Początek był bardzo fajny, ciekawa i pełna tajemnic historia. Turnerowie tak bardzo okropni dla siebie nawzajem, że aż się zaczęłam zastanawiać co ich przy sobie trzyma.
Niestety im dalej tym gorzej. Nie przekonuje mnie to, że Sean tak po prostu zaakceptował podmienione dziecko i nawet nie zgłosił tego faktu na policję. Zwłaszcza po tym jak Julian zdemaskował kłamstwo niani (przecież ona podszywa się pod Leanne Grayson co ukazuje scena na cmentarzu). Odcinki są bardzo krótkie, więc raczej powinno się coś w nich dziać, a tu wyszło ich już pięć a akcja dalej stoi w miejscu. Sean i Dorothy pracują, Leanne opiekuje się Jericho. W międzyczasie jesteśmy zasypywani dziwnymi scenami z drzazgami, węgorzami i świerszczami z czego nie wynika zupełnie nic. Bardzo dziwny serial. Mam wrażenie, że reżyser miał wizję początku, a w środku gdzieś się pogubił.
Na chwilę obecną oceniam serial na 6/10.
Zgadzam się , dziwaczny jest i ta muzyka a w 6 to już odjechali heh... na razie takie dreptanie w miejscu huki , stuki i nic więcej , dam mu jeszcze szanse zobaczymy .
Sean miał zadzwonić na policję i powiedzieć "Niania mojego sztucznego dziecka podmieniła je na prawdziwe, a w dodatku podaję się ona za zmarłą osobę"? No kurde, od razu by go zamknęli w psychiatryku. W kolejnych odcinkach dowiadujemy się, że w tym domu wydarzyło się coś naprawdę dziwnego zanim w ogóle Leanne się w nim pojawiła. Po ósmym odcinku nie wiemy jeszcze co dokładnie. Być może z tego powodu nie powiadomili policji. No i jeszcze dochodzi do tego Dorothy... Jej stan psychiczny mógłby się pogorszyć.
A sceny z drzazgami, węgorzami i świerszczami zapewne do czegoś prowadzą. Wszystko powinno się wyjaśnić w finale. W tym serialu każda scena ma znaczenie, nic nie jest dziełem przypadku. Oczywiście na końcu może się okazać, że to tylko wydmuszka, ale poczekajmy z oceną do finału.
No sorry ale prawdziwy Jericho zmarł i wiedzieli o tym nie tylko Sean i Julian, ale również ta czarnoskóra kobieta (nie pamiętam jej imienia). Zgon łatwo jest udowodnić. Poza tym, nie przekonuje mnie to, że jakikolwiek rozumny człowiek, a Sean na takiego wygląda, trzymałby pod swoim dachem dziecko niewiadomego pochodzenia. Chłopiec mógł zostać porwany przez nianię (przecież też nie wiedzą kim ona tak naprawdę jest) i wtedy dopiero facet miałby kłopoty, gdyby ktoś się dowiedział. Dorothy z kolei nie potrafiła odróżnić lalki od normalnego niemowlaka, więc o czym tu mowa?
Na razie nic z tych świerszczy i drzazg nie wynika i stąd taka, a nie inna ocena. Mam nadzieję, że pozytywnie mnie jeszcze ten serial zaskoczy.
Pozdrawiam
A nie wpadłeś na to, że to może Sean, Julian, albo Dorothy zabili prawdziwego Jericho?
daj spokoj, on tylko umie przypieprzac sie do wszystkiego, nie kaz mu kreatywnie myslec do tego wszystkiego ;)
Nie, bo nic na to nie wskazuje. Jest zasugerowane, że okoliczności śmierci chłopca spędzają Julianowi sen z powiek, ale z drugiej strony sama śmierć i widok martwego dziecka to tragedia prowadząca niejednokrotnie do traumy.
