Nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia. Bardzo dobre anime ale tylko tyle jak dla mnie, na 9 nie zasługuje. Za bardzo rozwleczone, za dużo monologów które po pewnym czasie nie wnoszą nic tylko się powtarzają. O wiele wyżej cenię sobie White Album 2 - tam to jest perfekcja fabularna a same retrospekycjne odcinki perfekcyjnie uzupełniają całość tego genialnego romansu i anime o przyjaźni.

No cóż każdy ma swój gust. Co do White Album 2 to się nie wypowiem bo nie oglądałem, ale skoro mówisz, że dobre to może obejrzę. Tylko małe pytanie tzn. skoro to jest druga część to żeby w niej się połapać muszę obejrzeć pierwszą?

Nie. Pierwsza część to zupełnie co innego i nie ma praktycznie nic wspólnego z White Album 2. Do tego White Album 1 jest moim zdaniem kilka klas gorszy i jeśli mam być szczery to jest to nudny szajz w niczym nie podobny do WA 2...
Masz rację, różne są gusta, i różna wrażliwość, mnie bardziej poruszy co innego a Ciebie co innego dlatego nie zdziwię się jeśli White Album 2 Cię tak nie poruszy, chociaż kto wie. WA 2 Jest mniej dramatyczny od Shigatsu.., raczej dramat głównych bohaterów wynika ze skrywanych uczuć i komplikacji a nie z tragedii. I to przedstawione jest pięknie. Jak dla mnie perfekcyjny romans + dramat ale bez jakiegoś przesadyzmy. No i piękna historia o pasji i przyjaźni także polecam. Technicznie również jest to bardzo wysoki poziom.

Ok, dzięki wielkie za odpowiedź :) Jak będę miał trochę więcej wolnego czasu to obejrzę i podzielę się moimi wrażeniami :)

Ja z kolei bardzo polecam https://www.filmweb.pl/serial/W+poszukiwaniu+pe%C5%82ni+ksi%C4%99%C5%BCyca-2002- 267688 Cudownie romantyczne, przesycone skrajnymi emocjami i również z muzyką na pierwszym planie, chociaż tym razem nie klasyczną.

U mnie dokładnie to samo. Widziałem wiele produkcji, ale dawno nic mnie tak nie zmiażdżyło. Od paru dni chodzę i cały czas jeszcze ten obraz przeżywam.

Hmmm nie ma w tym nic dziwnego, bo choć od mojego postu o tym anime minęły już prawie dwa lata to mnie samemu zdarza się jeszcze rozmyślać o tym anime :)

Cóż, właśnie obejrzałem ostatni odcinek i załapałem zajebistego doła. Wiem..., wiedziałem jak się skończy, jak tylko w którymś z pierwszych odcinków wyskoczył motyw choroby Kaori, już wtedy zastanawiałem się czy nie odpuścić, bo wiedziałem, że happy endu nie będzie, ale oglądałem dalej, też ze względu na muzykę oczywiście. No i nie było happy endu..., tylko życie. Dół.
Oczywiście polecam serial, no cóż życie nie jest różowe, to nie Hollywood...

Tak, od tej sceny w autobusie kiedy jechała do szpitala domyśliłam się, jak to się skończy. A jednak paradoksalnie po śmierci kotki pomyślałam, że może jednak Kaori przeżyje, bo przecież nie uśmiercaliby ich obu...