PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=114184}

Samuraj Jack

Samurai Jack
7,7 14 181
ocen
7,7 10 1 14181
7,7 6
ocen krytyków
Samuraj Jack
powrót do forum serialu Samuraj Jack

Nie będę się rozpisywał o tym, jak bardzo zawiódł mnie finał. Wydaje mi się nawet, że z tak wielkim ograniczeniem czasowym (jeden dwudziestominutowy odcinek) nie mogło być lepiej. W sumie, zadowolony jestem że historia wreszcie została zakończona i niesatysfakcjonujący finał wcale nie psuje mi ogólnego, wspaniałego wrażenia, jakie zrobił na mnie piąty sezon. Zwłaszcza rozmowa Jacka ze Szkotem podniosła mnie na duchu na tyle, że byłbym w stanie znieść słabe, przewidywalne, oklepane zakończenie.

Jednego jednak nie zniosę. Mianowicie: śmierci Ashi. I nie, nie chodzi o samo to, że zginęła. Chodzi mi o sposób, w jaki to się stało. Podejrzewałem, że do tego dojdzie w momencie w którym rozpocząłem oglądać cały sezon. Wiedziałem, że będzie postać Ashi i byłem pewny, że zostanie ukochaną Jacka, oraz że zginie, kiedy Jack zabije Aku w przeszłości. Tylko że... No właśnie. Kiedy Jack zabija go w przeszłości, wszystko i wszyscy mówią nam, że będzie dobrze. Zbierają się mentorzy Jacka z całego świata do jego pałacu, a jego rodzice przygotowują go do ślubu, a tu co...? Ashi nagle, dopiero w tym momencie postanawia upaść na ziemię i sobie umrzeć. Naprawdę, panowie twórcy...?

Dlaczego? Dlaczego zajęło to tak dużo czasu? Jaki w tym sens? Dlaczego nie wymazano jej z rzeczywistości w momencie zabicia Aku? Rzeczywistość czekała na dogodny moment, by złamać Jackowi serce? Nie. Przepraszam, ale nie. Tak się nie robi. Nie jest to wcale bardziej dramatyczne. Jest po prostu głupie. I właśnie z takim uczuciem mnie zostawiło. Nie było mi żal, byłem po prostu zirytowany głupotą, jakiej doświadczyłem. I jeszcze wytłumaczmy sobie jedno: jeśli już decydujemy się na ten stary, oklepany wątek "skoro mój ojciec zginął, zanim się narodziłam, to ja nie mogę istnieć", to bądźmy konsekwentni i sprawmy, by Jack o niej zapomniał. Bo skora Ashi NIGDY NIE ISTNIAŁA, to Jack NIE MA PRAWA jej pamiętać. Nie mówimy już o tym, co się stało i co mogło się stać w przeszłości. Mówimy tutaj o teraźniejszości. Pamięć jest częścią teraźniejszości, bo siedzi w naszej głowie tu i teraz. Jeżeli rzeczywistość uznała, ze Ashi fizycznie nie może istnieć tu i teraz, to Jack fizycznie nie może o niej pamiętać tu i teraz. No i cały dramatyzm idzie w cholerę, więc może nie decydujmy się na ten wątek, co?

Ja widzę dwa, znacznie lepsze scenariusze.
1. Ashi umiera od razu po śmierci Aku. Jest to, do cholery, logiczne i nawet przełknąłbym to, że Jack mimo wszystko ją pamięta, bo przynajmniej nie uderzyłoby mnie to tak beznadziejnym sposobem w jaki postanowili ten wątek rozwiązać.
2. Ashi owszem, nie powinna istnieć, skoro Aku jej nie stworzył, ale skoro Aku stworzył ją dopiero w przyszłości (dobre kilkaset lat, jak nie więcej) to paradoks nie zadziała, dopóki Ashi nie znajdzie się fizycznie w momencie swoich narodzin, do których nie dojdzie. Innymi słowy: jeśli w teraźniejszości paradoks jeszcze nie zaszedł, nie posiada konsekwencji. A jako że Ashi spokojnie umrze zanim dożyje momentu swoich narodzin, nie ma się o co martwić. Chyba że podróż w czasie wpłynęłaby na nią tak samo, jak na Jacka, przez co by się nie starzała, ale to już tylko teoretyzowanie, na które łatwo znaleźć wytłumaczenie...

Jestem zniesmaczony. Sezon był wyśmienity i cieszę się, że powstał, ale finał mnie zniesmaczył...

ocenił(a) serial na 9
andrzej_goscicki

Mogło by jeszcze zakończyć się jednak tym happy endem, co by oznaczało, że Aku nie zginął do końca i zostawiało by furtkę do kolejnych sezonów jeśli ktoś miał by ochotę się tym bawić w przyszłości.

