No i czas wcisnąć Start... Netflix zaprezentował pierwszy odcinek serialu poświęconego legendzie muzyki Tejano - Selenie Quintanilli Perez.
Na początku widzimy 22-letnią Selenę, która patrzy na swoich fanów przez szybę autobusu (który notabene nazywał się Big Bertha) i jest wyraźnie stremowana przed koncertem. Warto dodać, że kiedy wychodzi ubrana w biały kostium i zaczyna śpiewać "Como la flor" (tak wystąpiła na Houston Astrodome w 1994r.), audio wykorzystane to nagranie live z koncertu w HA z '95 roku. To był ostatni duży koncert Seleny, wyszedł on później na kasetach wideo i dvd.
Akcja dzieje się szybko - widzimy Marcellę i Abrahama, którzy cieszą się z narodzin trzeciego dziecka - córeczki Seleny. Aktorzy zostali wg. mnie dobrze dobrani (aktorka grająca matkę Seleny wystąpiła zresztą w filmie "Selena" z 1997r. w roli epizodycznej). Potem poznajemy rodzeństwo głównej bohaterki - Abiego i Suzette. Abraham szybko inicjuje powstanie zespołu (w młodości był członkiem bandu "Los Dinos", który nie osiągnął sukcesu). Później będzie menedżerem córki i stanie się naprawdę kontrolujący, przesadą będzie wtrącanie się w życie dorosłej już Seleny.
Końcowa scena ukazuje nam nastoletnich Los Dinos - od tego momentu może być już tylko ciekawiej. Pierwszy odcinek zrobił na mnie dobre wrażenie - mam nadzieję, że serial utrzyma poziom i Christian Serratos poradzi sobie w roli Seleny. Ode mnie mocne 7.