Hej,
być może nieuważnie oglądałam ostatni odcinek Krwi i Piachu, ale wydawało mi się, że Lucretia ginie razem ze swoim mężem?
Dajcie znać jak to było.
Dawno już to oglądałem, ale z tego co pamiętam, to Crixus przebił jej podbrzusze mieczem, ale zgon chyba nie był pokazany. Więc jakimś cudem przeżyła.
Przeżyła, bo ją Ashur uratował i pozszywał.
Ale takie akcje typu zabili go i uciekł to pikuś, końcówka ostatniego odcinka, czyli akcja opuszczania się na linach skręconych z cierni z Wezuwiusza to dopiero szczyt nonsensu i nieprawdopodobieństwa. Ale skoro wymyśla się dla bohaterów sytuacje bez wyjścia to nie ma co się dziwić, że rozwiązania są dosyć,powiedzmy, zaskakujące...
Chyba żartujesz. Tak waśnie było. Zostali zagonieni na Wezuwiusza, ale nie ta pokazana nędzna garstka, bo w tym okresie w powstaniu brało udział już ok. 10 tys. osób. W większości faktycznie zwykli niewolnicy , bo samych zbiegłych gladiatorów było pierwotnie ok. 70 osób. Zwyciężyli bo nocą wykorzystali winorośla i otoczyli , a potem wycięli wojska Klaudiusza Glabera, które zresztą nie były regularną armia ale zbieraniną bo w Rzymie na początku powstania nikt nie brał tego poważnie, ale i tak było ich ok. 3 tys. legionistów. Po tym zwycięstwie zaczęli pojawiać się kolejni niewolnicy, w szczytowym okresie w powstaniu Spartakus miał ok. 60 tys. ludzi po swojej stronie. Zanim coś napiszesz sprawdź , szczególnie gdy film opiera się na faktach. Głupotą jest właśnie wyjątkowo żałośnie pokazane powstanie. To był wielki zryw niewolników, a Rzym bał się Spartakusa jak Hanibala.
Nie muszę sprawdzać, bo nie odnosiłem się w żadnym stopniu do wydarzeń autentycznych (w jakim stopniu film jest im wierny to zupełnie inna sprawa), tylko do eventów przedstawionych w filmie. Zanim odpiszesz, spróbuj przeczytać tekst ze zrozumieniem.
Chodzi mi o prawdopodobieństwo scen zaistniałych w scenariuszu. Np: Wkoło naga skała, ale z uzbieranych cierni udaje im się spleść cztery grube, niezawodne liny, na których się opuszczają ze szczytu Wezuwiusza, który liczy sobie prawie 1300 m npm. Powstańcy są prawie na szczycie, a armia rzymska u podnóża.Oni tymczasem opuszczają się ze skały jakieś 100 m i już są na dole. A na dole czekają wartownicy-nie wiadomo po co, wszak ta droga była nie do pokonania, a jeśli byli tam wystawieni na wszelki wypadek, to czemu na litość boską stali plecami do ściany, zamiast ją obserwować? Wcześniej, po spleceniu okazało się, że są cztery liny, więc może iść tylko czterech gladiatorów, tak jakby kilku nie mogło korzystać z jednej liny. Dlaczego? Nie wiadomo. Widocznie były jednorazowego użytku. Dalej, po zejściu na dół udają się do miejsca, gdzie stoją katapulty, wyrzynają załogę i od razu zasypują wojska Glabera gradem ognistych pocisków. Wymierzonych niezmiernie precyzyjnie, choć chyba raczej to niełatwe zadanie z dużej odległości, bez odpowiednich namiarów i z trzy razy większą częstotliwością niż czyniła to wyszkolona rzymska załoga celując wcześniej do gladiatorów. Mówię o tego typu rzeczach, których jest w filmie mnóstwo. Niezwykle precyzyjny ogień, rażący jedynie Rzymian, a nie piratów i gladiatorów, którzy stali od nich o rzut beretem, był też później prowadzony na ogromną odległość z okrętów pirackich(w trzeciej serii), co już jest całkowitym nieprawdopodobieństwem.
Wiem, że film wymaga udramatyzowania, ale nie lubię przesady w mnożeniu nieprawdopodobnych sytuacji i scen. Nie każdy widz jest przecież głupcem wychowanym na komiksach z Supermenem i Batmanem.
