Mam pytanie czy tylko ja uważam że James Moriarty żyje i jest w rzeczywistości osobą pokazaną
na końcu odcinka (starszy koleś na fotelu w okularach). profesor Moriarty w rzeczywistości był
genialnym strategiem , geniuszem matematycznym oraz mistrzem zbrodni, a postać ukazana
dotychczas była impulsywna i szalona która popełniła samobójstwo ... Jak dla mnie zbyt wiele
się nie zgadza jeżeli byłbym "geniuszem zła" to ustawiłbym sobie kogoś jako marionetkę która
miała by mnie udawać, a ja mógłbym walczyć w białych rękawiczkach ze swoim wrogiem
(sherlock). Zresztą wątpię żeby chciał tak naprawdę ujawniać się przed całym światem tak jak to
było w ostatnim odcinku 2 sezonu. A druga sprawa to to że według autora książek o Sherlocku
Holmesie to profesor Moriarty miał brata który również miał na imię "James". Więc być może
jego największy wróg wciąż żyje i gra się dopiero rozpoczęła :)
To moje przemyślenia podzielcie się swoimi :P
Ogólnie autor książek uśmiercił obydwu bohaterów, ponieważ miał dość sławy detektywa. dziesięć lat później ożywił Sherlocka, ale Moriarty jak był martwy tak był. Polecam poczytać ksiażki bo naprawdę wciągają a dowiesz się kim jest ta tajemnicza postać ;)
To, że pojawiła się jego mordka o niczym nie świadczy. W książce było wyraźnie napisane, że Moriarty zostawił po sobie niesamowitą zbrodniczą sieć, którą Sherlock, krok po kroku rozwalał. I podejrzewam, że w serialu będzie podobnie. Podejżewam, że kolejne sezony będą dotyczyć tego co Moriarty zostawił. On wcześniej zaplanował, że zginie i wcześniej wszystko przygotował, żeby "gra trwała dalej". A samo pokazanie Moriartego jest dobrym cliffhangerem ;). Ale o tym przekonamy się za rok.