Kto wg Was jest największym patolem w całym serialu? Kryteria wg własnego uznania. Ja po obejrzeniu dwóch sezonów głosuję na Karen. Przeważyło podejście do ciąży i dziecka.
Tak, jak dla mnie Karen też dzierży palmę pierwszeństwa. Powiem Ci szczerze, że oglądając ten serial zastanawiałem się momentami, czy to nie jest jakaś wielka, moralizatorska parodia Amerykanów. To chyba niemożliwe, żeby byli aż tak popier...doleni.
Nie wiem co wy macie, że karen chce się pozbyć dziecka. Gdyby Frank z monicą mieli możliwość sprzedać dziecko za 9 patyków, też by się nie zastanawiali. Do tego jako rodzice licznej gromady, powinni bardziej o nich dbać, a nie sprowadzać tylko kłopoty.
Karen może być nimfomanką dlatego z każdym to robi.
Ojej, Karen nie chce wychowywać dziecka w liceum, ZŁA, ZŁA KOBIETA!!!!!!!!!!11 P%jeby z was straszne. Karen to jak dla mnie najciekawsza postać w tym serialu i ciężko ją rozgryźć, o wiele łatwiej uznać ją za puszczalską s%kę niż się wysilić, co nie?
mi sie wydaje, ze stwierdzenie "Karen jest puszczalska" jest jak najbardziej prawidlowe (zeby nie bylo nie mam nic do kobiet, ktore lubią ciągle uprawiać seks z róznymi facetami, jezeli sprawia to ze są szcześliwe to dlaeczego nie?). Co do wychowywanie dzieciaka w liceum, oczywiscie jezeli wie, ze nie bedzie mogła zapewnić mu dobrego to oddanie go do kochającej rodziny jest jak najbardziej prawidłowe, jednak sposób w jaki Karen to robi zapewne wielu wydaje okropny, "wezcie to dziecko gdzies dajcie komus mozecie nawet do pedofili bylebym nie miala z nim nic wspolnego" i oczywiscie mozemy tu wymyslac np:ze na skutek nie udanego rodzicielstwa jej ojca Karen, moze mieć lęk przed zostaniem rodzicem, na skutek czego boi sie wejsc w jakąkolwiek interakcje z synem itp. Jednak nie wiemy co sie dzieje w jej umysle widzimy tylko jej zachowanie, a moim skromnym zdaniem nie wazne jest to co człowiek mysli tylko to co robi względem ludzi, a zachowanie Karen jest trochę straszne. Chociaz, myslę ze na tle innych postaci z serialu specjalnie sie nie wyróznia.
sorry za błedy.
"zeby nie bylo nie mam nic do kobiet, ktore lubią ciągle uprawiać seks z róznymi facetami," pod warunkiem że nie jest to twoja żona lub córka, nie?
Karen JEST puszczalską s.uką i lachociągiem. no sorry, ty prędzej jesteś poje..em, skoro twierdzisz że za jej postawą kryje się coś więcej. -.-"
Najbardziej zepsuty jest Frank. I nie ma tutaj dwóch zdań. Za pieniądze zrobił(by) wszystko...
Zgadzam się... Na początku pochodziłam do niego z dystansem, z przymrużeniem oka, ale kiedy zaczął kraść umierającej matce morfinę, straciłam do niego resztki sympatii...
Ha! Napisałem o tym poniżej. Przecież on był na etapie aby się jej pozbyć, mógł ją zabić i zrzucić winę na Sheilę albo mieć nadzieję, że ujdzie wszystkim na sucho, ponieważ kobieta była przecież stara i chora. Ona dopiekała mu do żywego a on tylko podłączył się pod jej morfinę. Byłem prawie pewny, że wtedy ją zamorduje.
Trudne pytanie, bo po 1 odcinku gorszyło mnie wszystko (sama się zdziwiłam, bo jestem dosyć "uodporniona" na różne sceny), ale potem konwencja serialu mi się spodobała i już nic dosłownie mnie nie gorszy :) wręcz śmieszy. Poniekąd zazdroszczę tej rodzince, bo rodzeństwo naprawdę wskoczyłoby za sobą w ogień.