ocenił(a) serial na 10
andrzej_goscicki

Samurai Jack nie jest typowym sci-fi, w którym twórca próbuje przedstawić świat i zachodzące w nim zjawiska w sposób spójny i jak najbardziej logiczny, czy możliwy do "naukowego" wytłumaczenia, tworząc świat, który niejako rozszerza ten, w którym się znajdujemy. Samuraj Jack ma znacznie bliżej do mitologicznej opowieści naszpikowanej metaforami i symboliką, która rozgrywa się w świecie rządzonym przez niezrozumiałe i wymykające się każdej próbie objęcia ich rozumem siły (czy to bogowie występujący w niektórych epizodach, czy też może nawet coś ponad nimi). Na pewno nie jest to historia udająca, że rozgrywa się w naszym świecie (a na pewno nie jej najbardziej powierzchowna warstwa jak świat przedstawiony czy zjawiska w nim się rozgrywające - to warstwa abstrakcji jest miejscem gdzie nasz świat i świat Samuraja się nakładają podobnie jak w każdej innej mitologicznej opowieści).
Nie ma sensu analizować co powinno się w opisanym przez ciebie przypadku z Ashi stać biorąc pod uwagę naukę z naszego świata, bo ani świat Samuraja nie jest naszym światem, ani w naszym świecie nie mamy wiedzy o skutkach podróży w czasie wstecz za pomocą mocy odziedziczonej po ojcu będącym ucieleśnieniem czystego zła.
Ashi jako zrodzona z Aku nie może istnieć w świecie, z którego został on wygnany. Jest w niej jakaś jego cząstka. Misją Samuraja, którą dostał od bogów było całkowite zniszczenie każdej cząstki powiązanej z Aku, także sytuacja, w której wciąż fragment Aku jest obecny na świecie nie jest im na rękę. Być może Ashi powoli umierała i słabła po wygnaniu Aku, jej śmierć może oznaczać moment, w którym ona sama zaakceptowała i pogodziła się, że w tym świecie nie ma dla niej miejsca. Być może fakt przeżycia przez Ashi pewnego czasu w świecie po pokonaniu Aku jest nagrodą bogów dla Jacka za wykonanie misji. Dostał od nich możliwość spędzenia czasu z Ashi. Jednocześnie o ile dobrze pamiętam, do samego zawarcia małżeństwa nie dochodzi. Jest to również istotna rzecz - bogowie nie pozwolili zawrzeć Jackowi małżeństwa z kimś, kogo czas na tym świecie już się skończył aby nie związać go z "martwą" osobą. Ashi powinna zostać na zawsze w pamięci Jacka aby dawać mu siłę, ale zawarcie małżeństwa z nią mogłoby sprawić że Jack nie byłby w stanie już iść naprzód.

ocenił(a) serial na 7
daro_ziom

Moim zdaniem to źle, że "Samuraj Jack" jest pozbawiony większej spójności. Oglądając cztery pierwsze sezony, zapominałem większość odcinków, bowiem nie łączyły się z resztą i były nieco monotonne - niczym w "Falloucie" prawie każdy odcinek to po prostu kolejna wioska do uratowania.

ocenił(a) serial na 10
religawojtek

moim zdaniem nie jest pozbawiony spójności. ciągłość nie musi być umieszczona wyłącznie na płaszczyźnie fizycznej, powierzchownej. prawdziwa podróż samuraja rozgrywa się w jego głowie. wydarzenia w których uczestniczy, wybory które podejmuje odkrywają przed nim to, kim on naprawdę jest. jest to częsty zabieg chociażby w mitologiach i starożytnych eposach, a samuraj jack jest bogaty w nawiązania do nich, niekoniecznie w kwestii przeniesienia fabuły 1:1, ale bardziej motywów, które są jedynie ubrane w tę fabułę
żeby nie podawać zbyt "egzotycznego" przykładu eposu, to wskażę chociażby "Odyseję" Homera

ocenił(a) serial na 7
andrzej_goscicki

W pełni się z Panem zgadzam. Nie licząc wątku, a raczej paradoksu, Ashi finał zawiódł mnie również z kilku innych powodów:
a) Sam przebieg finałowej bitwy - dlaczego siły Aku nie wspomogły go w walce ze zwolennikami Jacka. Szczególnie Demongo, który dopiero co się pojawił w odcinku szóstym finałowego sezonu;
b) Hipokryzja Jacka - w odcinku "Jack, mnisi i syn starożytnego mistrza" Samuraj odrzekł, iż nie byłby w stanie poświęcić swoich towarzyszy w niedoli nawet gdyby miałoby to zapewnić mu pewne zwycięstwo. W finale obietnica ta została jednak zupełnie złamana - samuraj cofnąć się w przeszłość niemal od razu po poznaniu mocy Ashi, mimo że Aku masakrował całe rzesze tych, którzy pokładali w nim nadzieję.
c) Samo cofnięcie się w czasie - osobiście nie znoszę rozwiązań, w których bohater pokonuje antagonistę przy pomocy podróży w czasie, bowiem neguje to wszystko czego dotychczas doświadczaliśmy. Przeczy to również motywowi o tym, że by naprawić wcześniejsze błędy nie trzeba wcale cofać się do przeszłości, bowiem wystarczy zaleczyć skutki tych działań (wszyscy, którym Jack pomógł podczas swoich perypetii).
Osobiście uważam, że tak serial powinien skończyć się sceną, w której pokonany Aku dostrzega przed swoim unicestwieniem, iż to rywalizacja z Jackiem była jego prawdziwą chęcią życia, Ashi, jako jego córka, przejmuje kontrolę nad siłami Aku, zaś Jack dostrzegłszy, iż zażegnie zbrodni Aku niekoniecznie musi oznaczać zaprzeczanie dokonanym faktom decyduje się na pozostanie w tej przyszłości, by wspólnie z Ashi i duchem Szkota czynić Ziemię lepszym miejscem do życia. Kiedy następuje ślub Jacka z Ashi w otoczeniu radosnych tłumów popleczników Jacka, portretów osób, które poległy i zmieszanych pomagierów Aku , Jack mówi do Ashi na ślubnym kobiercu "Wiesz co? Tak naprawdę nie mam na imię Jack." Ashi dziwiąc się mówi "Serio? To jak się w zasadzie nazywasz?". Smuraj mówi "Moja prawdziwe imię to..." Kadr Końcowy.
Co o tym uważacie?

