Ja dopiero pierwszy raz obejrzałam wszystkie odcinki. Baaardzo mi się podoba i chcę go obejrzeć jeszcze raz ale boje się że mi się znudzi :( A ile razy wy oglądaliście ???
3 razy. I za każdym razem boli mnie koniec 2 sezonu, więc na tym poprzestaję do pojawienia się 3 serii.
Z cztery razy? I za każdym zachwyca mnie tak samo, wynajduję co nowsze smaczki, śmieję się z tych samych żartów i sytuacji. Uwierz mi, niektórych detali nie jesteś w stanie zobaczyć za pierwszym razem. ;)
Przybijam mentalną piątkę! Też ze cztery razy obejrzałam spokojnie, bo to jest tak, że czasem się po prostu stęsknię i mimo że dialogi praktycznie znam na pamięć to właśnie te detale sprawiają, że chyba mi się nigdy nie znudzi :) oby...
"Sherlocka" poznałam dopiero 2 tygodnie temu, a już oglądałam go 2 razy. Nie żałuję, bo dzięki temu zobaczyłam więcej szczegółów, detali, które umknęły mi za pierwszym razem. Szkoda, że w serii są tylko 3 odcinki. To minus tego serialu - jest za krótki.
Ale za to trwające półtorej godziny, więc można liczyć, że sześć odcinków. ;)
Ale to i tak mało :P To tylko 9 godz. z Sherlockiem, a czas przy nim szybko mija, za szybko :)
Chyba niedługo zabiorę się za serial 3 raz.
A mi się właśnie podoba w tym serialu to, że sezon liczy 3 odcinki. Przynajmniej nie jest to jakiś nudny tasiemiec, w którym połowa odcinków nic nie wnosi do fabuły. Lepszy jest niedosyt aniżeli przesyt :)
Ja poznałam Sherlocka też stosunkowo niedawno. Od deski do deski oglądałam go dwa razy: najpierw z lektorem, ale przeczytałam, że o wiele lepiej z napisami, bo wtedy słychać te emocje, więc pokusiłam się o wersję z napisami i w ogóle nie żałuję. Teraz czasem pokuszę się o fragmenty jakieś, bo właśnie nie chcę, żeby mi się znudził :)
Za to poznałam bardziej twórczość Benedicta - film "Trzecia Gwiazda" - mistrz! :) no i Martina Freemana.
Jeśli chodzi o Benedicta, to polecam mini serial "The last enemy" - gra trochę inna niż zwykle, bardziej oszczędna + bardzo aktualny temat filmu :)
To skoro już poruszyliście temat, polećcie właśnie inne filmy/seriale z aktor(k)ami z Sherlocka, bo w to, że warto ich oglądać nie wątpię, ale fajnie się podeprzeć opinią innych a nie zaliczać na ślepo całą filmografię...
No to z Benedictem "Trzecia Gwiazda". Można się poryczeć jak ktoś jest wrażliwy.
No i właśnie obejrzałam miniserial ze Scottem - "The Town". Ma tylko 3 odcinki, naprawdę dobry, szczególnie rola Scotta :D
Z jakiego filmu są te gify? http://ohmybenedict.tumblr.com/post/43859853993/reichenbackdatassup-sexual-frust ration
Dajcie spokój, też obejrzałam, też wyłam. I może to nie jest miejsce na dyskusje o tym filmie ale nie rozumiem jak mogli? Mniej wyłam nad samym faktem, że wiecie co( żeby nie spojlerować za bardzo ) a bardziej nad tym w jaki sposób...
Ja tam wyłam nad wszystkim ... Taki miekki zwierz ze mnie :P Zajebisty film, skłaniajacy do reflekcji. I to pytanie co ja bym zrobiła na taka prośbę przyjaciela ...
A to jak Benedict tam zagrał... Wyszarpał mi serce z piersi...Byłam w emocjonalnym szoku. Nie rozumiem czemu tak mało doceniana jego rola.
Też wyłam. Wszystkie opowiadania przeczytałam dopiero po obejrzeniu serialu, więc miałam niezłą "niespodziankę". :/ A potem szok - napisy końcowe i pytanie, co ze sobą zrobić przez ten rok...
Ale my mówimy o "trzeciej gwieździe" :D co nie zmienia faktu, że na serialu też wyłam, robię się wrażliwa na starość...
