Zacznę od końca - Jimmy/Steve!!! Ludzie się na tumblrze się zastanawiali, czy tytuł odcinka może się odnosić do niego, ale nie brałam tego na poważnie. Szczerze - mi akurat go zupełnie nie brakowało, a zagranie z tym powrotem po tym, jak sugerowali, że nie żyje, jest trochę jak z telenoweli. Ale jestem ciekawa, jak pociągną ten wątek.
Wreszcie potwierdzili chorobę Iana. Mickey długo się nie nacieszył szczęściem w związku i było mi go najbardziej żal, bo został z tym wszystkim zupełnie sam. Strasznie smutne były te sceny, powrót Fiony do domu i jej powitanie z Debbie i Carlem też emocjonalne.
Ostatnia scena bardzo ładna, mam ochotę udusić Franka, który nie zasłużył na drugą szansę, ale muzyka w tle i sceneria bardzo klimatyczne.
Ogólnie dobry finał, tak jak cała seria. Szkoda, że sezony są takie krótkie.
Witaj w klubie :D Odcinek obejrzałam dzień po premierze, a dopiero teraz dowiaduję się, że Jimmy wrócił. Nie wiem jakim cudem przeoczyłam scenę między napisami (podobno tam się pojawił), zawsze oglądam... Chyba będę musiała jeszcze raz zerknąć do odcinka.
Ten odcinek był tak dołujący, że szok, jeśli kolejny sezon taki będzie to zdecydowanie ciężko będzie mi się go oglądać, oczywiście nic w tym złego, to takie przejście z komedii do dramatu mi jak najbardziej odpowiada. O bohaterach to nie ma co się wypowiadać bo każdy już tutaj wszystko napisał. Chciałbym tylko żeby w kolejnym sezonie odpuścili trochę Fionie, no i może jednak troszkę więcej komedii ;D