W sumie chyba udało się twórcom zakończenie serialu....inne rozwiązania niż przedstawione, nie bardzo mieściłyby się w granicach zdrowego rozsądku. Mam osobiści tylko trzy uwagi.....
1.szkoda, że Pompejusz został przedstawiony jako facet z twarzą uczestnika October Fest w Bawarii, ubranego w strój z 258 edycji "You can dance"
2.Mimo wszystko (miałem świadomość, że któryś z głównych bohaterów musi skończyć - jak skończył, a raczej wykluczałem, że będzie to Spartakus) żal mi Gannikusa......jednak śmierć na polu walki byłaby w jego wypadku bardziej...hmm...na miejscu.
3.Patosu było sporo..co zrozumiałe, ale trochę poszli chyba w kierunku wyciskania łez
Muszę dodać, że sezon mi się w miarę podobał, choć brak mi w nim było intryg na miarę 1 i 2 sezonu....sezonowemu "czarnemu charakterowi" -Tyberiuszowi też było daleko do
Ilithyii, Batatiusa, Ashura, czy innych.....po prostu nie ten poziom zła, podstępu i perfidii.
Powyższa opinia jest moją własną, wysoce subiektywną..amen :-)
Jak dla mnie zakończenie dość słabe jeżeli porównamy je do pozostałych sezonów. Ale koniec nastąpił taki jak musiał .. szkoda mi Gannikusa bo była to jedna z najbardziej ulubionych postaci. Miałem cicha nadzieje, że wraz z Sybil zalozy wesola rodzinke.
Z całą pewnoscia serial jest jedna z lepszych produkcji ostatnich lat i bedzie milo wracac do niego 2, trzeci raz
Śmierć Celta i Spartacusa doprowadziła mnie do łez. Odcinek świetny jedynie co mi przeszkadza to te białe wdzianko Pompejusza, coś okropnego.
SPOILER!
Po pierwsze Cezar dostał plaskacza, że mi w uszach zadzwoniło. Poczułam dziwną satysfakcję.
Krassus został wybielony i jawi się teraz niczym ten anioł wyznaczony tylko do niewdzięcznego zadania – zwiastowania apokalipsy.
Nie płaczę na filmach, ale czułam się w obowiązku wylać przynajmniej jedną łzę. Uleciała wraz z ukazującą się na mapie Tracją. Nieoczekiwanie. Więcej się nie widzieliśmy.
Krassus podał ramię, by Spartakus mógł je wyściskać jak równy, jak brat. Ja przed monitorem: Nie bierz, nie bierz, nie bądź ciota! Teraz jednak myślę, że niby kumam czaczę. Pokazał mu, że nie uważa go za niewolnika i że rozumie dlaczego czyni to, co czynić musi. Jeśli Krassus stałby na jego miejscu również poczyniłby tak samo - jeśli bogowie by pozwolili. (Sranie po ścianie, w ogóle to ta scena była kiczowata, niepotrzebna itd.)
Walka. Sparty spogląda na tarczę Agrona. Yeah, pathetic, he thinks. Zginiesz chłopie, powiedziałam i racji nie miałam. Jak zobaczyłam te płonące kule pomyślałam sobie, że byłoby jak w Oszukać przeznaczenie, gdyby Agron dostał z takiej kulki. Z kulki dostał Lugo i zginął w sposób tak groteskowy, że musiałam sprawdzić, czy nadal oglądam Spartakusa.
Dość o ballsach, gdyż oto nowi kumple zdecydowali się rozegrać partyjkę szachów. Białe zwinęły cały rząd czarnym, a jeszcze nikt porządnie nie podniósł broni. Saxa skonała w bitwie, Neavia również. Na zdrowie, dziewczęta!
Na krzyżowaniu Gannikusa robiłam takie miny, że mój kot zaczął się na mnie dziwnie patrzeć. Zepsuł mi tym oglądanie, bo zaczęłam się z niego śmiać (a spoilery, to jednak spoilery).
Ale oto, któż to nadjeżdża? Perfumę czuć już z daleka, blask bieli oślepia. Nic nie widzę, nic nie widzę i oto SRU! Oenomaus! A sight for a sore eyes! Tylko po co znowu ta arena? Czy ten Gannikus nie wie przeciwko czemu walczył?
Muzyka, gdy Spartacus umierał była piękna. Przypomniał mi się Andy w tych scenach z Surą. Mogli pokazać jego twarz … albo chociaż profil …
Agron zostawił swoją żałosną broń i odszedł w stronę słońca owce paść … z Nasirem. Też ładnie. Dojrzał chłop i postanowił na emeryturę przejść. Firma i tak upadła.
Tak się pisze legendy.
Szachy Krassusowi zapierniczył Pompejusz.