Też najpierw obejrzałam serial ale nie płakałam , pochwalę się :) Siedziałam za to z gęba otwarta ile natura dała przez jakies 3 minuty. Przy scenie na cmentarzu powtarzałam tylko "Nieee. Ty coś wymyśliłes.... Nie mogłeś umrzeć...." Sherly w kadrze "haaaaa! Mam Cię! Wiedziałam!!!"" :D
No to właśnie chyba jestem w tej hejtującej części bo wydaje mi się, że z tej czwórki wypadł najsłabiej ( nie bijcie, kocham go bezwarunkowo) ale może to jakoś tak z opatrzenia czy coś... W każdym razie miałąm ochotę im zasadzić kopa na rozpęd żeby po niego biegli na końcu :d
Nie, nie, ale mi też się podobał! A opatrzenie -nic złego nie miałam na myśli tylko tyle, że może już się do niego przyzwyczaiłam i dlatego przy porównaniu działa jakiś efekt świeżości czy nie wiadomo co...
Dokładnie to samo pytanie sobie zadałam po obejrzeniu tego filmu. Nie wiem, po prostu nie wiem. Gadałam o tym z koleżanką, bo normalnie aż musiałam się swoimi refleksjami z kimś podzielić.
A widzisz, brutek się nie podobał :P Nie chodzi mi o to jak napisana została rola dla niego tylko o to, że jak widziałam to cierpienie na jego twarzy to aż mnie sama ból przeszywał.
PODOBAŁ SIĘ!!! :D I nie mówię tego pod presją tłumu. Też mnie kłuło i bolało a przy bąbelkach miałam ochotę strzelić Milesa w twarz krzycząc żeby się ogarnął i co jest z nim nie tak na miłość boską.
Sorki :) Napisałam post zanim przeczytałam Twój drugi :)) hihihi
Nie wiem ... Chyba Miles dobrze zrobił... Ale to dłuższa dyskusja, nie na tym temacie forum :)
Dwa razy – ale kiedy będę miała więcej czasu, obejrzę ponownie. Nigdy mi się nie znudzi.
Na razie dwa razy :). Stosunkowo niedawno się wciągnęłam, jakieś 3 tygodnie temu. I przy okazji zaraziłam "Sherlockiem" paru moich znajomych.
A żaden z moich nie chce się skusić. Niektórzy - o zgrozo! - porównują Watsona ze "Study in pink" z Housem. Mam na myśli jego laskę. No cóż, nie wiedzą co tracą. :)
Narazie 2 :) + setki razy wyrywkowo ulubione sceny. Ale dopiero się rozkręcam :P Słowo "narazie" nie zostało urzyte przypadkowo :)
Dialog z mojego domu. Siedze przed kompem. Wchodzi Maż Przyszły.
M. P. - Co robisz kochanie?
Ja - Sherlocka ogladam :D (banana face)
M. P. - Znowu?? Ty chora jesteś! :P
Ja - Eehh Jak Ty niczego nie rozumiesz...
ej,a co sądzisz o "śmierci Sherlocka" ??? Jak według ciebie przeżył bo ja kilka dni temu czytałam dyskusję na ten temat i tam wypowiadało się tylko ludzi że szok i mam mały mętlik w głowie. Jestem ciekawa co sądzisz :)
hmm co sądzę?
Wiemy wszyscy, że żyje chociaż wiedział, że będzie musiał skoczyć i "zginąć". Przygotował sie do tego. Wszyscy też jesteśmy pewni, że pomagała mu Molly (uważam, że również Mycroft). Nie wierzę w to że podmienił ciało na Moriarty'ego ani na ciało z kostnicy. Widzimy, że to Sherlock leży na chodniku.
Koleś na rowerze miał niedopuścić Johna do punktu gdzie budynek z przodu już go nie zasłaniał (widać linie narysowaną kredą dokładnie w momencie zderzenia kolarza z Johnem). Budynek ten miał zakrywać cały skok i upadek. John widział tylko sam moment skoku i leżące ciało.
Sprawa pulsu albo jakiś narkotyk albo piłeczka pod pachą (pokazywana przez cały odcinek).
Przechodnie na ulicy - moim zdaniem podstawieni np. ludzie Mycrofta. Normalni przechodnie wygadaliby sie , że "ten facet wcale nie upadł z 5 pietra". Mycrof może pod pretekstem państwowym zamknąć na chwile ulicę żeby nie było prawdziwych świadków zdarzenia.
Jedna teoria- Sherlock skacze na worki na ciężarówce na której czeka na niego conajmniej 2 ludzi. Ttraci przytomność. Po takim skoku na nie do końca miękkie podłoże ogłuszyłoby go napewno. Ktoś oblewa go krwią (może wstrzukuje coś na swolnienie tęena).Jedna osoba bierze go za ręce, druga za nogi i wyrzuca go na chodnik. Potwierdza to ułożenie ciała na chodniku, ponieważ Sherlock spadając leci prostopadle do chodnika, upada już bokiem, równolegle.
