Wspaniały odcinek.
Alternatywny wymiar taki cukierkowy i słodki. Valentine uroczy, Izzy komputerowiec i ten jej taniec boski. Jace piszczący na widok demona, Alec pewny siebie i tego kim jest swoją drogą niezłe przyjęcie zorganizował, Magnus zamknięty przestraszony i odwrócone słowa.
A w prawdziwnym.
Luce i Simon nieźle sobie poradzili z tym policjantem. Alec sama nie wiem co o tym myśleć ale wydaje mi się że zaczyna coś rozumieć Lidia też tak wynikało z wyrazu jej twarzy.
Końcówka mnie zaskoczyła ale wydaje mi się że to Valentine udaje po prostu jest do tego odpowiednia Runa i wydaje mi się że to nie koniec z alternatywną rzeczywistością Magnus zamykając portal wyglądał dziwnie.
Alternatywny wymiar był ciekawy, ale wolałabym, żeby już do niego nie wracali :) Co za dużo, to niezdrowo. Jest tyle innych możliwości. Bardzo podobały mi się w nim relacje Simon-Clary. Widać było, że tam są dla siebie jak rodzeństwo, nie było żadnej zazdrości, rywalizacji z Jace'm, przyjemnie się to oglądało, zwłaszcza scenę, gdzie Clary udawała Draculę, słodki, przyjacielski moment. Stwierdzam, że zarówno Alec, jak i Magnus mają lepsze fryzury w "rzeczywistym" wymiarze. Strasznie mi żal Aleka, Jace może i ma dobre intencje, ale pomagając Clary, szkodzi własnej rodzinie, czego wydaje się wcale nie zauważać. Poza tym co za głupi plan, żeby przedostawać się do miejsca, gdzie może być Valentine w dwójkę, tylko z Clary bez żadnego zabezpieczenia? Nowicjusz w świecie cieni z rannym, młodym Nocnym Łowcą przeciwko najsilniejszemu Nocnemu Łowcy, przed którym drży całe Clave? Co oni myśleli, że Valentine jest sam, bez żadnych posiłków albo, że dojdzie do pokojowej wymiany "dóbr"? Mieli szczęście, że go tam nie zastali, bo w najlepszym wypadku zostaliby ranni, bez Kielicha i bez matki Clary. Jedno jest pewne - oboje działają bez namysłu, zupełnie tak samo jak w serii.