ocenił(a) serial na 7
religawojtek

Zapomniałbym dodać jeszcze:
d) Brak konsekwencji wcześniejszych działań - choć wiadomość, iż te podwodne zielone stwory z odcinka "Jack w głębinach morskich" nadal żyją na dnie oceanu, mimo wypłynięcia ich miast na powierzchnię było dziwnym posunięciem, o tyle scena powrotu do przeszłości była już absurdem. Skoro Jack wrócił do przeszłości dokładnie w tym samym czasie, w którym Aku go wygnał, to sceneria ślubna w ogóle nie miała prawa się odbyć. W odcinku pierwszym jawnie widać jak Aku po uwolnieniu się zrównuje z ziemią rodzinne miasto samuraja, a kiedy on wraca, jego kraj jest zrujnowany, ludzie wyniszczeni, zaś ojciec Jacka po latach niewoli w kopalni staje się zgarbionym, stetryczałym staruszkiem. Niemożliwe jest zatem, żeby w finale widzieć pięknie zadbane miasto Jacka oraz jego ojca w stanie przed posłaniem Jacka na międzynarodowe szkolenie.
e) Zmarnowanie rozwoju postaci Aku - byłem pozytywnie zaskoczony kiedy w drugim odcinku finałowego sezonu zobaczyłem Aku w stanie depresji i melancholii. Jakby w końcu zrozumiał drugie oblicze życia wiecznego, czyli monotonię i brak sensu dalszej działalności z powodu tego, że skończyły już mu się pomysły, by dalej ścigać samuraja. Moim zdaniem byłoby lepiej gdyby zawarto w finałowym odcinku scenę jak Aku po pojmaniu Jacka, celowo przedłuża wykonanie na nim egzekucji. Jack dostrzegłby wtedy, że to wahanie Aku wynika z tego, że to właśnie zamiar ścigania go były tak naprawdę celem jego życia. Jack ostentacyjnie (żeby znaleźć odrobinę radości w jego niedoli) rzekłby wtedy "Co jest Aku? Czyżby dobicie mnie Cię przerastało? A może boisz się, że beze mnie nie będziesz miał już po co żyć?", na to Aku nieco wstrząśnięty tymi słowami mówi do swojej córki kwaśnym uśmiechem "Wiesz co Ashi, ty to zrób? Ja jakoś.... nie mogę się zdecydować co wybrać".

Moim zdaniem odcinek finałowy rzeczywiście jest zbyt krótki i przez to nie znalazło się w nim wiele rzeczy ważnych dla fabuły. Z tego powodu finał jest moim zdaniem niezbyt satysfakcjonujący i z chęcią zobaczyłbym remake tej kreskówki.

ocenił(a) serial na 10
religawojtek

Objęcie władzy przez Ashi nad pozostałymi siłami Aku byłoby bardzo pesymistycznym zakończeniem. Trochę jakby we Władcy Pierścieni Jedyny Pierścień nie byłby zniszczony, ale wykorzystny przez dajmy na to Gandalfa przeciw Sauronowi. Nie zniszczyłoby to faktycznie "władcy ciemności", sprawiłoby, że ktoś inny zająłby jego miejsce. Motywem z którego korzystał Tolkien we "władcy" również występuje w wielu dziełach kulturowych jak chociażby legendy arturiańskie, niedola nibelungów i żeby nie wchodzić w jego analizę, można sprowadzić do "władza deprawuje". Z tego powodu Ashi nie mogłaby przejąć kontroli nad siłami Aku. Zbyt wielka potęga zawsze prowadzi do deprawacji i bogów i ludzi, a Ashi jest również człowiekiem, razem z jego ludzkimi słabościami
d) Musiałym to odświeżyć sobie, jednak nie było w zakończeniu Samuraja Jacka określone ile czasu minęło od przybycia z Ashi do przeszłości, a do sceny ślubu. Jak również nie jestem pewien że musi to być dokładnie to samo miasto, które zaatakował Aku.

ocenił(a) serial na 7
daro_ziom

Ja uważam, że nie ma nic złego, w tym by po latach okrutnej dyktatury, miejsce tyrana zajął inny, lepszy tyran. Jeśli można skutecznie zmienić system to tylko od środka. Udowodniły to zresztą rządy Nikity Chruszczowa (ZSRR), Denga Xiaopinga (ChRL), Kaszyma Żomarta-Tokajewa (Kazachstan) oraz Kabusa ibna Sa’ida (Oman), którzy naprawili błędy i wypaczenia swoich poprzedników dając swoim podwładnym lepsze życie.
Inwazja w Iraku pokazała, że gwałtowna "demokratyzacja" metodami siłowymi to nic dobrego. Tam rozwiązano bowiem wszystkie struktury związane z reżimem Saddama Husajna, czyli iracką armię i partię Baas. Zamiast jednak demokracji, w Iraku wybuchła anarchia, bo tylko te elementy łączyły Irak w całości. Ponieważ zaś członkostwo w Baas stanowiło warunek rozpoczęcia jakiejkolwiek znaczącej kariery (niczym w PRL), Irakijczycy zupełnie stracili wiarę w USA, które z wyzwoliciela stało się okupantem pragnącym wyczyścić całą iracką kadrę administracyjną i społeczno-polityczną oraz zastąpić ją wracającymi z emigracji frakcjami wyklętymi przez irackich sunnitów. Ten gniew doprowadził do narodzin ISIS, którego trzonem stali się dawni iraccy wojskowi oraz sunnici, którzy wszystko stracili po "Arabskiej Wolności". Na chaosie skorzystał również wrogi wobec USA Iran, którzy przejął w ten sposób nieformalnie władzę w Iraku, będącym niegdyś bramą powstrzymującą szyicką teokrację przed rozprzestrzenieniem się na inne kraje regionu.
Każde rządy trzeba na czymś oprzeć. Jeśli się bowiem zlikwiduje absolutnie cały system państwowy powstanie jedynie pustka, z której narodzić się może większe zło. Wystarczy przyjrzeć się Ameryce Łacińskiej - kiedy po dekadach rządów junt wojskowych przestawiono się na demokrację, policjanci, wojskowi i tajne służby z czasów dyktatury po prostu włączono w skład demokratycznych struktur porządkowych, bowiem tylko one miały jakiekolwiek doświadczenie w kierowaniu ludźmi i nadal miały społeczny autorytet ("brutalni lecz skuteczni i warci zaufania"). Dokładnie to samo miało miejsce w Polsce - ZOMO nie zostało zlikwidowane po 1989 roku, ale funkcjonuje nadal, tyle że pod inną nazwą.
Ashi miałaby tym łatwiej w naprawianiu zbrodni Aku, bowiem trzonem jego sił wojskowo-policyjnych są roboty, które zgodnie ze swoim oprogramowaniem nie mogą przeciwstawić się swojemu mistrzowi. Ashi ma również zdolności ojca, więc z jej zdaniem musieliby się liczyć inni współpracownicy Aku - ich opór byłby bezsensowy.
Innymi słowy, wersja w której Ashi oraz Jack obejmują władzę na Ziemi po pokonaniu Aku jest moim zdaniem najbardziej satysfakcjonująca - nie trzeba zmieniać przeszłości, by naprawić jej błędy.

