nie ma sensu, bo wpadek jest tyle, że głowa mała. Uwielbiam PLL i czekam zawsze na nowy odcinek ponieważ mimo tych wszystkich dziur i wpadek jest to serial miły dla oka, ale już przestałam zwracać uwagę na te niejasności, bo one sie nie skończą. Scenarzyści za bardzo się zagalopowali, nie wiedząc przy tym co chca osiągnąć i jak tą historie poprowadzić i widać to na każdym kroku więc skupiam się raczej na innych aspektach tego lekkiego, miłego serialu ;)
Mam dokładnie tak samo. Pomimo tych wszystkich bzdur i niespójności uwielbiam ten serial i o dziwo czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki. Po prostu nie skupiam się tak jak kiedyś na teoriach i przewidywaniach. Przyjmuję po prostu to co nam dają i ewentualnie rozważam czy dane posunięcie jest mniej czy bardziej absurdalne niż te które już widzieliśmy. Sama jakiś czas temu wzięłam się za odświeżenie serialu ale nie dałam rady oglądać całych odcinków. Wybierałam najciekawsze sceny: jakieś śmieszne dialogi dziewczyn, wzruszające pojednania, sceny, które kiedyś mnie zaskoczyły, ewentualnie przypominałam sobie bohaterów, którzy się przewinęli. Serial kontynuuje bo przywiązałam się do bohaterów i skoro tyle czasu spędziłam na tym serialu chcę się dowiedzieć jak to rozwiążą ale prawda jest taka, że oglądanie go od nowa to tylko wystawianie nerwów na ciężką próbę :P
Dokładnie! Niby jakaś część wszystkiego została wyjaśniona, ale ja mam wrażenie jak gdyby nigdy nic nie zostało wyjaśnione i nawet jak bym wróciła do starych odcinków to z ta wiedzą, która teraz widzowie mają pewnie nie bylibysmy w stanie odpowiedziec na pytania, które sobie dziewczyny wówczas zadawały :D
Serial wygląda trochę tak, jakby pisany na bieżąco, bez zastanowienia i z założeniem, że autorka sama nie wie kto jest A, ale cos pod koniec serialu się wymyśli.
Przy jej wytlumaczeniach niektórych wątków, zwlaszcza koncowych mam wrażenie, że każdy mógłby być tym A, tylko, że akurat w pierwszym sezonie np. ze szklanej kuli wylosowala Mone to trzeba było jakieś wyjaśnienie znaleźć....i co sezon powtórka