Czy tylko mnie zastanawia o co chodzi z tą postacią?
Dziewczyna ma dwadzieścia kilka lat, a siedzi w domu nie pracuje, nie studiuje, jak tak można żyć jak pasożyt? W dodatku do wszystkich ma pretensje, że jej nie wspierają w jej nicnierobieniu. A jakie ma plany, cały czas chce podróżować, obraża się na narzeczonego, bo nie chce jechać z nią do Argentyny czy Włoch (Olo oprócz wspaniałej chaty ma tyle kasy, żeby utrzymać żonkę, córusię, babcię i jeszcze stać go na podróże dla rozpieszczonej córci, marzenie taki tatuś).
Już pomijając realia serialów TVNu, gdzie każdy bohater w wieku 30 lat ma apartament w centrum Warszawy, piękne auta, ubrania, a w pracy głównie je lunche i romansuje, to postać Natki jest zdecydowanie przegięciem (bo reszta chociaż pracuje, więc niech ma, żyją na salonach za swoje).
pracuje w knajpie :) Natka nie wie co chce zrobic ze swoim zyciu...szuka szczescia...próbuje robic w zyciu cos innego niz do tej pory i moim zdaniem jest to okej.
Jeszcze do tego nie doszłam, jestem na 60-tym odcinku, więc jak na razie jej szukanie sensu życia mnie niesamowicie drażni.