Film z racji ubogiej scenografii pokazuje tylko fragmenty pomieszczeń, krajobrazu itp. Nie możesz wierzyć, że cały szczyt Wezuwiusza to te kilka metrów pokazane w filmie. Odnosisz się w swojej wypowiedzi do wydarzeń autentycznych bo opisałeś pomysł z linami jako niedorzeczny , a ja Ci tylko mówię, że to nie wyobraźnia reżysera tylko fakt historyczny. Cała opisana scena naprawdę tak wyglądała. Też zaskoczyło mnie, że winorośla pokazane na filmie były takie suche, ale może to kwestia pory roku. One nawet zima są niezwykle giętkie. Dlaczego zakładasz, że zeszło tylko czterech? Film pokazuje wiele z uproszczeniem, to nie jest dokument historyczny choć faktycznie pewna niedokladność aż boli. O to chodziło tak naprawdę, że legioniści kompletnie nie podziewali się ataku, wąskiej ścieżki pilnowano niedokładnie i podstęp z linami był tak skuteczny. Co do katapult, to w końcu musieli z czegoś zrobić widowisko dla widzów, ja w mojej wypowiedzi kwestionuje wyłącznie zdanie, że "akcja opuszczania się na linach skręconych z cierni z Wezuwiusza to dopiero szczyt nonsensu i nieprawdopodobieństwa." Na pocieszenie pozostaje stwierdzenie,że Klaudiusza Glaber też pewnie tak uważał :)
Z racji ubogiej scenografii? W końcu to jest kino, a nie teatr, gdzie widz musi wierzyć na słowo, że akcja dzieje się w na plaży w Miami, bo na scenę wysypano trochę piachu, a w tle stoją dwie palmy. Zresztą ja tam ubogiej scenografii nie dostrzegłem, film jest raczej nakręcony ze sporym rozmachem i dbałością o detale. Nie pomysł z linami opisałem jako niedorzeczny, tylko sposób jego realizacji, pokazany w filmie. Nadal czytasz to co chcesz wyczytać, a nie to co w istocie napisałem. Pytasz: "Dlaczego zakładasz, że zeszło tylko czterech?" Ja niczego nie zakładam. Widziałem to na filmie. Zeszło właśnie czterech, a wcześniej Asir meldował Spartakusowi: "Wykorzystaliśmy każde pnącze, jakie zebraliśmy. Wystarczy dla czterech osób."
Co oznacza, że jakby lian było cztery razy mniej, to poszedłby tylko jeden... Taka jest tego logika, niestety...
Co zaś się tyczy katapult...Ich stanowisko w filmie było w głębi lasu, zasłonięte drzewami,a katapulty wycelowane były w dziedziniec świątyni. Spartakus musiał je więc przestawić na obozowisko Glabera, choć z tego miejsca go w ogóle nie mógł widzieć...można by tak długo wymieniać i zastanawiać się, czemu to pokazano w tak mało przekonujący sposób. Może dlatego, że większość widzów nie zastanawia się nad takim brakiem logiki, bo po prostu nie myśli. Wystarcza im sama akcja, hektolitry krwi zalewające ekran i gołe, apetyczne ciała niewolnic i domin, oddające się błogiej rozpuście... ;-)
Dlaczego żałośnie? W Wojnie Potępionych jest pokazane już powstanie na wielką skalę.
w każdym razem Lucrecja została pchnięta mieczem raz i płytko . Swoją drogą ja nie wiem jak Crixos po tym co zrobił kobiecie i jej dziecku może mieć tu fanów ??
Zabić dziecko ? i to własne ? Lucretia była kobietą i wszystko co zrobiła Crixusowi , zrobiła to z miłości do niego. Ale żeby ją za to zabić? Ona nie zabiła Neavi
Raz i płytko, dobre...;-) Ciekawe skąd wysnułeś wniosek, że to było płytko. Obejrzałem tę scenę jeszcze raz, samego miecza zadającego ranę nie widać, ale wnosząc z pełnego ruchu ramienia Crixusa i towarzyszącego odgłosu, to przebił ją na wylot.
