PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=624034}

Spartakus: Zemsta

Spartacus: Vengeance
2012
7,8 40 tys. ocen
7,8 10 1 40158
6,9 8 krytyków
Spartakus: Zemsta
powrót do forum serialu Spartakus: Zemsta

TO TYLKO MOJE ZDANIE, NIKT NIE MUSI SIĘ Z NIM ZGADZAĆ, A JEŚLI MA COŚ DO POWIEDZENIA TO KONKRETNIE, A NIE W STYLU "NO BO TAK".

A teraz do rzeczy o co mi kaman.

Sezon 1.
Mógłbym zaryzykować stwierdzenie "zachwyt". Świetnie zrealizowane sceny walk, pełna intryg fabuła, wsadzanie na minę jeden drugiego itd.
Sam Spartakus, albo dobrze dobrany, albo dobrze zagrany. Koleś z wiecznie wk**wioną miną.
Zręcznie wymyślony główny wątek (mam na myśli chęć odzyskania i utratę żony), nie było to zwykłe zabicie jej przy porwaniu i chęć zemsty na zabójcy.
Wątki poboczne również sprytnie wklejone, w ten sposób nie wszystko dzieje się wokół głównego bohatera.
W końcu zemsta, która przebiegła szybko, zdecydowanie, bez zbędnego gadania.Chlast i po sprawie.

Prequel.
Jak to ktoś, nawet chyba tutaj, napisał ZAPCHAJDZUIRA.
Niezła zapchajdziura. Choć bez głównego bohatera, to jednak ciekawa, wciągająca. Mamy możliwość poznania całej ekipy od początku.
Skąd się wzięli, dlaczego tak a nie inaczej itp. Dosłownie kilka odcinków, krótko, a wiele wyjaśniających.

Sezon 2.
I tu zaczynają się jak dla mnie schody. Nie wiem na co liczyłem w drugim sezonie, ale na pewno nie tego co zostało pokazane.
Aktor mimo moich usilnych starań nie przypadł mi do gustu. W odróżnieniu od poprzednika zamiast wyrazu twwarzy pełnej gniewu, widzę problemy z myśleniem.
Sceny walk wyglądają jakby ktoś z boku chlapał farbą z wiadra, jednym słowem w większości efekty leżą... Oczywiście poza paroma wyjątkami. Niektóre sceny miażdżą.
Ashur. Hmmm... Miałem nadzieję, że przeżyje masakrę, ale myślałem, że postać z jego inteligencją, przebiegłością i dbaniem o własne cztery litery, zostanie lepiej wykorzystana, a tak to w sumie stał się kolejnym popychadłem, które jeszcze w zasadzie nic nie uknuło.
Sama fabula też jakby podupadła, jakieś dziwne ataki na kopalnie, czy arenę... wszystko w kilka osób, przypomina raczej działania komandosów. Ja rozumiem, że chcieli dodać jakieś wątki, wprowadzić jakieś elementy napięcia i niepewności, ale do cholery nie w ten sposób. No i oczywiście wątek z dzieckiem Spartakusa, który do złudzenia przypomina brazylijskie telenowele. Cały czas jednak miałem nadzieję, że serial się rozkręci... byłem w błędzie. To co pokazały ostatnie odcinki to jakaś parodia.
Po 1. Spartakus ma pod nożem Ilithię. Ale nieee... Nie zabije jej bo to nic nie da...
Po 2. Ma na wyciągnięcie ręki Glabera. Dosłownie na wyciągnięcie. Czekał na to od dawna. Ale nieee... Kiedy indziej... Dotrzymam słowa wymiany żony na broń, on na pewno też dotrzyma... O co tu chodzi?! To ma być rządny zemsty Spartakus?
Jednym cięciem może spełnić swoje "marzenie", a odpuszcza? Nagle mu się dziewica włączyła?
Po 3. Walka Ashura na górze. Najpierw mówi do Crixusa, że jest rany, a on był mistrzem więc walka będzie nierówna, po czym zgadza się na walkę z kobietą, a reszta ani kiwnie ani palcem, bo tak będzie fair. Pffff... Mają przed sobą zdrajcę itd., a jednak stoją i gapią się jak wół na malowane wrota jak Ashur prawie nie zaszlachtował Naevii. Ja rozumiem honor, ale bez przesady.
Kilka odcinków wcześniej Ashur na pokazówce dla Glabera Ashur rozkłada chyba ze 4 Rzymian. Jakby nie było wyszkolonych, wielkich, opancerzonych facetów, ale załatwia go mała chuda laska.

