Jeden z nielicznych seriali, które tak mnie wciągnęły.
Fakt, jest miejscami mocno oderwany od rzeczywistości, ale w końcu, który nie jest?
Plusem są też różnorodne kreacje bohaterów/ek: Jenny, Alice, Bette... i pojawianie się co rusz nowych.
Strasznie żałuję, że się skończył.