Jeśli mam już obstawiać to oczywiście duet Frank+Monica za to, że dla pieniędzy sprzedaliby własne dzieci (albo jeszcze coś gorszego), ale Monica jest chora (zaburzenia dwubiegunowe) więc można to jeszcze jakoś wytłumaczyć, za to Frank wykorzystuje dzieci i jest dla nich dobry TYLKO jeżeli czegoś od nich chce - nigdy z potrzeby serca. Najgorsze było jak ukradli te pieniądze odłożone "na zimę" swoim dzieciom (choć za każdym razem jak tam odkładali gotóweczkę to wiedziałam jak to się skończy....).
Karen to faktycznie złożona postać - można ją raz lubić (i tłumaczyć zachowanie problemami z tatusiem), a raz nie. Też nie podobało mi się jej podejście do adopcji (sprzedaży) dziecka, ale z drugiej strony patrzenie dzień w dzień na dziecko, którego się nie chce (nawet jakby opiekowała się nim jej matka) to strasznie okrutne dla matki - i dziecka, jakby podrosło.
Reszta bohaterów jest świetna, zwłaszcza : Fiona, Steve-Jimmy, Debbie, Lip i V!!!
Frank też jest chory - alkoholizm to jak najbardziej choroba. A na koniec 4-tego sezonu faktycznie robi pierwszy raz coś bezinteresownego - bierze na siebie winę, żeby Carla nie zabrała policja. Poza tym właśnie w czwartym sezonie widać, że w swój dziwny, pokręcony sposób kocha dzieci, a one mimo wszystkich doznanych krzywd potrafią mu wiele wybaczyć.
Według mnie Karen jest najzwyczajniej w świecie socjopatką i aktorka odgrywająca tę rolę jest fantastycznie dobrana - słodka blondyneczka z niewinnym uśmiechem na twarzy robiąca najgorsze świństwa. Nie było mi jej wcale szkoda, gdy Mandy potrąciła ją samochodem. A nawiązując do tego - również świetnie odegrana rola osoby po poważnym urazie głowy.
Mandy Milkovich (swoją drogą polsko brzmiące nazwisko:) również świetnie zbudowana bohaterka. Z miłości do Lipa jest gotowa posunąć się do wszystkiego.
I tak można by wyliczać w nieskończoność. Bo właśnie największym atutem tego serialu jest to, że nie ma w nim bohaterów jednopłaszczyznowych - dobrych lub złych. Ktoś, kto wydaje się do gruntu zły ma swoje "dobre momenty" i na odwrót. Uwielbiam to!
Dla mnie największą patolą jest chyba rodzina Mandy Milkovich. Nie przepadam też za postacią Karen, pod koniec 2 sezonu już w ogole nie mogę na nią patrzeć! to, jak traktuje Lipa i nim manipuluje jest okrutne. Ale ona jest po prostu młoda i głupia, jakbym miała taką matkę, to też bym chyba świrowała;D
Ciekawa jestem postaci Carla, czy ta postac zostanie rozwinięta w następnym sezonie, może zrobi nam się breaking bad i będzie produkował mete z Little Hankiem? byłby czad!!
W tym serialu właśnie o to chodzi, że nie ważne co cię gorszy, przecież stąd tytuł całej serii. Każdy ma swoje za uszami, Fiona pieprzy się z każdym typem spotkanym w barze ale opiekuje się rodzeństwem jakby to były jej dzieci; Frank daje ciała na każdym kroku ale gdy przychodzi co do czego, ssie fujary w lipnym barze, żeby odzyskać (nie swoje!) dziecko; Philip choć kreowany na najsensowniejszego, przepieprza swoją młodość paląc szlugi, rzucając szkołę i okradając ciężarówki. Przecież to wszytko jest o tym, że nie ważne jak źle jest, jak wujowy jest twój ojciec ale jesteście rodziną i trzymacie się razem, nie ważne co się dzieje. I oglądając kolejne odcinki patrząc jakie oni mają problemy - Twoje znikają.
motyw franka jak dowiedział się że laska ma dostać serce i jej nie powiedział przebił dla mnie wszystko !!!!!!! KASA KASA KAS $$$$
frank! nie wytrzymalabym z nim, az ciezko sie go oglada. jeszcze jak robi te swoje wywody, opowiada wzniosle o niczym, masakra.