ocenił(a) serial na 10
religawojtek

"Ja uważam, że nie ma nic złego, w tym by po latach okrutnej dyktatury, miejsce tyrana zajął inny, lepszy tyran" jest dużo złego. kolejny tyran to kolejny tyran. jeżeli nowy tyran zabija o połowę ludzi mniej niż poprzedni, to wciąż jest chory, zły despota. można powiedzieć, że pewne warunki się poprawiły, ale to wciąż jest tragedia.
wybacz, ale opowieść o Samuraju Jacku to nie jest epizod z rzeczywistej historii świata. nie rozumiem czemu takie dzieło interpretujesz przez pryzmat polityczno-historycznych wydarzeń ze świata rzeczywistego. Samuraj Jack jest dziełem operującym na symbolach, na mitach, ukazujący motyw "drogi bohatera", przemiany zachodzące w bohaterach, motyw zła i dobra. jest to warstwa, której nie znajdziesz w ekonomiczno-politycznych analizach historycznych wydarzeń (a szkoda! życie człowieka to nie tylko poczucie bezpieczeństwa, zaspokojenie najniższych potrzeb i dobrobyt materialny, które są proste do analizowania i ubrania w liczby). W analizach wydarzeń historycznych odchodzi się od moralności i etyki. Nie ma tam "dobra", ani "zła". Często mogą one sprawiać wrażenie, że o tym traktują, ale imo jest to pewne nieporozumienie językowe. Jeżeli w analizie byłoby, że ktoś doprowadził gospodarkę kraju na wyżyny, to często od razu traktuje się taką informację, że jest to dobre. Jest to częsty błąd. Oznacza to tylko, że dana osoba rozwinęła daną gospodarkę. Żadnego wartościowania. Historia nie wchodzi w temat dobra i zła, tylko faktów. Czy dobrze działająca gospodarka jest dobra? Możliwe. Trzeba wiedzieć więcej. Czy dla każdego jest ona korzystna? Czy ktoś na tym traci? Czy tak się stało kosztem kogoś? Czy produkuje się faktycznie potrzebne towary? Czy zanieczyszcza się środowisko? Jak ocenić czy coś jest dobre, skoro jedni na tym zyskują, a inni tracą? To od nas zależy jaką interpretację postawimy i jak się do tego odniesiemy. I Samuraj Jack jako dzieło sztuki Tartakowskiego.
"rzonem jego sił wojskowo-policyjnych są roboty" nie do końca. roboty były głównym przeciwnikiem Samuraja przez pierwsze sezony, gdyż serial był na cartoon network. krwawa łaźnia by tam nie przeszła. a ostatni sezon pokazuje, że jednak nie są to tylko roboty i nie wiemy nawet w jakiej ilości.
Ashi przejmując rolę Aku jak już pisałem, by tylko w pewnym momencie została zdeprawowana. Właśnie to jest clue, że tak gigantyczna potęga nad tak niszczycielskimi siłami nie jest przeznaczona ludziom. Samuraj Jack nie mówi o tym, co byłoby "najlepszym" rozwiązaniem gdyby przedstawione w nim wydarzenia rozgrywały się w naszym rzeczywistym świecie. Samuraj Jack operuje na świecie symboli i idei. I w tym świecie idei przejęcie władzy przez Ashi nie jest żadną zmianą. Nie zachodzi metamorfoza postaci. Zrodzona ze zła, ostatecznie pozostaje złą.

ocenił(a) serial na 10
religawojtek

a) nie musimy tego wiedzieć. aku jest wcieleniem zła, nadmierna pewność siebie i niedocenianie innych jest z tego powodu jego cechą. istotny jest tu motyw, że zło jako skalane i niedoskonałe musi w końcu popełnić błąd. jeśli dobrze pamiętam, demongo już był w tym momencie pozbawiony swoich mocy, nigdy nie doszedł do swojej potęgi po spotkaniu z Jackiem.
b) Jack nikogo nie poświęcił. Wszyscy jego sojusznicy sami za siebie podjęli tę decyzję. Nie wiemy i nie wiem czy musimy wiedzieć, jak dokładnie działa podróż w czasie i sam czas w uniwersum samuraja jacka. aku, jako ucieleśnienie zła, potężny kosmiczny byt może istnieć poza czasem. być może powrót Jacka do momentu, gdy Aku wysyła go w przyszłość, jest jedyną opcją żeby ostatecznie zniszczyć Aku. zniszczenie Aku w tym momencie, może go unicestwić w każdej linii czasowej.
c) Niekoniecznie trzeba na to patrzeć, jako główny powód pokonania Aku. Cofnięcie w czasie jest "fizycznym" powodem pokonania Aku, ale prawdziwym powodem jest błąd popełniony przez samego Aku. W przekonaniu o swej potędze i całkowitej władzy, wyparł możliwość o byciu pokonanym i spłodził Ashi, nie myśląc że to będzie przyczyną jego zguby. Wnioskiem jest, że zło nawet w sytuacji gdy opanowało prawie cały świat i ma miażdżącą przewagę nad dobrem może zostać pokonane przez znacznie słabsze siły dobra. Zło przejawia gigantyczne ego i jednocześnie niedocenia innych, są to cechy które u każdego w końcu będą prowadzić do porażki.
Zaleczyć skutki tych działań mogą nie być możliwe bez pokonania Aku, a to może nie być możliwe bez podróży w czasie do momentu, w którym Aku jest osłabiony. Jack owszem pomógł wielu jego sprzymierzeńcom, ale w świecie opanowanym przez Aku ich życie i tak polegało na ciągłej walce z siłami ciemności i przebywaniu w ciągłym poczuciu strachu i napięcia. Nawet jeżeli zdobyli umiejętności żeby móc w takim świecie przetrwać, nie jest to szczęśliwe życie.