Dobra. Mam teorie. Będzie bardziej pokręcona niż sam serial. Leane jest imho jakimś posłannikiem od Boga. Myśle ze Leane Graysone to anioł albo duch prawdziwej Leane. Anioł odnalazł osoby które miała poczucie straty i dał im to czego bardzo chcieli - dziecka, ale chyba jednak inne anioły maja zdanie odrębne jak w naszym trybunale i uważają ze to bezbożny dom który nie zasługuje na bożą łaskę - dziecko. Leane jest raczej pozytywna, widz ma dobrane jednak wycinki jej persony które wyglądają nieco creepy. Jest jedna scena w której strasznie misie zrobiło szkoda Leane. Gdy ja wysłali po ciastko do cukierni tylko po to by móc się puknąć. To jest sygnał dla widza ze persona bohatera nie jest taka jak nam się wydaje. Ze czuje, jest wrażliwa etc. No i teraz Aniołowi Leane spodobał się ten garbaty hinduski kucharz i chciała go pocałować i wogole zobaczyć jak to jest być człowiekiem i w sumie to taka pokusa wiec ma wyrzut sumienia i się biczuje. Kim do cholery jest Leane?
Tak trochę boli brak jakiejkolwiek reakcji ze strony Seana, który ma laskę niewiadomego pochodzenia w domu i nawet z nią o tym nie rozmawia. Raz pyta, czyje to dziecko, po czym temat uważa za zamknięty. Nawet jeśli założymy, że to jej dziecko (co jest wątpliwe, bo skąd miała wiedzieć, że będzie sztuczne dziecko i będzie mogłą je podmienić) to wtedy możemy przypuszczać, że w końcu opuści ich dom, bo przecież nie odda im swojego dziecka, które kocha. Jeśli myśli, że porwała dziecko, no to zostawianie tej sytuacji jest głupie, zwłąszcza, że nie widzimy przywiązania Seana do dziecka - raczej na zasadzie Dorothy chce, więc niech już siedzi. Postaci tkwią w tej dziwnej sytuacji, bo reżyser tak chce i odbiera im logiczne myślenie, a tłumaczenie wszystkiego traumą Dorothy jest głupie bo wykracza poza normę.
Witam i jak oglądacie dalej ? Ja jestem po 8 odcinku i tyle wiem ze nic nie wiem. Klimat mi się bardzo podoba i muzyka tez. O co chodzi ? To dziecko kogo jest w końcu ? Raz lalka raz prawdziwe ? Ja pier..... wg mnie jest coraz lepiej
Też jestem po ósmym odcinku. Julian świruje, ewidentnie zobaczył martwe dziecko w tej retrospekcji. Pytanie tylko w jakim stanie? Dom wyglądał na opustoszały (gnijące mięso na stole), więc wyglada na to, że Dorothy już odwaliło po śmierci Jericho i po prostu straciła kontakt z rzeczywistością.
Co do lalki/dziecka to nie wiem. Może to jest cały czas lalka a rodzina ma problemy psychiczne po tym co się stało? Jeszcze dwa odcinki i się wyjaśni. Jest dobrze, choć mamy tu coraz więcej pytań bez odpowiedzi.
To byłaby niezła historia na film. Jako serial dłuży się niesamowicie. Co do okoliczności odnalezienie ciała chłopca to przypuszczam, że Julian znalazł siostrę z rozkładającymi się zwłokami dziecka. Sądząc po reakcji dziewczyny na to co jej opowiedział Julian to Dorothy była odpowiedzialna za jego śmierć. Może cierpiała na depresję poporodową - jej ciało po ciąży bardzo się zmieniło, wypadła z zawodu, mąż jeździł na zlecenia. Być może ukryli ciało gdzieś na terenie domu. A cała historia służy temu by każdy poniósł odpowiedzialność za swoje działania.
Zgadzam się z Twoją teorią. To mógł być po prostu wypadek, albo Dorothy była w takim stanie psychicznym, że mały zmarł z zaniedbania.