"Philip choć kreowany na najsensowniejszego, przepieprza swoją młodość paląc szlugi, rzucając szkołę i okradając ciężarówki."
"Nasz mały genusz Philip" poki co idzie dokładnie w ślady ojca, powtarza wszystkie jego błedy (łacznie ze zwiazkiem z wariatka). Dziwi mnie ze nikt tego nie widzi i wiekszosc uwaza ze jest taki fajny.
Tak tylko dopisze ze w s3xe12 nawet Frank to zauważył (badz co badz facet głupi nie jest), kiedy w rozmowie w Lipem przy homarze wypalił "Jestes dokładnie taki jak ja, jestem z ciebie dumny" - mam nadzieje ze Lipowi da to trochę do myslenia...
Zapomnieliście o mężu Ethel, Clydzie czy jakoś tak? Ma z osiemdziesiąt lat, zrobił dziecko jedenastoletniej dziewczynce i ma kilka żon. Sam w serialu pojawia się tylko raz, ale dużo o nim się mówi. Dla mnie ich relacja też nie jest normalna. Wręcz obrzydliwa.
I nikt nie wspomniał o Sheili i jej ulubionemu sposobowi uprawiania seksu w 1 sezonie, choć dziwi mnie, że nie proponuje analnych zabaw Mohikaninowi Jody'emu.
wlasnie tez mnei to zdziwilo, ze nikt nie wspomnial o Sheili; pomijajac juz fakt jej zdrowia psychicznego i fobii, ale jej upodobadnia seksualne i to ze w jakims stopniu zmuszala do seksu analnego swoich heteroseksualnych partnerow, ale nie zapominajmy o tym, ze ona z zupelna swiadomoscia pozbawila zycia matke Franka, probonowala to rowniez temu nakromanowi, ktory u niej przebywal
Nie wiem dlaczego większość tak nie cierpi Frania. Fakt jego zachowania gorszą nas, ale jak dla mnie nie tylko gorszą, ale i najbardziej śmieszą. Nie odbieram tego filmu na poważnie, bo się po prostu nie da. Zabiłbym takiego człowieka, gdybym tylko znał. Frank jest straszną osobą, ale MEGAśmieszną :P
Czytając twój post zrozumiałam ze to nie jest tak że ja nie lubię Franka. Mnie on po prostu nie śmieszy. O ile w pierwszym sezonie lubiłam tą postać i bawiło mnie jego zachowanie, tak teraz uważam że jego wątek jest zwyczajnie nie interesujący i sama w sobie postać też nie jest jakaś szczególnie ciekawa.
Mam tak samo. Kiedyś mnie jeszcze śmieszył, choć oczywiście jego zachowanie uważam za obrzydliwe, a teraz tak jak serialowe rodzeństwo nie zwracam uwagi, gdy Frank znika mi z pola widzenia i nie oczekuję jego rychłego powrotu.
Dla mnie jest nim Mickey Milkovich - ciota udająca heteryka w dodatku psychol jakich mało - totalnie zdegenerowany człowiek. nie mający żadnych zasad moralnych. Galagherowie przynajmniej troszczą się wzajemnie o siebie kiedy trzeba
Sheila - za wpychanie długich przedmiotów tam gdzie nie powinno nic wchodzić:) - jak Karen miała stać się normalna mając taką matkę?