ocenił(a) serial na 7
daro_ziom

Gwoli ścisłości:
*Mnisi z odcinka "Jack, mnisi i syn starożytnego mistrza" również "sami za siebie podjęli tę decyzję" - kiedy zostali zaatakowani przez kamiennych strażników oni po prostu mówili do samuraja, by po prostu biegł i nie oglądał się za siebie. Sami się zdziwili kiedy Jack wybrał ich życie zamiast powrotu do przeszłości.
*Aku nie wiedział, że w ogóle ma dzieci - wręczył swoim kultystkom kawałek swojej esencji jako relikwię. Nie spodziewał się, że przywódczyni kultu ją wypije, ani tym bardziej, że czynność ta doprowadzi do narodzin Siedmiu Córek. Poza tym przełamanie woli Aku wymaga olbrzymiej siły umysłowej. Sam Jack również niemal zatracił się w "infekcji" Aku, ale uratowała go pamięć o tych, którzy w niego wierzą. Ashi nie miała tak łatwo, bowiem mogła polegać tylko na wierze w Jacka.
*Aku nie był aż tak niezwyciężony jak uważasz. Nawet jako niepodzielny władca Ziemi został prawie że zniszczony przez Jacka aż pięć razy - na dnie oceanu po oszukaniu tych zielonych wodnych stworzeń, po ataku z zaskoczenia przez "Jackiego" (który wykończyłby Aku gdyby nie został ogłuszony przez lidera tych gangsterów), podczas walki na cmentarzu, po jego zdekonspirowaniu po pokonaniu Chronosa na bagnach oraz po byciu zbitym w walce na pięści w tym ruinach;
*Życie zawsze znajdzie sposób - nawet najbardziej niebezpieczny patogen nie może być w 100% śmiertelny, bo straciłby żywiciela. Istotą życia jest bowiem nieustanna ewolucja i nawet jeśli ekosystemy będą umierać, zawsze jakaś część organizmów przeżyje, bo na tym polega wola życia. Współcześni ludzie sami dziwią się jak można było żyć w takich okresach czasu jak średniowiecze, wojna światowa, komunizm czy islamska teokracja. Ludzie po prostu zacisnęli zęby i zaadaptowali się do nowych warunków, poświęcając wyższe potrzeby, potrzebom podstawowym.
Zresztą choć Aku był zrodzony z ciemności, nie wyniszczył zupełnie Ziemi i to pomimo sprawowania niepodzielnych rządów od prawie tysiąclecia. Istotą władzy jest bowiem posiadanie poddanych - bez nic władca się jedynie pustym tytułem. Za rządów Aku nawiązano zresztą kontakt z innymi pozaziemskimi cywilizacjami oraz budowano wielkie futurystyczne miasta. Władca ciemności próbował nawet nawiązać kontakt z nowym pokoleniem opowiadając im bajki wychwalające jego lub po prostu ubliżające Jackowi. Każdą władzę trzeba wszak na czymś oprzeć, a ludzie chcąc przeżyć zaadaptują się do nowych warunków, mogących zaspokoić ich podstawowe potrzeby.
W finale zabrakło również tego, co powiedziałeś, że dobro zawsze zwycięża zło - Jack po prostu skopiował trik Aku z pierwszego odcinka, przez co wynika, iż zło można pokonać zwykłym podstępem i oszustwem, a to nie jest zbyt optymistyczny przekaz.
Osobiście uważam, że tak powinien skończyć wątek nieustannej walki Jacka z Aku:
Ashi wykorzystując swoje moce powala Aku i tnie go mieczem. Ciężko ranny Aku dziwi się jak Jack zdołał pokonać kogoś takiego jak on, na co Samuraj otoczony swoimi sojusznikami mówi, "Przegrałeś, gdyż istotą zła jest niszczyć. Istotą dobra jest z kolei pomagać, wzmacniać i budować. Budować przyjaźń... sojusze... miłość. Ty tego nie zrozumiesz, ale życie wieczne jest niczym, wobec honoru, prawości i miłości. Bez nich jest jedynie pustka i beznadzieja". Aku dostrzegając, iż to one dręczyły go przez ostatnie 50 lat uśmiecha się i mówi "Masz rację. Chyba żyłem tak długo nie z powodu władzy, bogactw czy okrucieństwa, ale z powodu Ciebie. Że kiedyś znowu się spotkamy i będziemy się nawzajem droczyć. To chyba rzeczywiście była przyjaźń". Potajemnie formułuje resztę swego ciała w kolec i mówi "Pozwól, że ci pogratuluję. Za całą tę ekscytującą przygodę". Jack mówi "Tak, zaiste była to wielka przygoda..." (swoim nadludzkim refleksem powstrzymuje on mieczem desperacji atak Aku i wsysa całość do środka). Kiedy Aku otwiera oczy w środku miecza Jack kończy "...ale jak sam mówiłeś, <<przyjacielu>>, pora zakończyć tę całą tragi-komiczną historię".