Ciężarówka szybko odjeżdża co jest podejrzane bo znająć ludzkie zachowanie kierowca nie odjechałby i chciałby "pogapić się" na kolesia który popełnił samobójstwo. Tacy ludzie niestety.
Szybka pomoc sanitariuszy nie jest chyba podejrzana bo akcja dzieje się na podjeździe szpitala. W szpitalu zajmuje się nim już Molly która wypisuje akt zgonu (potwierdzony przz najbliższą rodzinę Mycrofta, który musiał "zidentyfikować ciało").
Pogrzeb załatwia Mycroft. Sherlock jak w książce wyjeżdża m. in. do Tybetu.
Drugą teorią, baaardzo przeze mnie naciągniętą jest to że Sherlock miał pod płaszczem coś na styl spadochronu co zwolniło by jego lot w dół na tyle, żeby przeżyć.
Podpowiedzią do tego było dla mnie nucenie Sherlocka "I don't have to die if I got you" co kojarzy mi sie z piosenką Cheryl Cole "Parachute".
I don't need a parachute
Baby, if I've got you
Baby, if I've got you
I don't need a parachute
You're gonna catch me
You're gonna catch if I fall
To jest jednak naciągana teoria... aczkolwiek.... :D Może , może ... :D
Down, down, down
Moja teoria jest bardzo podobna do twojej pierwszej. Myślę że sanitariuszy załatwiła Molly. Nie dawał mi do końca spokoju ten puls bo przecież John był lekarzem i na pewno umie wykryć puls więc poszperałam w necie i znalazłam informacje że istnieje roślina której napar czy tam wywar daje przez jakiś czas niewyczuwalność pulsu. Myślałam jeszcze nad tym czemu Sherlock płakał ??? Przecież doskonale wiedział że przeżyje. Doszłam do wniosku że on jakby żegna się z tamtejszym życiem z Johnem itp. Myślę że w 3 serii (początek jesieni) on jakoś będzie się ukrywał ale nie mogę doczekać się momentu gdy John spotka Sherlocka :)
100% nie mógł być pewny że mu się uda.
Sherlock żegna się z Johnem ale dodatkowo i chyba przedewszystkim GRAŁ, tak poprostu. Nie raz płakał na zawołanie.
Zapomniałam jeszce o 1 sprawie w poprzednim poście.
Sherlock przed skokiem wyrzuca telefon na dach, nie skacze z nim , nie zrzuca go na dół. Myśle, że nagrał cała rozmowe z Moriartym, żeby mieć dowód , że Moriarty istniał naprawdę. Lestrade znajdzie telefon przy ciele Moriarty'ego i Sherlock jest czysty.
Co do spotkania z Johnem... Sadzę, że John zemdleje, jak w ksiażce :) Dopiero później może go strzelić :)
a wktórej to książce było bo dziś pojechałam do empiku i zaopatrzyłam się we wszystkie części i dziś zaczynam czytać :)
mi się wydaje, że płakał też, bo wiedział jak bardzo zrani Johna tym co za chwilę zrobi. :c
Ja oglądałam równo 6 razy i mam ochotę obejrzeć jeszcze raz, bo za każdym razem odkrywam nowe rzeczy w zdjęciach, w overshadowingach itp :)
Zależy który odcinek... "Scandal in Belgravia" i "Reichenbach Fall" oglądałem chyba z 7- 8 razy :D Z kolei "Blind Bankier" zaledwie 3...
2x. Raz sama, po tygodniu drugi raz, z moja partnerka. Za kazdym razem jak ogladam koncowke Raichenbach Fall to mnie tak skreca i tesknie za ciagiem dalszym, ze nie odwazylam sie obejrzec trzeci raz. Chociaz ciagle mam ochote.
Planuje odswiezyc sobie calosc tuz przed premiera S03.
Mam to samo. W tym roku zaczęłam oglądać Elementary i chciałam zobaczyć Sherlocka z ciekawości, w sensie lepszy czy gorszy. Oczywiście nie ma co porównywać. Oglądałam już 3 czy 4 razy i na pewno obejrzę jeszcze raz czy dwa, bo do trzeciego sezonu jeszcze tyle czasu, ale na samą myśl o końcówce i tym, że trzeba czekać na ciąg dalszy serce mi krwawi :/