Mógłbym się jeszcze wiele czepiać, w zasadzie to trzeba by na bieżąco odcinki opisywać. Mam dziwne wrażenie, że serial leci w dół i będzie przeciągany ile się da, ukazując coraz większe bzdury, oglądany tylko z sentymentu.
Pewnie wiele pominąłem z tego co mi przychodziło do głowy na bieżąco, ale to tak z grubsza. Może jak się z tego wywiąże jakaś dyskusja, to coś się dopowie.

arekw

To ja zacznę, ale pewnie się rozpiszę, tylko żeby nie było potem narzekania, że za dużo napisałam.

Po pierwsze: proszę, nie pisz z caps lockiem, wiem, że chciałeś podkreślić to, że chcesz rozwiniętej dyskucji i bałeś się, że jeśli Twoje zdanie się komuś nie spodoba to zostaniesz opsypany inwektywami. Ja to wszystko rozumiem, ale caps lock oznacza krzyk i u mnie od razu budzi negatywne emocje i z takim nastawieniem otwierałam ten komentarz. Pomyślałam, że to jakiś kolejny ... (tu wstawić jakieś obraźliwe słowo) chce się popisać. A przecież nie o to Ci chodziło. To tyle czepiania, bo lubię się czepiać.

Pozwól, że pódę za Twoim przykładem:

Sezon 1.
Chciałam bardzo obejrzeć "Spartakusa", bo historia starożytna fascynowała mnie od zawsze. Niestety po pierwszym odcinku myślałam, że nie sięgnę po następne. Komputerowa krew chlustająca na prawo i lewo; sztuczny plener - no nie! "300" było o niebo lepsze, nie będę traciła czasu na marną podróbę. Ale jako, że nie lubię zostawiać rzeczy niedokończonych, zawzięłam się w sobie i... od trzeciego odcinka regularnie zasiadałam przed ekranem. Początkowo w ogóle nie obchodziły mnie losy głównego bohatera, wątki poboczne były ciekawsze - sarkający na wszystko Batiatus i jego chęć zaistnienia wśród elity, niezwyciężony Gal rozstawiający wszystkich po kątach, ale mimo wszystko złapany w sidła miłości. Chyba od śmierci Sury Spartakus stał się interesujący i zaczął grać z ikrą. Itrygi się zagęściły - świetny finałowy odcinek. Nie podobał mi się sposób w jaki Spartacus dowiedział się, że na polecenie Batiatusa Surę zabił ten człowiek (zapomniałam imienia), który przywiózł ją do willi. Tamten odcinek, chyba "Stare rany" się nazywał, w ogóle mi się nie podobał. Miesznie jawy ze snem moim zdaniem nie wyszło. Nagle Spartakus we śnie dojrzał lepiej, czy człowek ma bliznę, niż gdy go widziął na własne oczy.