ocenił(a) serial na 10
religawojtek

- "mnisi z odcinka" nie pamiętam odcinka aż tak dobrze, jednak w niczym to nie przeszkadza. raz, że finałowy powrót do przeszłości był czynem Ashi, dwa że Jack w ostatnim odcinku serialu, nie jest też tym samym Jackiem co w każdym wcześniejszym. tak jak mówiłem, podróż Jacka również się odbywa w jego umyśle
- "Aku nie wiedział, że w ogóle ma dzieci" imo wiedział, ale nie dbał o to wcale lub nawet zignorował. a nawet jeśli nie wiedział, to musiał być świadomy do czego można wykorzystać część jego samego. nie przypominam sobie czegokolwiek co by świadczyło, że aku był przekonany, że oddaje część siebie kultystkom jako pewnego rodzaju "dekorację". nie był głupi, musiał doskonale wiedzieć, do czego może zostać wykorzystana jego esencja. [swoją drogą, nie widzę do której części mojego komentarza jest to odpowiedź]
- najpierw twierdzisz, że "Aku nie był aż tak niezwyciężony", a następnie że nie został ani razu pokonany (ale użyłeś pewnego zabiegu i napisałeś że został "5 razy prawie pokonany" :) jednak sens logiczny jest ten sam). także oprócz finałowej klęski, Aku ani razu nie został pokonany. rozumiem, że twój punkt widzenia zakłada że Aku zostałby pokonany, gdyby nie uciekał z pola walki, nie stosował sztuczek itd. ale wtedy nie byłby Aku. Siła Aku nie polega tylko na sile "mięśni" (choć nie wiem, czy to dobre określenie w przypadku bytu będącego uosobieniem zła), ale na wszelkich nieczystych zagrywach, na byciu zawsze o krok przed innymi, uciekaniem, bawieniem się. także to, czy każde z "prawie" pokonań Aku było chociaż blisko jego klęski jest spekulacją, gdyż nie znamy całkowitych zasobów do których mógł się on uciec.
- "Życie zawsze znajdzie sposób - nawet najbardziej niebezpieczny patogen nie może być w 100% śmiertelny, bo straciłby żywiciela" nie rozumiem jaki jest kontekst tego. "samuraj jack" to nie rozprawa biologiczna, a dzieło sztuki i imo powinno być interpretowane w kategoriach kulturowych, a nie biologicznych
- "Ludzie po prostu zacisnęli zęby i zaadaptowali się do nowych warunków, poświęcając wyższe potrzeby, potrzebom podstawowym. " to samo można powiedzieć o ludziach w krajach totalitarnych. w niczym to nie usprawiedliwia tych, którzy takie rządy sprawują.
- "Zresztą choć Aku był zrodzony z ciemności, nie wyniszczył zupełnie Ziemi i to pomimo sprawowania niepodzielnych rządów od prawie tysiąclecia." właśnie dlatego tego nie zrobił, bo jest zrodzony ze zła. całkowita anihilacja ziemi oznacza gigantycznie cierpienie, ale chwilowe. znacznie gorszą rzeczą jest skazanie ludzi na niekończące się męki i brak nadzieji (co także jest klasycznym mitologicznym motywem, chociażby w przypadku syzyfa)
-"Za rządów Aku nawiązano zresztą kontakt z innymi pozaziemskimi cywilizacjami" nawiązano kontakt z tymi przedstawicielami cywilizacji, którzy byli w swoim charakterze podobni do aku. przybywali oni do świata Samuraja aby wykorzystać go poprzez niewolenie rdzennej ludności, grabienie ich dóbr, zajęcie ich ziemi, czy też dawać ujście swoim sadystycznym skłonnościm. krótko mówiąc, całkowita bezlitosna eksploatacja.
-"budowano wielkie futurystyczne miasta." zbudowane na eksploatacji, cierpieniu, śmierci. możemy się spierać czy wielkie futurystyczne miasto jest wartością samą w sobie, ale imo wielkie futurystyczne miasto w którym każdy żyje w strachu wygląda bardziej jak więzienie niż centrum kulturowe, mające być schronieniem dla grupy ludzi.
-"Jack po prostu skopiował trik Aku z pierwszego odcinka," nie był to Jack tylko Ashi. Ashi, która była córką Aku, sama w części nim będąca. W pewnym sensie zło samo się zniszczyło. Aku popełnił błąd, a jedyne, co zrobiło dobro, to wybaczyło złu za to, co ono robiło - Jack wyznając miłość Ashi odkupił ją. Wszystko co w niej było złe i pochodziło od Aku, przestało się liczyć i przestało mieć kontrolę nad Ashi. i tak jak pisałem wcześniej - owszem, na powierzchownej płaszczyźnie to faktycznie, relacjonując klatka po klatce i analizując jedynie sam obraz, który się widzi - Ashi i Jack zastosowali tę samą sztuczkę co Aku na początku serii. natomiast w sferze psychologicznej i emocjonalnej dwójki bohaterów dzieją się większe przemiany. jak również symbolika pokonania Aku z powodu jego własnego błędu wynikającego z jego pychy.

Nie jesteś twórcą "Samuraja Jacka" więc imo twierdzenie jak czyjeś dzieło, w które dana osoba włożyła część siebie, swoje myśli, emocje powinno się kończyć, jest jak mówienie innej osobie jaka ona ma być według ciebie.
Imo takie zakończenie wypacza całą "mitologiczną" wartość serialu, która przenika go w wielu miejscach. Aku zdający sobie sprawę że sekretnie to lubił Jacka? Lubił sprawiać mu ból, doprowadzać go do szaleństwa, niszczyć wszystko co Jack kochał. Nie nazwałbym tego "przyjaźnią". Marazm Aku wynikał z patowej sytuacji. Jack był jedyną istotą mogącą mu zaszkodzić (za sprawą miecza), więc pomimo że bezpośrednie umęczenie Jacka byłoby dla niego satysfakcjonujące to uznał że nie warto o to grać. Wszak mógł stracić wszystko, a utrzymywać status quo z tułającym się przez wieczność Jackiem było łątwym rozwiązaniem. Słowo "przyjacielu" kierowane do Aku nigdy by nie przeszło Jackowi przez gardło. Ale może tylko ja bym miał trudność z nazwaniem tak kogoś z kogo powodu przeżyłem nieludzkie męki, straciłem swoje życie, dom, widziałem ciągłe cierpienie i śmierć, omal nie straciłem nadziei na zawszę i nie popełniłem samobójstwa.