MOja wypowiedź może wydaje się nieco homofobiczna - ale daleko mi od tego. Nie mam nic przeciwko - niech sobie każdy robi co chce. (choć daleki jestem aby przyznac homoseksualistom prawa do adopcji)
Mickey nie ma żadnych zasad moralnych? widać przecież, że dla niego najważniejsza jest rodzina i Ian - kiedy dowiedział sie w pierwszym sezonie ze Ian zadarł z Mandy to od razu poleciał do niego z batem, długo później kiedy Ian miał problemy z matką i przyszedł do Mickiego też wszystko rzucił i chciał pomóc. Kiedy Gallagherowie mieli problemy z kuzynem Patrickiem też chciał pomóc :P według mnie Mickey ma dobre serce, ale i ojciec i jego najbliższe otoczenie zmusili go do przybrania obronnej tarczy..
Mickey to dla mnie jedna z najciekawszych postaci. Też myślę, że ma dobre serce, tylko ma jakieś takie mechanizmy obronne.
Zdecydowanie Frank - pomijając, jak bezustannie krzywdzi własne dzieci, facet to zwyczajny morderca - odcinek w którym nie powiedział tamtej chorej kobiecie, że mają dla niej serce i pozwolił jej umrzeć dla kasy, był jedynym momentem w serialu, który zupełnie mnie zniesmaczył. Jako postać świetnie się go ogląda, ale po tamtej akcji nie jestem w stanie lubić Franka.
Karen była bardzo zagubiona, ale nie była zła, najwyżej niedojrzała, głupiutka i porywcza. I chyba lepiej, że chciała oddać dziecko - przecież wyraźnie nie była na nie gotowa. Chciałabym jeszcze ją zobaczyć w serialu, choć wiem, że jestem w mniejszości.
Nie mam pojęcia, co macie do Sheili:) - jest zwariowana, ale dobra. A to co kto lubi robić w łóżku, to już jego sprawa - Frank mógł odejść w każdej chwili, jego problem, że nie skorzystał:D
Też nie rozumiem podejścia do Sheili - fakt, jest morderczynią, ale ona to sobie tłumaczyła w taki sposób, że dla niej to wyglądało jako dobry uczynek - w końcu uwolniła kogoś od cierpienia i to za zgodą. Jak o tym pomyślę, to wygląda na to, że po prostu popiera eutanazję (i choć dla mnie takie zachowanie jest nie do przyjęcia, ma swoich zwolenników).
Za to Karen właściwie razi mnie bezustannie. Po tym, jak odebrała własnemu synkowi dom, myślę, że tylko dla tego, że znudziło jej się... podróżowanie, po tym jak od razu próbuje mieszać Lipowi w głowie, a mówi że chce by był szczęśliwy denerwuje mnie jeszcze bardziej.
Frank pobija wszystkich, zreszta to zostalo juz wczesniej w tym temacie powiedziane. Niby wszystko da sie zdzierzyc, ale byly ze dwie takie sytuacje po ktorych nie da sie go lubic, chocby byl nie wiadomo jak smieszny. mowie o tym jak ukradli kase "na zime" no i jak nie powiedzial o tym sercu.
co do sheili to dziwie sie ze ja tu wymieniacie, w jej zachowaniu nie ma nic gorszącego w przeciwienstwie do reszty ;p
Ale daj spokój z tą kasą. Nie wiem, czy rozmawiamy o tym samym epizodzie, gdy Monika chciała gotować i znalazła kasę? Jeśli tak, to na całej linii dała ciała Fiona, trzyma CAŁĄ kasę w jednym miejscu, w puszce w kuchni, jakby znała Franka od wczoraj. Poza tym ZTCP on nie wiedział, że to ukradziona kasa na zimę, Monika powiedziała mu po prostu, że ją znalazła. Ale nawet gdyby on ją znalazł, wiadomo by było co z nią zrobi. A więc forsę trzeba chować. Lip buduje roboty z laserami, a zamykanej skrytki nie potrafi skonstruować, błagam.
Niezależnie od tego rozmawiamy o emocjach. Ile znamy osób zakochanych w osobach, które traktują je źle (wiele przykładów jest w samym serialu). Podobnie jest z lubieniem. Podejrzewam, że będę lubił Franka niezależnie od numerów, jakie wykręci.