Prequel
Zapchajdziura? Nieładnie mówiąc prequel miał nią być. W oczekiwaniu na powrót Whitfielda.
Ale jak na zapchajdziurę był bardzo dobry. Szczególnie historia Mellity. Chciałam wiedzieć, co to za kobieta, o której Oenomaus wspominał w "Krwi i Piachu" z taką nabożną czcią. Dobrze było się też dowiedzieć, dlaczego Ashur i Kriksos mieli ze sobą na pieńku. No i wiadomo zmiękczający kolana, zaburzający obietywny osąd - Gannikus. Jedyny prawdziwy bóg areny :) Zupełnie natomiast nie podobała mi się obecność Kosutiusza (jak się okazło, spotkał go zasłużóny koniec) i te wszytkie nieprzyzwoite rozrywki, które fundował dom Batiatusa, zniesmaczyły mnie dogłębnie. Nie narzekam na mnogość wyuzdanych scen, bo wiedziałam, co miałam oglądać. Ale jak na 6 odcinków, było tego za dużo.

Do rzeczy:

Sezon 2.
Duże oczekiwania, bo pierwszy sezon zakończył się z przytupem. Nowy aktor grający Spartakusa. Wyjście poza ludus i Kapuę. Liczyłam, że nie będą w ogóle się szwędać po Kapui, że nie zaryzykują zostania w mieśćie - kanały przeszukałabym na miejscu Rzymian od razu. Sądziłam, że Lukrecja nie przeżyła. Miałam nadzieję, że robiąc tylko 10 odcinków, ich strona techniczna będzie bez zarzutu.
Co z tego wyszło?

Walki - farbą chlapali od zawsze i chyba nie można się tego czepiać. Były momenty, że naprawdę przeginali, ale wystarczy sobie przypomnieć egzekucję Spartakusa z pierwszego odcinka 1. sezonu - tam było to samo - czerwony ekran, nic więcej ;)
Walki od strony choreograficznej: bardzo dobre na arenie, niezłe gannikusowe "MMA" tu i ówdzie. Ale często miałam wrażenie, że ciosy, głównie o walkę wręcz mi chodzi, były wyprowadzane w kierunku przeciwnika, ale nie trafiały, a przeciwnik i tak padał. Była taka scena z Oenomausem na schodach świątyni: slow motion, jakiś prawy podbródkowy, czy coś, ręka w powietrzy, przeciwnik pada - do bólu nieprawdziwe to było.

Efekty: Las do poprawy, w kolejnym sezonie mogliby nad tym popracować. Sceny w lesie i walki na tle lasu wizualnie były bardzo słabe. Kopalnia z lotu ptaka i w początkowych ujęciach była dobra, ale muzyka w tle od razu skojarzyła mi się z Władcą Pierścieni i pracą orków w Isengardzie. Natomiast bardzo podobała mi się scena, gdy Lukrecja stała nad urwiskiem, wiatr szarpał jej suknią, Illithyia się do niej czołgała, muzyka w tle - efekt był :)

Atak na kopalnię: gdyby nie osławione więzy braterstwa, to nikt przy zdrowych zmysłach nie szedłby na śmierć dla jednej dziewuszki i to jeszcze nie wiadomo czy żywej. I jeszcze pojmanie Kriksosa, gdybym była Ashurem w tej kopalni, to dla informacji zatrzymałabym przy życiu kogoś innego, a swojego znienawidzonego wroga zaciukałabym na miejscu. Ale wiadomo nie byłoby kogo ratować ;)

Atak na arenę: był dobry, miał większe namiastki realności niż finałowa akcja "czterech na tysiące". Aczkolwiek strażników było tam zdecydowanie za mało, ale rozumiem, że chaos zrobił swoje.

Ashur: książkę by można napisać o jego przewrtoności. Do połowy sezonu był najciekawszą postacią, a potem przyszły zabawy z Lukrecją i zupełnie się posypał. I właśnie ta sytuacja oraz ciąża Illithyi są żywcem wzięte z telenoweli. Potem Ashur przespał się z Taylor, chociaż nadal kochał Brooke...

