Wreszcie po 2-tygodniowej przerwie doczekaliśmy się wspaniałego odcinka!
No to tak króciutko, bez zbyt dużych spojlerów:
Simon :
Jejuuu!!! Ten odcinek był mega *.*
Najpierw to, co dla mnie najważniejsze- Malec <3
Alec, półnagi, w Magnusa łóżku- czego chcieć więcej? :D To jacy są przy sobie swobodni to dla mnie wszystko! Ale ich ostatnia scena złamała mi serce, niezbyt często płacze na serialach, ale tu po prostu nie mogłam się powstrzymać... Płaczący Magnus to dla mnie po prostu za dużo :( Wgl cudowne jest to jak oni się rozwijają, Magnus przestał ukrywać co go dręczy, do tego Alec, jest taki opiekuńczy, chce dać Magnusowi przestrzeń, szanuje go, ale równie mocno chce pomóc, bo nie może znieść że jego chłopak cierpi <3 Żyje dla Maleca! <3
Bardzo podobały mi się sceny Simona, cieszę się że jest koniec Climona, do tego była scena Saphaela, a brakowało mi ich razem :D Czekam na więcej scen walk Simona, dobrze było na to popatrzeć :D
I do tego Sebastian! Jedne wielkie-WOW! Will jest świetny! Wiedziałam że w szafie jest ten prawdziwy Seba ale i tak te wszystkie sceny były po prostu mega! I końcówka! Sama nie wiem co myśleć, bo na początku myślałam, że to jest po prostu spalony? Jonathan, ale potem czytałam że został on pokazany jako demon i sama nie wiem co myśleć...
Oooo i Aline, już ją uwielbiam :D
Jak dla mnie odcinek miazga, warto było czekać ^^
Podwójny Will był chyba największą frajdą odcinka :P Na wszystkich 3 scenach z nimi zbierałam szczękę z podłogi.
W zasadzie prawie na każdej scenie z nim jestem w szoku. Niby jest taki cud-miód-maliny, ale wystarczy że się odwróci albo zostanie sam w mieszkaniu i BAM! nie wiem co się stało O.O