Nie wiem skąd u was bierze się ta cała niechęć do Franka. Dla mnie on jest jednym z tych bohaterów, których będzie się lubić choćby nie wiadomo co zrobili. Chociaż w myślach powtarzasz "nie Frank! Nie rób tego!" to i tak go uwielbiam.
I właśnie o to chodzi w tym serialu - każdy z nich ma wady, każdy robi rzeczy, które dla nas są nie do pomyślenia, ale dla nich to rzeczywistość, normalność i to jest właśnie najbardziej rażąca rzecz w tym serialu, że dla kogoś sytuacje patologiczne nie są ani niczym niezwykłym ani gorszącym.
Ale patrząc na to jak ta rodzina o siebie dba, jak o walczy o to żeby po prostu przetrwać jest niesamowita i ja ich za to uwielbiam!
Ja także lubię Franka. Faktycznie czasem ostro przegina, ale komu się to nie zdarza (tylko każdy ma swoją skalę). Mam wśród znajomych takiego ala "Franka", tylko bez dzieci, mieszkającego z rodzicami (podchodzi pod 40-stkę) i bywa zabawnie z nim. Tylko lubię go nie oznacza, że chciałbym mieć go w rodzinie. Ale jako kompan do kieliszka idealny.
Poza tym nie jest aż tak zły. Fakt, że powyżej wspomniany numer z sercem to kwestia życia i śmierci, ale innym razem postanowił się pozbyć matki. Jednak gdy leżała ona pod kroplówką w domu miał szansę coś jej zrobić i zwalić winę na Sheilę, byłem prawie pewien, że to zrobi, a on tymczasem tylko podłączył się pod morfinę :) Z drugiej strony bywa przezabawny i nie sposób się z nim nudzić.
Dobrze to ująłeś - każdy ma swoją skalę.
Bo każdy z nas zrobił kiedyś coś niemoralnego, oni też, ale ich rzeczywistość jest o wiele gorsza niż nasza więc też ich błędy będą o wiele gorsze.
Ale myślę, że jednak większość widzów lubi Franka jako postać - jest w końcu przez większość czasu sprężyną napędową wydarzeń i mam mnóstwo zabawnych momentów. Ale w żaden sposób nie zmienia to faktu, że jest strasznym człowiekiem, rujnuje życie swoim dzieciom i kilka razy zrobił rzeczy niewybaczalne - choćby wspomniany wyżej numer z sercem. To, że też miewał w życiu pod górkę (patologiczna relacja z matką, choroba Monicy, którą kocha) i że zdarzają mu się od czasu do czasu jakieś odruchy dobra czy nawet troski o dzieci, zupełnie go nie usprawiedliwia.
Reszta bohaterów ma wady, jak wszyscy ludzie. Frank jest sukinsynem, którego niektórych akcji nie da się wytłumaczyć.
To, że my lubimy Franka wynika głównie z tego że jesteśmy tylko widzami, że jego egoizm nas nie dotyka. I zdecydowanie jest najbardziej niemoralną postacią w serialu, ale wydaje mi się, że w jego przypadku to polega na tym: "jak daleko może posunąć się Frank, ale tak żeby widzowie ciągle darzyli go sympatią"
No właśnie jeśli chodzi o mnie, to niestety przekroczyli już tę granicę, choć trzeba przyznać, że długo to trwało:)
Frank jest ciekawą i fantastycznie zagraną postacią, ale lubić go już za bardzo nie potrafię.
Tak, i muszę przyznać - sceny w ostatnim odcinku z Fioną, Lipem i Carlem golącym mu głowę w szpitalu były świetne, a ta ostatnia całkiem poruszająca. Ale trochę za późno na to nagłe zainteresowanie własnymi dziećmi.
Tak w ogóle, jestem bardzo ciekawa, jak to rozegrają z Frankiem, bo padło stwierdzenie od lekarza, że teraz albo odwyk, albo szybka śmierć, a niepijącego go sobie nie wyobrażam.