1. Też bym jej nie zabiła. Spartakus nie chciał być taki sam, jak ludzie przeciwko, którym walczył. Fakt Illithyia nasłała na niego Sagovaxa i przyczyniła się do śmierci Varro, ale dziecko było niewinne. Do tego było to jego dziecko, a przynajmniej w to uwierzył. Na marginesie, kto by uwierzył kobiecie, która lubi na boku spotkać się z gladiatorem? Szlachetny Spartakus ;)

2. Tak mi się skojarzyło z tym włączeniem dziewicy - Casanova napisał: "O, jakże uroczy jest ów upór kochanki, który tylko po to opóźnia chwile rozkoszy, by nabrały smaku" - Spartakus zostawiał sobie Glabera na później, żeby skruszał ;)

3. Jak ktoś już zauważył, Ashur wiedział, że z tej góry żywy nie wróci. Chciał zadać Neavii jak najwięcej bólu, głównie psychicznego - zrobił jej wylicznkę wszelkich krzywd, które ją spotkały. Ale z drugiej strony, skoro i tak miał zgniąć i mógł ją zabić w każdej chwili, to dlaczego tego nie zrobił. Prawdziwy Ashur - nie ten którego rozmiękczyła Lukrecja - zabiłby Naevię, żeby jeszcze dopiec Kriksosowi. A to ich stanie i patrzenie, czy Ashur ją zabije czy nie było fatalne - Kriksos powinien był go zaszlachtować już ze sto razy od momentu, gdy wszedł na górę.

Do czego by się można jeszcze doczepić:
Waryniusz: myślałam, że został wprowadzony jako łącznik między 2. a 3. sezonem. Zakładałam, że Glaber nie przeżyje i to byłoby płynne przejście.
Seppiuszowe rodzeństwo: on był po to, żeby wprowadzić Waryniusza do fabuły i żeby ludzie Ashura mieli kogo zabić, ona była po to by zabawić Glabera i żeby Illithyia miała kogo zabić - nie spodobali mi się i mi ich nie żal.
Mira: Dlaczego? Neavia była już za bardzo sponiewierana, więc padło by uśmiercić Mirę. Dlaczego musiała umrzeć, wiedząc, że jej ukochany jej nie kochał, nie kocha i nie pokocha. Co za okrucieństwo! Mimo że za szybko robiła postępy w łucznictwie, bardzo lubiłam tę postać. No cóż, szkoda.
Spartakus: uciekł, jest wolnym człowiekiem, a ani na chwilę nie pomyślał, żeby wrócić do swojego imienia. Już zapomniał, jak się rzucał, że to nie jego imię? Liam McIntyre mi nie przeszkadza, robi swoje.

Czego się nie czepiam:
Lukrecja: Chociaż nie powinna przeżyć z medycznego punktu widzenia, była mocnym punktem fabuły, przejęła pałeczkę po mężu. Wiedziałam, że chciała tego dziecka, ale nie sądziłam, że potrzebuje go by dopełnić rodzinę w zaświatach. Illithyia myślała, że da radę przechytrzyć lisicę, ale Lukrecja wykończyła ją doświadczeniem z nutką szaleństwa. Jak już wspomniałam rewelacyjne pożenanie z serialem.
Glaber: Jak już nie raz wspominałam, stał się człowiekiem, którego warto było zabić. Dobrze zagrany, z furią w oczach, wyszedł z cienia teścia, ale tylko na chwilę niestety. Zadarł z niewłaściwym Trakiem.

Po uśmierceniu tylu istotnych postaci, nowy sezon może okazać się klapą, może wyjdzie świenie, ale na pewno będzie to już inny serial. Podejrzewam, że nie będzie dużo mniej knucia po kątach. Będzie prosta fabuła: ludzie wysłani przez senat przeciwko armii Spartakusa, która zapewne między sezonami się rozrośnie, w potyczce na śmierć i życie. Oczywiście, mogą być jakieś zakulisowe rozgrywki wśród Rzymian, kto najwięcej ugra na pokonaniu Spartakusa itd. Dobrze by było, gdyby był to ostatni sezon.
Obejrzę prawie na pewno, z trzech powodów: nowy mam nadzieję, że elektyzujący romansik Saxy i Gannikusa; ukazanie młodego Juliusza Cezara (jak to przyszły wódz zdobywał militarne szlify), no i chciałbym wiedzieć jak to się wszystko skończy ;)

