Czy tylko mnie wydał on się wyjątkowo słaby? Albo kolejne będą lepsze, albo Simpsonowie
schodzą na psy...
Jejku, to był naprawdę zły odcinek. Nic w nim nie zasługiwało na zapamiętanie, piszę to ja, który 23. sezonu z reguły broniłem - nawet tu, na fb, jest to do sprawdzenia. Lubię Celtusa, ale tu był słaby, lubię jak Bart poważnieje, ale tu to było słabe, lubię nawiązania po poprzednich serii, ale tu było słabiuśko (pomijając fakt, że Homer jakoś całkiem zapomniał, że nienawidzi Nowego Jorku). Ał...
I znów - mamy na ekranie i Ednę i Neda, a jakoś w ogóle nie widać, by byli razem, to samo, co w poprzednim sezonie.
PS: Tytuł całkiem z d*py. W poprzednim sezonie jego "bliźniak" miał sens, tu - nie ma żadnego.