Pozdrawiam
I zgadzam się z ta teoria. Dodam, ze idę w motyw omena/dziecka rosemary. Według mnie Młoda jest kimś ważnym w swoim środowisku, skoro chcą by wróciła. Jakby uzdrawiała lub ożywiała. Wybrała jednak karierę i marzenia. Nie mówię tu o byciu niania. Widac, ze w retrospekcji spotkała już ruda. Dziecko ożywia się w jej obecności. Dlatego, gdy wyszła znowu wróciła lalka. Na pewno tez na darmo nie dali sceny z psem, którego wskrzesiła. Julian przeżył ta cała sytuacje, dlatego tez dużo pije, zalezy mu jednak na siostrze. Na pewno stało się coś złego, co zatuszowali i teraz nie mogą tak łatwo wszystkiego zgłosić. Do śmierci dziecka przyczyniła się matka. Dlatego szamanka połknęła perle. Najwidoczniej umie tez rzucać uroki albo swoiste vodoo. W najbliższym odcinku na pewno dostanie swoje drzazgi. Btw. Najnormalniejsza postać w tym oszołomie to Julian. Później jego ojciec, który ewidentnie mnie bawi :) mam nadzieje, ze jeszcze go zobaczymy
Raczej lalka ożywia się przy niej lub też schowała gdzieś dziecko i je potem podłożyła. Teoria z tym, że być może cały czas jest to lalka, a tamci ześwirowali i widzą dziecko jest mocno naciągana, bo przecież Leanne idzie w jednym z początkowych odcinków z dzieckiem na plan telewizyjny, więc raczej nie pchałaby się między obcych ludzi z lalką.
To, że nie zgłosili pojawienia się prawdziwego dziecka policji czy też nie zgłosili, że Leanne ukradła czyjąś tożsamość, staje się teraz już bardziej logiczne, gdy jesteśmy niemal pewni, że to rodzice zrobili coś złego dziecku, prawdopodobnie to zatuszowali i nikt z zewnątrz, oprócz wąskiego kręgu, o tym nie wie. Choć z drugiej strony kiedyś śmierć dziecka by musieli zgłosić, ewentualnie się stamtąd zwinąć, no bo przecież ta cała Dorothy ma pracę na zewnątrz, raczej ludzie wiedza, że była w ciąży i urodziła i takie tam.
Robi się coraz ciekawiej.
Odcinek dziewiąty nieźle zrył mi beret.
SPOILER
Sam widok Dorothy w pokoju dziecka, odciągającej sobie mleko z piersi ze świadomością tego, że Jericho leży martwy w łóżeczku od kilku dni, jest przerażający i przykry zarazem. Zdecydowanie najmocniejsza scena w całym serialu, jak do tej pory.
Hej no jest niezła jazda w tym odcinku. Samo oczekiwanie na przyjazd męża z martwym dzieciakiem w domu to już niezły motyw.
No teraz przynajmniej dosyć logicznie można wytłumaczyć "podrzucenie" jej lalki, bo ona już ześwirowała w momencie gdy stwierdziła, że zostawiła dziecko w samochodzie. Potem, przy oczekiwaniu na męża to już była trauma połączona z przechodzeniem w inną rzeczywistość, w której dziecko wciąż żyje. Zresztą w tej scenie gdy rozmawiała z mężem na komunikatorze przez TV, co chwilę patrzyła z uśmiechem na nieżywe dziecko, które dla niej wciąż żyło.
Odcinek mocno creepy, ale z zupełnie innego powodu niż te wszystkie poprzednie. I jeszcze ten bonus w postaci gnijącej połówki świni :/
Ciekawe tylko co dalej, skoro młoda wie, choć patrząc na to jak tu trafiła i co się dzieje (lalka przy niej ożywa, bo tak było przecież jak Dorothy otworzyła list), to chyba trafiła tu nieprzypadkowo. Podtruwa domowników, każe ich jakimiś drobnymi rzeczami (drzazgi)... No zobaczymy jak to się rozwinie dalej i dokąd to zmierza, bo karty ze strony rodzinki zostały odkryte.
Końcowy odcinek bez wielkiego szału. Nie było żadnego elementu zaskoczenia. Podnoszę jedną gwiazdkę za odcinek dziewiąty, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Z odpowiedziami na nurtujące pytania pozostaje nam czekać na sezon drugi, który już został oficjalnie potwierdzony.