AureliaKotta

No i w końcu miło poczytać jakąś wypowiedź podpartą konkretnymi faktami ;)

Nadal jednak jakoś ciężko mi pojąć, dlaczego wojownik, można by rzec, rzeźnik, którego jedynym celem od samego 1go odcinka była chęć zemsty na Glaberze, tak się z nim bawił. Nie pasuje mi to jakoś, no ale zapewne powód był jeden. Przetrzymać Glabera do ostatniego odcinka.
Co do orgii... No cóż, powiadają, że tak wtedy żyli. Dla nich to normalka, a bez tego (zwłaszcza w Bogach Areny), ciężko mogła by wyjść kwestia Gannikusa i Mellity, gdyby była o tym tylko wzmianka. Tak na marginesie, mimo przesytu i czy to kogoś zniesmacza czy nie, nalezy to chyba zaliczyc na plus serialu. Jest na tyle dobrze zrobiony, że można poczuć choćc namiastkę tamtych czasów, krew, okrucieństwo, niewolnicy, ówczesne rozrywki w postaci szlachtowania niewolników i orgie.
Zupełnie natomiast zapomniałem o powrocie do imienia o ktorym wspomniałaś. Albo jakieś niedopatrzenie, albo nie wiem, może imię Spartakus przyciąga więcej nowych wojowników.
Ta nieszczęsna scena na górze... Albo powinien walczyć z nim ktoś inny, albo powinni go zabic bez gadania, ale nie robić z chudej babki supermanki. Trochę mi to przypomina taką babę z karabinem z filmów "akcji".
Co do sceny, o której zapomniałem wspomnieć, a mianowicie rzucenie się Lukrecji z klifu... Genialne... Muzyka, wiatr, kolorystyka. Magiczna scena. (mam tylko nadzieję, że nie przeżyła cudem, jak to była w serialach).
Pozostaje jeszcze kwestia, która też mnie troszkę drażniła na początku, a mianowicie zebranie do kupy Spartakusa, Kriksosa i Ganikusa. Jakby nie była trójka mistrzów. Super trojka. Miałem wrażenie jakby ktoś chciał powiedzieć "teraz ta trójca pokaże, byli mistrzowie, sami najlepsi".
Samo zabicie Miry miało chyba na celu dodatkowe podburzenie Spartakusa, żeby widz pomyślał "no teraz to go wk**wili".
Boje się jak to będzie wyglądało dalej po wybiciu ponad połowy obsady.
Jak to się wszystko skończy? No cóż... Jedne źródla podają, że zostal ukrzyżowany, inne że ciala nigdy nie znaleźli... :) Jednak możemy się jeszcze zdziwić...
Pozdrawiam...

arekw

Za późno na edycję, a przyszła mi do glowy jeszcze jedna scena, aż kipiąca głupotą. Mianowicie scena w kopalni. Kriksos, który żył chyba tylko po to, aby odzyskać ukochaną, odnajduje ją w kopalni, a podczas ucieczki zostaje, żeby stracić ją na zawsze. Radość trwała parę minut. Nie dosc, że sam jakby oddał to po co przyszedł, to jeszcze dodatkowo wyrolował Naevię, której dał nadzieję, by po chwili ją jej zabrać.

arekw

W tej scenie z kopalnią bardziej mnie śmieszyło to że zamiast Neavie dać Mirze i reszcie by ją wyprowadzili to Spartakus stoi i gapi się za kratą jak Kriksosa obalają a razem daliby wszystkim radę...

ocenił(a) serial na 8
Kobra301

Mnie tylko ciekawi jak zrobia sceny walki w kolejnych sezonach. Jezeli dalej bedzie setka niewolnikow na tysiace rzymian to bedzie klapa