ocenił(a) serial na 10
daro_ziom

"Władca ciemności próbował nawet nawiązać kontakt z nowym pokoleniem opowiadając im bajki wychwalające jego lub po prostu ubliżające Jackowi" - ten fragment miał większy nacisk na młodszą widownie i pełnił również funkcję, aby młody widz nie wprost zobaczył na czym polega propaganda. Aku nie chciał "nawiązać kontaktu". On stosował pranie mózgu i propagandę (jak przystało na każdego tyrana). Było to świetnie zrobione i miało prosty morał, aby nie ufać we wszystko co ktoś mówi, szczególnie kiedy serce mówi ci coś innego, a tą osobą jest potworna personifikacja zła. Dziwi mnie, że ci to umknęło i potraktowałeś ten fragment całkowicie w oderwaniu od kontekstu, jakim jest fakt, że Samuraj Jack to nie historyczny film dokumentalny, a, jak wspomnę już kolejny raz, dzieło sztuki mogące mieć wiele funkcji, w zależności od tego, co tylko twórca uzna że chciałby przekazać.

ocenił(a) serial na 7
daro_ziom

Jeśli już mówimy o propagandzie to dziwi mnie dlaczego dopiero w sezonie finałowym przedstawiono sektę oddającą Aku boską cześć?
Aku spełnia wszystkie definicje Boga - jest nieśmiertelny, niemal niezniszczalny i zna magię.
Dlaczego zatem ogranicza się on tylko do stawiania sobie pomników i ozdabiania wszystkiego swoimi podwójnymi rogami? Tworzenie świątyń i budowanie sobie boskiego wizerunku stanowiłoby idealne narzędzie kontrolowania ludzi (religia to "opium dla ludu"). Ludzie zaczęliby po prostu uważać go za boga, który w zamian za oddawanie czci odwdzięcza się opieką i sporadycznymi darami. Można by to porównać z Wiedźmami z Krzywuchowych Moczarów - w zamian za uszy i oddawanie niechcianych sierot sprawiały, że rodziły się zdrowe dzieci, separowały swoich poddanych od wiernym im potworów oraz dawały (tylko) raz do roku duży garnek soczystego mięsiwa.
PS. Nie rozumiem Twojego zażalenia odnośnie tego, że Aku wręczył swoją esencję do kielicha. W religiach krew przecież przechowuje się w specjalnych kielichach jak m.in. Święty Graal z krwią Jezusa. To że krew czy inną świętą ciecz nalewa do kielicha nie znaczy, że hierarchowie kościelni mogą ją pić - kielichy kościelne są zabytkiem albo lokatą świątynnego kapitału, a nie zastawą kuchenną, z której można jeść.
W jakim innym naczyniu Aku miał umieścić swoją esencję, by nie prowokować ludzi do jej picia? W urnie? W beczce?
PPS. Twój zarzut odnośnie tego, iż Aku otworzył Ziemię na zbirów z innych galaktyk nie różni się specjalnie od zarzutów stawianych procesom globalizacyjnym.
Alterglobaliści mówią, iż otwieranie rynków państw rozwijających się na globalny handel służy jedynie bogaczom chcącym zmonopolizować tamtejszą gospodarkę i zabić ichniejszą inicjatywę gospodarczą w postaci m.in. uzależniania państw od społeczno-gospodarczych wzorców państw wysoko rozwiniętych, okradania ich z wysoko wykwalifikowanych pracowników i obrzucania tychże państw problemami produkcji dóbr i usług (zanieczyszczanie środowiska albo współczesne niewolnictwo). To tak jakby mówić dziecku "Lepiej nie wychodź poza swoją rodzimą społeczność, bo się jeszcze zarazisz cudzymi problemami".
A co uważasz o zabiegach doszukiwania się drugiego dna albo racjonalizmu w tymże serialu?

