Dlaczego ludzie w USA moga sie cieszyc 4 sezonami Jack'a na DVD ? dlaczego u nas w Polsce nie weszlo to do sprzedarzy ? jesli ktos wie kiedy by to mialo nastapic to moze podac date ponizej :* Jack rox :*:*
Ech, cóż... Odpowiedź jest prosto i jest równocześnie odpowiedzią na zadane niegdyś przeze mnie pytanie: dlaczego w Polsce ukazuje się tylko setny (jak nie tysięczny) ułamek dobrych komiksów znanych na całym świecie... BO LUDZIE W TYM KRAJU NIE TRAKTUJĄ POWAŻNIE ANI KRESKÓWEK, ANI KOMIKSÓW. I to się prędko nie zmieni, niestety... :(
bo w tym kraju ludzie traktują kreskówki jako bajki a komiksy jako historyjki dla dzieci xD nie zmieni się może to, ale my możemy to zmienić żeby tak nie było drogi kolego xD pozdrawiam
KOLEŻANKO, jeżeli już, drogi kolego...
człowieku, a co niby robią pokolenia rysowników komiksowych (takich jak ja) od wielu lat? Niestety, Polska "to taka kraja gdzieś na zadupiu Europa"
Trzeba napisac do jakiegos ambitenego wydawanictwa zeby wydali, moze do tych co wydaja anime? anime gate, anime virtual?
jak im się nie opłaca, to nie wydają. W przypadku USA mamy tak: tańsze podatki + brak obowiązku wykupywania pewnych praw do wydania serii (o ile wydaje ją CN) + tam jest więcej zdzieciniałych ludzi (z tego co wiem tam nie jest dziwnym widokiem gdy gruby 40latek czyta kolejne super przygody swojego ukochanego kapitancia ameryki czy x-menów). No i ludzie są bogatsi. U nas byś zbierał a tam to pewnie mogą sobie kupić dvd wracając z roboty :D
ps. dopiero teraz ogarnąłem datę tematu (nagroda kopacza dla czorno12) ale trudno - i tak daję xd
Pośrednio tak, bo jednak problematyka komiksów często jest błacha a jak jest bardziej skomplikowana, to lepiej o niej poczytać w porządnej książce, zamiast poznawać strzępy konkretnej wiedzy w postaci kilkunastu wyrazów w dymku. Chyba, że ktoś szuka w komiksie ładnych rysunków. Ciągle jednak, relatywnie - oglądanie dobrego rysunku jest dziecinniejsze niż czytanie dobrej literatury. Tak sądzę. Chyba, że ten "rysunek" to Bitwa pod Grunwaldem Matejki, ale to inna para kaloszy. To nie rysunek stworzony w kilkanaście minut w małym formacie do poruszania błachych spraw, ale ogromny obraz malowany przez bardzo długi czas, stylem podobnym do rzeczywistego.
no a kwestii dziecinności w przypadku 40letniego grubasa który ogląda/czyta przygodzy magicznych ludzików w śmiesznych gaciach, dziwnymi ryjami i głupią gadką chyba nie trzeba poruszać :D tutaj sprawa jest oczywista...
To, że komiksy mają błahą problematykę to mit. Kiedyś komiksy o superbohaterach faktycznie nie poruszały istotnych problemów. Ale wystarczy się zapoznać z trochę nowszymi seriami, żeby zmienić zdanie. Civil War, X-Men, Batman - polecam szczególnie to pierwsze, można się zdziwić, jak bardzo dziecinne komiksy o ludziach w śmiesznych gaciach mogą poruszać dotyczące nas kwestie.
Druga sprawa- "oglądanie dobrego rysunku jest dziecinniejsze niż czytanie dobrej literatury". Biorąc pod uwagę to, że "jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów", to trudno się z tobą zgodzić. Uwielbiam czytać książki, ale spójrzmy prawdzie w oczy - fakt, że w książkach jest więcej tekstu, spowodowany jest głównie tym, że to, co autor książki musi opisać, autor komiksu może narysować. Dlatego wszystkie opisy miejsc, krajobrazów, przedmiotów itd., które w książkach zajmują tyle miejsca, w komiksach nie istnieją.
Więc kiedy rysownik skupia się na graficznej stronie komiksu, scenarzysta może się zająć dialogami, które szczególnie w komiksach Marvela, są rewelacyjne. Masa błyskotliwych odniesień do naszej kultury i aktualnych wydarzeń, błyskotliwe żarty, cięte riposty. Polecam zapoznanie się choćby z aktualnie wydawaną serią komiksów od Hachette.
każesz mi patrzeć prawdzie w oczy a ja tymczasem mam wrażenie, że to tylko Twój punkt widzenia a nie prawda. Jak dla mnie łatwiej narysować krajobraz niż go opisać. Dobre słowa lepiej działają na umysł niż dobra kreska. Nie wiem czemu obraz miałby być więcej wart niż tysiąc słów. Obraz tysiąc słów może zastąpić, ale nie będzie więcej wart. Jak mój kolega był na wakacjach to jego opis przeżyć wolałem usłyszeć/przeczytać niż poprosić by mi je narysował. Ale to może kwestia przyzwyczajenia. Być może w moim przyszłym domu będę z żoną i dziećmi wymieniał się karteczkami z rysunkami zamiast porozumiewał słowami. Nie no, nie ma co się oszukiwać, sama idea komiksu sama w sobie zła nie jest, ale relatywnie do książki przegrywa. Chyba że piktogramy na serio uznamy za coś wyższego niż słowa. Wtedy kreteńskie malunki uznamy za coś wyższego niż np Lalkę, a jęczenie i trzymanie się za brzuch za wyższą formę słów "panie doktorze, boli mnie na prawo od żołądka".
Nie mówiłem o tym, żeby wszystkie słowa zastąpić obrazkami, bo nie o to mi chodziło. Chodzi mi o to, że, przypuśćmy, mamy w książce opis pomieszczenia, w którym znajduje się bohater i tego, jak wygląda. Całość może zajmować jedną stronę, podczas gdy w komiksie to wszystko jest opowiedziane jednym rysunkiem.
Przykład z kolegą też nietrafiony, bo nie chodzi mi o rysowanie przeżyć, bo emocji się nie da narysować. Chodzi mi o opisywanie słowami czegoś, co i tak rejestrujemy wzrokiem. To tak, jakby kolega miał ci opisywać słownie krajobraz, który widzi, podczas gdy może ci przesłać po prostu jego zdjęcie.
czaję. No ale zdjęcie to rzecz wyjątkowa. Ona deklasuje nawet rysunek. jeśli chodzi o opis rzeczywistości bo rzeczywistość przedstawia ;p
jeśli jednak zdjęcia nie ma, to rysunek i owszem, szybciej zobrazuje jakieś miejsce. Ale słowa jednak robią to dokładniej. Rysunek zawiera tysiąc słów ale nie ma mocy tysiąca słów. A każde słowo dotyka każdego elementu z osobna. Jest szczegółowe i precyzyjne. Więc rysunek może być dobry na pierwszy rzut, ale jak zależy nam na dokładniejszym spojrzeniu, to tylko słowami.