W tę miłość do Crixusa też bym raczej nie wierzył. Kierowała nią jedynie chęć obdarowania męża upragnionym potomkiem i w tym jedynie celu wybrała krzepkiego niewolnika, obcowania z którym na początku wyraźnie się brzydziła. Potem jej się to nawet spodobało, ale o miłości raczej nie było mowy. U tej kobiety w grę wchodziło zawsze i wszędzie jedynie wyrachowanie i zimna kalkulacja. I on dobrze o tym wiedział.
gdyby przebił Lucrecje na wylot , ta by zgineła na miejscu , jednak jak pamietamy poszła jeszcze szukać męża , i dopiero upadła. scena specjalnie była nie jednoznaczna , widać ze z jej postacią zostawili sobie furtkę
i dobrze :)
Mnie by nie zdziwiło nawet jakby się okazało, że i Batiatus przeżył. W końcu Spartakus ciachnął go przez szyję tylko raz i to płytko... ;-)
Ja mam wrażenie, że pchnął ja dosyć płytko, nie tak by zabić ją od razu ale tak by zabić dziecko. Moja interpretacja zakłada, że nie była kwestia litości, jako gladiator wiedział, że rany brzucha są bolesne, a umiera się długo. Chciał by cierpiała. Była jego dominą i do pewnego czasu jej służył dla swojej korzyści ale potem ją znienawidził bo odebrała mu to na czym mu zleżało najbardziej, więc odebrał jej to na czym jej zależało najbardziej. Czy Lukrecja go kochała, nie wiem. ale go miała i była o niego straszliwie zazdrosna. Nich chciała się nim dzielić, ryzykowała swoje imię dla jego ochrony, broniła go gdy był słaby. Zależało jej na nim bardzo, myślę więc , że darzyła go jakimś pokręconym rodzajem miłości. Własnie tam gdzie chodziło o niego widziała więcej niz tylko swoje dobro, stawała na głowie by go leczyć, a potem by go nie sprzedali, nie wspominając, że wcześniej zrobiła bardzo ryzykowny numer z podmianą tylko po to by go nie oddać innej. Bo prędzej czy później znalazłaby inny sposób na swoja "przyjaciółkę", podmiana na Spartakusa miała na celu wyłącznie ochronę swojego mężczyzny.
Rozmachu nie brakuje, natomiast nadal występują płycizny scenariusza. Np. kiedy Spartakusowi udaje się wymknąć z zastawionej na niego przez Krassusa zasadzki w górach, ten go zawzięcie ściga, dwa razy dziennie atakując tyły jego uciekającej armii jakimiś mniejszymi oddziałami, podczas kiedy główne siły Rzymian są za nim o cztery dni drogi, i ta odległość z każdym dniem coraz szybciej topnieje. Widzimy jak Krassus z synem po stopniu rozkładu trupów dochodzą do wniosku, że są już o trzy dni za Spartakusem. I wtedy przybywa posłaniec z informacją, że senator Metellus chciałby się widzieć z Krassusem, po czym ten zostawia pościg i wraca z synem i Cezarem do głównego obozu, gdzie zresztą spuszcza senatorowi srogie lanie. Po czym planują dalszą pogoń. Znaczy się armia Krassusa ściga Spartakusa, a sam Krassus z resztą dowództwa kursuje sobie między obozem, a wciąż oddalającym się w pościgu własnym wojskiem...przy czym ta odległość to wiele dni marszu...no cóż. jakby tego było mało, to sam Spartakus napada w celach zaopatrzeniowych na kilka rzymskich willi, a przy okazji, mimo oddechu Marka Licyniusza na karku, urządza swoim ludziom całodniową imprezkę...Czy to logiczne?
Jeszcze wcześniej, tuż po wydostaniu się z pułapki, Spartakus zastawił zasadzkę na Krassusa, czekając na niego na murach, podczas, kiedy Krassus z Juliuszem i Tyberiuszem w towarzystwie kilku żołnierzy podeszli do wykopu zasypanego trupami. Czemuż to ludzie Spartakusa czekali na Rzymian na murach, skąd nie mogli ich dosięgnąć, podczas, gdy tuż poniżej, naprzeciw kładki z trupów było wykute w murze przejście, przez które mogli zrobić wypad w kilka sekund i roznieść Krassusa wraz z garstką jego ludzi? To pozostanie zagadką...
Takich kwiatków jest w filmie niestety więcej...