ocenił(a) serial na 10
religawojtek

" Jeśli już mówimy o propagandzie to dziwi mnie dlaczego dopiero w sezonie finałowym przedstawiono sektę oddającą Aku boską cześć?" - tak zdecydował autor. pytania o to, czemu ktoś czegoś nie zrobił można wymyślać w nieskończoność, a i wszystkiego pokazać nie można. odnośnie interpretacji dzieł imo ważniejsze jest pytać, o to, co zostało zrobione. a moim zdaniem to wczesne sezony nie posiadały motywy brutalnej okultystycznej sekty, gdyż były na cartoon network i dopiero adult swim dało więcej swobody w takich kwestiach.
"Aku spełnia wszystkie definicje Boga" - nie istnieje definicja boga. każdy system wierzeń rozumie przez to pojęcie coś innego. najbliższym definicji stwierdzeniem byłoby chyba zawszeć w słowie bóg wszystko, czego nie rozumiemy i czego nie wiemy; lub pójść w kierunku koncepcji że całość wszechświata jest bogiem bez określania czy jest świadomy czy nie.
Ale nawet biorąc na tapetę czy to boga podobnego z mitologii egipskiej, czy też z judaizmu to aku nie byłby dobrym porównaniem. Aku nie dba o opiekę nad ludźmi, nie stworzył ich ani ich świata. Jest uosobieniem zła i zepsucia.
"Dlaczego zatem ogranicza się on tylko do stawiania sobie pomników i ozdabiania wszystkiego swoimi podwójnymi rogami?" - bo nie dba o inne rzeczy. jako uosobienie zepsucia musi przejawiać wszystkie cechy które są za takowe uważane, lub które do owego zepsucia prowadzą. Takie zachowanie Aku jest przejawem jego nigdy niezaspokojonego ego. Egocentryzm i egotyzm, które również mają miejsce w każdym człowieku u niego są wyniesione do ekstremum. Aku nie dba o stworzenie spójnego kultu czy religii. W sezonie piątym widać jego lekceważący stosunek do kultystek. Jedyne na co zwrócił uwagę co rzeźba z jego podobizną, tym samym pokazuje o co zawsze mu chodzi - o jego samego.
"religia to "opium dla ludu"" - a nie myślisz, że osoba wypowiadająca te słowa niekoniecznie przeanalizowała całą historię ludzkości, systemy wierzeń, pokusiła się o zrozumienie wielu moralnych, etycznych, czy też psychologicznych nauk z wielu różnych odmiennych systemów wierzeń, aby mieć faktyczne doświadczenie i zrozumienie w sprawach religii, które również mocno przenikają się z samą psychologią i potrzebą duchowości człowieka, a jedynie chciała pewien system wartości zdeklasyfikować po to, aby zastąpić go innym (swoją drogą też pełniącym rolę "opium")? ; )
"Można by to porównać z Wiedźmami z Krzywuchowych Moczarów" ale Wiedźmy mają inne cele. wiedźmom bliżej to uosobienia natury - brutalnej, groźnej, ale możliwej do przebłagania i dającej schronienia. są chaotyczną siłą, ale jednak mającą jakiś swój system wartości i na swój sposób zależy im na opiece nad istotami z którymi się dogadają. Aku na nikim nie zależy. Jeżeli ktoś otrzymuje cokolwiek od Aku, to tylko dlatego, że ich plany przypadkowo były podobne.
"W religiach krew przecież przechowuje się w specjalnych kielichach jak m.in. Święty Graal z krwią Jezusa" - święty graal był najzwyklejszym, przeciętnym kielichem.
"W jakim innym naczyniu Aku miał umieścić swoją esencję, by nie prowokować ludzi do jej picia?" - aku o to nie dbał. Został wezwany przez kultystki, pewnie nie pierwszy raz, więc był znudzony. Zerknął tylko na swoją rzeźbę i niedbając o konsekwencje dał im cześć siebie. To jest właśnie moment pychy i egocentryzmu. Nie przyszło mu na myśl, że jest jakakolwiek szansa że przyczyni się sam do swojej klęski, a takie oddanie swojej esencji prawdopodobnie zwiększy ogólny chaos który sprowadził na świat.
"Twój zarzut odnośnie tego, iż Aku otworzył Ziemię na zbirów z innych galaktyk nie różni się specjalnie od zarzutów stawianych procesom globalizacyjnym" - myślę, że się sporo różnią. Aku interesowało jedynie wyrządzanie zła na wszelkie możliwe sposoby. To że wraz z przybyłymi obcymi istotami powstawały miasta to efekt uboczny. I nawet gdyby przybyli "koloniści" ostatecznie utworzyły w miarę zadowoloną społeczność (chociaż na grobach rdzennej ludności) to i nimi zająłby się Aku. Ściągnął by kolejnych zbirów, lub po prostu spopielił miasto (pewnie zależnie od jego nastroju). Celem było szerzenie zniszczenia i cierpienia, nawet jeśli w efekcie ubocznym coś powstawało i się budowało, to (pomijając już fakt bycia zbudowanym na cierpieniu innych) tylko kwestia czasu, kiedy Aku zdecyduje swoje spojrzenie skierować i na te społeczności (nawet jeśli zostały zaproszone przez niego samego).
Nie mam informacji odnośnie ruchów alterglobalistycznych, a nie chcę bazować wypowiedzi na podstawie na szybko przeczytanej notki z wikipedii czy innego źródła. Ale wydaje mi się, że krytykom globalizmu nie chodzi o sam globalizm jako taki, a o sposób w jaki jest przeprowadzany, który jest w pewnym sensie odwrotny do polityki Aku. U Aku jest to czynienie cierpienia, bez względu na budowanie, ekspansję i komunikację, które są po prostu efektami ubocznymi. Krytyka globalizmu mówi o czynieniu budowaniu, ekspansji i komunikacji, bez względu na cierpienie, które jest tylko efektem ubocznym lub w ogóle jest wypierane ze świadomości.
Myślę, że Samuraj Jack pokazuje że pomimo tej odwrotności priorytetów, to te postawy w kontekście skutków nie różnią się za bardzo.
Tezy alterglobalistów, które tu wymieniłeś to temat na osobny temat ze względu na złożoność i ogrom różnych czynników kulturowych, ekonomicznych, politycznych i socjologicznych.
"A co uważasz o zabiegach doszukiwania się drugiego dna albo racjonalizmu w tymże serialu?" - imo drugiego dna warto szukać wszędzie. oczywiście nie popadać w obsesję, ani nie trzymać się kurczowo, gdy się pomyśli że się je znalazło. jest to trudna sztuka, ale na tym polega interpretacja i nie tylko dzieł sztuki, ale także historii, relacji między ludźmi i wielu innych. natomiast racjonalizmu bym się nie doszukiwał. Samuraj Jack to swego rodzaju baśń - elementy fantastyczne, fikcyjne przenikają się z tym, co jest prawdziwe i dla naszej rzeczywistości. Te fantastyczne mogą być środkiem czysto stylistycznym, estetycznym. Manifestacją wyobraźni twórcy. Ale przekaz jaki niosą może mieć zastosowanie w naszym rzeczywistym świecie. Często pojawiają się elementy komiczne, ale trzeba umieć je oddzielić od reszty przekazu. Aku, który na serio dopytuje się Jacka czy na ten pewno wie jak trafić na miejsce i oferuje mu pomoc aby go tam podrzucić kłóci się z jego obrazem jako władcy zła. I kto chce, może się doczepić tego i powiedzieć, że Aku nie był do końca zły. Ale jest to kwestia jaką konwencję my sami przyjmujemy w interpretacji. Jest to po pierwsze opowieść fantastyczna, a po drugie jest to również kreskówka puszczana na CartoonNetwork. Komizm wpisuje się w konwencję kreskówki, ale imo powinien być oddzielony od "mitologicznej" konwencji tego dzieła.
Poza tym, gdyby Samuraja Jacka całkowicie "zracjonalizować" i zostawić jedynie warstwę przekazu, lub wszystkie wydarzenia w nim przedstawić w sposób realistyczny, to byśmy dostali coś podobnego do nudnego filmu historycznego.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones