Przyzwyczaiłam się do wielu rzeczy w tym serialu - nadludzkie zdolności przetrwania,
znoszenia bólu i obrażeń, walka pomimo odciętych kończyn i wydłubanych oczu, hektolitry krwi
itd - taka była koncepcja twórców i mogę to jeszcze znieść. Ogólnie oceniam serial bardzo
wysoko - świetna rozrywka, wciąga, a będąc przedstawicielem płci pięknej - o rany, jest na co
popatrzyć.
Tylko jednej rzeczy pojąć nie mogę - dlaczego oni się tak notorycznie wydzierają w
niebogłosy? Znalazłam na youtubie jakąś kompilację wrzasków, żeby pokazać Wam o co mi
chodzi:
https://www.youtube.com/watch?v=YV4nldlgUL8
Rozumiem, że można sobie krzyknąć, jak się komuś odcina głowę, albo gdy umrze ukochana,
ale oni tak wrzeszczą w praktycznie każdej sytuacji. Zaatakujmy ich! Aaaaaaa! Wygraliśmy!
Aaaaa! Jest nas wielu! Aaaaaa!
Strasznie mnie to razi i wygląda dla mnie idiotycznie. Jako Polacy ogólnie mało krzyczymy w
emocjonujących momentach, w porównaniu np. do Amerykanów, ale kurczę - w kwestii
nienaturalności można wybaczyć sztuczne czy pompatyczne dialogi, ale nie to notoryczne
wydzieranie się.
Irytuje jak diabli dodałbym tylko, że krzyk najczęściej używany jest podczas konkursu swobodnego opadania ewentualnie wznoszenia często wykorzystywanego podczas baletu. Większość tych wrzasków jest tak samo bezsensowna i zbędna jak wszystkie chu.je, kut.asy, du.py itd. Te jakże wyrafinowane zabiegi mają uwypuklić emocje, podkreślić dramatyzm i zastąpić niedostatki scenariusza.
Jest kilka fajnych spraw w tym serialu dlatego oceniam 3/10, ale masz racje wymieniałbym bardzo krótko.
Dam ci jedną radę: Puść sobie ten wspominany przez ciebie balet albo "Na wspólnej" i nie oglądaj tego. Przy okazji nie zaglądaj na forum serialu, z którym jak widać pogardzasz. Serial jest świetny, krzyki są tam naturalne, jak ktoś wcześniej napisał, mają dodawać walczącym siłę i odwagę. A jak tego nie rozumiesz, to masz problem.
I nikt ci nie każe tam zaglądać. Naprawdę wszystko musisz brać tak na poważnie?
Jasne. Patrząc na wszystkie twoje komentarze z tego forum raczej nikt by się tego nie domyślił.
"Dyskusja" już zastała zakończona, więc się trochę spóźniłeś z tym apelem :)
Również pozdrawiam.
A jakbyś inaczej mógł podziwiać malowane 6-o paki, i długie ogolone nogi. Temat rzeka ... bardzo głęboka i chole.rnie szeroka.
Przypominam, że żyją w ciągłym stresie, a krzyk dodaje im odwagi, zagłusza leki, wyzwala emocje :) tęz byście krzyczeli ;)
Nie, ja bym już dawno korzystając z zamieszania wybył w siną dal, biorąc ze sobą tyle kosztowności ile udźwignę hehe.
Właściwie to określenie zdrajca nie pasuje i powiem Ci dlaczego.
1. Nikt nikomu nic nie przysięgał itd. powstanie to raczej luźny ruch społeczny.
2. Ani w historii ani w serialu celem S nie było obalenie republiki, ale wyrwanie masy niewolniczej spod Rzymu. Czyli najogólniej mówiąc moja ucieczka "w siną dal" spełniłaby postulaty S kwestii mojej wolności, zauważ że jakbym czekał do końca to mogło by mnie czekać niezłe rozczarowanie.
Jednym słowem byłbym bohaterem który dokonał tego co nie udało się setkom tysięcy innym podążającym za stadem, wzorem do naśladowania, autorytetem w walce o wolność.
Bardzo sprytnie to wyjaśniłeś ..a jakby doszli do władzy , a Ty bys koczował samotnie w lesie, w szałasie, liżąc swe skarby i wstydząc się do nich wrócić? :D
S nigdy nie miał tego w planach, i nie miał takich możliwości, więksi od niego próbowali zniszczyć Rzym, dużo więksi. Więc myślę że wybrał bym dobrze. Zresztą nie po to brałbym złoto żeby podziwiać je w lesie. Myślę że jakąś firmę bym otworzył, może pośrednictwo w obrocie niewolnikami, albo coś z show biznesu, może jakaś szkoła gladiatorów, albo burdel.
W toalecie już byłem więc to mnie nie grozi, tak samo jak tobie wyjście z mentalnego szamba.
Nie pozdrawiam. Żegnam.
Firmy to raczej byś nie otworzył bo to nie te czasy ;)
Chciałbym zwrócić uwagę na to, iż byłbyś sam, nie miałbyś żadnych "pleców" ani nikogo kto by się za tobą wstawił ani cię poparł, a na dodatek wszystkiego miałbyś znamię niewolnika, wniosek ? taki krótki.
Ciężki byłby twój los przyjacielu ;)
Firmę jak najbardziej mógłbym otworzyć, pierwsze formy kapitalizmu można odnaleźć już za czasów babilońskich, spotkałem się nawet z teoriami z lat 4000 p.n.e., w Rzymie firmy kupieckie czy wytwórcze to już norma. Złoto otwiera wiele drzwi więc o poparcie tak bym się nie martwił, a piętno bym sobie przepalił, albo usunął. W najgorszym wypadku wszystko bym przehulał i żył sławą bohatera.
Prawda złoto otwiera wiele drzwi tu się zgodzę tyle że kij zawszę ma dwa końce prawda. Co do tego najgorszego nie zgodzę się, ponieważ gdyby wtedy wszyscy dowiedzieli się że walczyłem za sprawą S i dałeś nogę ze złotem, nie powiem że na pewno, ale możliwe że straciłbyś głowę prędzej czy później, a jeśli nikt by się nie dowiedział to gdzie ta sława ?
Prawo rzymskie nie sięgało wszędzie, więc za ucieczkę mogli by mi naskoczyć, a złotem bym się nie chwalił wszędzie, łatwo wtedy ulec zatruciu żelazem spowodowanego sztyletem w sercu. Zresztą za sprawę S bym nie walczył tylko za swoją wolność, z tym że w przeciwieństwie do S, mnie się udało, S byłby ze mnie dumny :>
NIe sięgało wszędzie, ale takie sprawy załatwiano przez osoby trzecie które się do tego nadają ;) jeśli byś walczył to byś walczył za jego sprawą ponieważ to on był ich przywódcą, i jak już to może by ci się udało, ale nigdy nie wiadomo. Poza tym trochę odchodzimy od tematu hehe
Ja bym nie walczył, ja bym uciekał przypominam. Według mnie skuteczniejsza metoda na odzyskanie wolności.
Ja bym zwiał kiedy reszta by się tłukła, nikt nawet by się nie zorientował że mnie brakuje w tym chaosie, a wątpię żeby rzymianie zawracali sobie głowę szukaniem jednostek spośród kilkusettysięcznego ruchu.
Takie były czasy, że krzyczeli żeby podnieść morale i zachęcić do wali, spróbuj sobie wyobrazić dwie potężne armię biegnące na przeciw siebie nie krzyczące i biegnące w ciszy. głupio by to wyglądało prawda .
Po pierwsze rzadko która armie biegła na siebie, w armii rzymskiej to właściwie nie występowało, ponieważ ciężko było tak utrzymać szyk, i zachować spójność szeregów, ta bieganina z serialu nie ma nic wspólnego z rzeczywistą walką, w miarę dobrze to zrobili w pierwszej bitwie w Gladiatorze, w Rome też ładnie to wyszło. Po drugie prowadzenie natarcia w absolutnej ciszy nie było niczym niezwykłym, a to ze względu na łatwiejszą komunikacje między hierarchią dowódczą, i co bardziej ważne ze względu na zastraszenie przeciwnika zimnym profesjonalizmem, mianowicie "my tu przyszliśmy wykonać robotę, wy sobie biegajcie i krzyczcie, jak z wami skończymy pójdziemy dalej". Cała ta szopka w S, z walką nie ma nic wspólnego, jak już pisałem gdzieś to balet nie bitwa, w świecie serialowym to się dobrze sprzedaje, historycznie taka baletnica skończyłaby karierę na pierwszej ścianie tarcz.
Zresztą przedmówczyni, nie chodziło tylko o krzyki w walce ale przy każdej możliwej okazji typu: "...ch.uj .... huraaa ....", "...(wypijam dzban wina) ... huraaaa", " ... (rzucam pochodnie/dzban oliwy)... (obowiązkowe) huraaa", "... (przewracam stół)... huraaa" itd.
powiedziałeś jedno zdanie które miałem na myśli, ale nie chciałem się tak bardzo rozpisywać jak ty.
"w świecie serialowym to się dobrze sprzedaje" chciał nie chciał musieli zrobić taką otoczkę, ponieważ jak by tego nie zrobili widzowie by tego nie kupili i nikt by tego nie oglądał.
To trzeba często podkreślać, żeby czasem ktoś tego nie pomylił z historycznymi wydarzeniami.
Dzieciak się tego naogląda, w szkole to przy tablicy powie i sobie tylko wstydu narobi.
Albo gorzej pójdzie na ustawkę, zacznie skakać gdzie popadnie, sprowadzą go z tego baletu do parteru i zadeptują.
Posypią się pozwy....hehe
Ja bym powiedział że trzeba mieć swój rozum, a niestety z tym teraz ciężko u dzieci które się wychowują na japońskich bajkach i tylko przy komputerze siedzę hehe
To nie jest wina bajek, nie dywagując które są głupsze, nasze\USA\ czy spod znaku kwitnącej wiśni, to wina rodziców że przerzucają odpowiedzialność za wychowanie dzieci na TV, czy osoby trzecie, a później pretensje. Niestety to jest proces według mnie nieodwracalny, w większości domów w Polsce oboje rodziców pracuje, 200h tygodniowo to norma, to gdzie znaleźć siły na resztę?
Podsumowując
Kto ponosi odpowiedzialność za wychowanie dzieci? Rodzice.
Czy są w stanie się z tego w pełni wywiązać? Nie.
Czy to ich wina? Z reguły nie
Kogo zatem trzeba winić, jak siebie nie można? TV i PSIII hehe
To dopiero jest zejście z tematu.
Nie z wszystkim się zgodzę ale masz dużo racji. Nie ma sensu się w to zagłębiać a przynajmniej nie tutaj ; )
Nie, za to niepomiernie wkurza mnie to, że Kriksos cały czas szepcze co jest sztucznie podgłaśnianie i efekt jest fatalny i irytujący.