Książka Austen "Sanditon" jeszcze nie została zekranizowania, a jest ciekawa. Mam nadzieję, że serial będzie równie dobry. Oby tylko za bardzo nie uwspółcześnili bohaterów, a z przyjemnością będę to oglądać.
Brytyjczycy na forach smęcą...a mnie się tam podoba :o)
Książki nie czytałam ale moim zdaniem klimat tamtych czasów został dość dobrze zachowany. Podoba mi się sceneria, architektura, te wszystkie detale, stroje, kurtuazja, tańce - no i para głównych bohaterów, lepszych aktorów nie mogli wybrać. Mamusiu, jak oni cudnie razem wyglądają. Jestem właśnie po emisji 6 odcinka, sie dzieje:
http://www.imagebam.com/image/c5355d1321228109
Mnie też się podoba, nawet bardzo. Ciekawa jestem, jak zakończy się wątek młodego Stringera, wydaje się po prostu zmierzać nie do końca do typowego rozwiązania z książek Austen (może dlatego, że ta książka końca nie ma;). Co do minusów, to wydaje mi się, że niektóre wątki jakoś tak przygasły, mimo że wcześniej były dość ważne. Ale Charlotte i Sidney są świetni, to prawda.
Obejrzałam rano. Kurde, tak się nie kończy ekranizacji Jane Austen! Niby typowy cliffhanger, ale ciągle nie wiadomo, czy w ogóle będzie sezon 2. Ale jestem wkurzona:(.
Do osób lubiących Jane Austen i ekranizacje jej książek - poczekajcie na drugi sezon (jeśli jest na co czekać...) i wtedy to obejrzyjcie.
Niektóre sceny, to Jane Austen w grobie się przewraca np. Edward i Clara w parku albo Sidney wychodzący z morza.
Ale Darcy tez wychodził z jeziora, po za tym Edward i Clara w parku, to akurat jest w części napisanej przez Jane Austen... za to za zakończenie, to niestety Jane mogłaby się przekręcić :/
Do lat 60-tych XIX wieku w Wielkiej Brytanii mężczyźni mogli się legalnie kąpać w morzu nago. Wynikało to z ustawowego rozdzielenia kąpielisk wg płci. Zniesiono to w 1901 r. i w krótkim czasie znikły "maszyny kąpielowe" wtaczane do wody. Zatem choć sceny te nie są zgodne z oczekiwaniami miłośników prozy Austen, to nie przekraczają obyczajowości tego okresu.
To za panowania Wiktorii wprowadzono szereg absurdalnych przepisów dla ochrony moralności. Zabroniono na ten przykład wieszania do suszenia na jednym sznurze bielizny damskiej i męskiej. Powstała też moda na nakładanie pokrowców na nogi fortepianów i stołów, bo toczone kształty wydawały się być zmysłowe. A przy tym wszystkim królowa posiadała zbiór rycin o charakterze pornograficznym.
Nie znałam tych szczegółów (poza zasłanianiem nóg od stołów), ale owszem, kojarzę epokę wiktoriańską z ochroną moralności. To dlatego byłam zaskoczona wątkiem homoseksualnym w serialu "Wiktoria". Hm, może nie tyle samym wątkiem, ile tolerancyjnym odbiorem przez otoczenie. Ta tolerancja - wręcz akceptacja - wydała mi się anachronizmem.
Rzecz w tym, że męski homoseksualizm karano w Wielkiej Brytanii więzieniem teoretycznie do lat 80-tych (w Szkocji). Kobiet nie ścigano, co najwyżej groził im ostracyzm środowiskowy. Taka ulgowa taryfa wynikała z traktowania ich jako ulokowanych pomiędzy dziećmi, a dorosłymi (mężczyznami). Kobieta nie decydowała o swoim życiu, ani majątku, z powodu rzekomych niedoborów intelektualnych. Dopiero jako wdowa przejmowała kontrolę. Ale nadal nie miała praw wyborczych. A pomyśleć, że pierwotną formacją społeczną był matriarchat.
No i uwspółcześnili. Problem jest też z samym zakończeniem, które rozczaruje każdego fana Austen. Jest tu kilka zgrzytów, sporo dość przezroczystych charakterów, ale jest też chemia między głównymi bohaterami. Miło obejrzeć, ale zdecydowanie bez zachwytów.
Ta ekranizacja na pewno nie będzie jedną z moich ulubionych. Nie rozumiem, dlaczego twórcy całkowicie zignorowali zakończenie napisane przez Marie Dobbs. Chyba wolę seriale na podstawie książek Austen, Dickensa czy Gaskell z lat 90. Były bardziej wierne powieściom i pokazywały realia tamtych czasów.