Zwróciliście uwagę na wymowne spojrzenie Gannicusa gdy reszta wznosiła ręce do góry z okrzykami? Wyraźny niepokój na jego twarzy wywołany tym co widzi. Oglądając pierwszy raz sam chciałem krzyczeć razem z nimi. Oglądając drugi raz dostrzegłem, że faktycznie porwało wszystkich szaleństwo po zabiciu Glabera, a on jeden stał przyglądając się temu z zatrwożeniem. A jakie są Wasze odczucia?
Czy to było w jego stylu, bez okrzyków ciche poparcie? Nie wiem sam już, jakkolwiek dla mnie jest to jedyna doprawdy intrygująca postać.
wydaje mi się że Gannicus nigdy nie był typem który wrzeszczy i okazuje nadmiernie swoje emocje on nawet jak kogoś szanuje to jednak woli zachować się cicho i dumnie niż jak jakiś głupek który drze morde bez potrzeby tylko żeby nie było że reszte z tych co krzyczeli obrażam, ich też lubię :D
A ja odniosłam wrażenie, ze ten uśmiecha oznacza akceptację i pogodzenie się z losem. Na początku Gannicus nie rozumiał Spartacusa i nie godził się na pewne pójście na śmierć u jego boku. Ale walka u boku Braci, wiara Oenomausa, otaczające go poświęcenie, bohaterstwo rebeliantów oraz charyzma Spartacusa w końcu go przekonały. Przypomnij sobie jego poprzednie życie, walki za garść monet, które wydawał na płytkie rozrywki. U boku Spartacusa za to krzyczał: glorious death!! Spartacus dał mu inny rodzaj wolności, niż drewniany rudis :)
Ten uśmiech i potrząśnięcie głowy oznaczały: wy idioci, zginiecie na pewno, ale kuźwa, idę z wami! :P
Natomiast jestem pewna, że zachowa racjonalne podejście i wielokrotnie będzie studził gorące głowy rebeliantów. Zajmie miejsce Oenomausa, jako głos rozsądku.
Hehe, kelnerki mają to w zwyczaju (oprócz wylewania barszczu na śnieżnobiałe koszule gości).
Zaczęłam oglądanie Spartacusa od d*py strony, czyli od Zemsty, bo obczaiłam na necie Agrona (Agron to spoko ziom). Zawsze myślałam, że Spartacus to tylko nagromadzenie nachalnych intryg, mnóstwa nieszczęścia bohaterów, granie na instynktach widzów i seks jako zapychacz dziurawej fabuły.
Zemsta okazała sie super, dałam wiec szansę poprzednim częściom i właśnie skończyłam Kill them all.
Moja recenzja: OJP!!!!!!!!!! Koniec recenzji :D
Dodatek do recenzji: ten serial ma jedną ważną cechę, którą trudno spotkać w innych produkcjach. Otóż NIKT MNIE TAM NIE WKURZA. Nawet najgorsze gnidy zostały zagrane zajebiście, wielowymiarowo. Dla porównania w Walking Dead jest masa osób o które modlę się, żeby wreszcie zostały zeżarte przez zombie, tak zaśmiecają ekran :) A przez 3 serie Spartacusa, nie pojawiła się osoba, której życzyłabym owego zjedzenia przez zombie :P
nawet Ilithyia? :)
Don't get me wrong. Zajebista postać, rewelacyjnie zagrana, ale jej życzyłam jak najgorzej za to co zrobiła w Krwi i Piachu, w odcinku 10
die bitch! :D
Haha, doskonale wiem co czujesz, Ilithia, Ashur, Batiatus no i Lukrecja - arrgh, ileż razy miałam ochotę zakrzyknąć, żryj piach you f*cking bitch!!! :D Ileż razy, jak darowali życie, zawahali się przed zabiciem Lukrecji, czy Ashura łapałam się za głowę wrzeszcząc: idioci!! ta łaskawość do was wróci i ugryzie was w d*pę!!!
ALE to były normalne reakcje na to co się dzieje w serialu, na nikczemność bohaterów, na niezawinione śmierci. Życzyłam tym ludziom śmierci, za ich czyny, za charaktery, ale nigdy nie za to, że się kręcą po scenie jak g*wno w przerębli, nie wnosząc nic do fabuły, pieprząc o smutkach i d*pie maryni (odnośnik: Dexter).
Dla przykładu Ashur to f*ckin Syrian, sprowadził masę nieszczęść na innych, ale został rewelacyjnie sportretowany, ma charakter, osobowość, charyzmę, ma swoja historię, która się toczy na naszych oczach, układa w logiczną całość i powoduje zmiany w bohaterze. Ashur jako postać ewoluuje od prequelu do Zemsty. Nienawidzimy go i żałujemy, że Dagon go nie zabił na początku. Ale dla mnie jest on jedną z najciekawszych postaci w Spartacusie. Co nie zmienia faktu, że jakbym mogła to bym mu zeskakała po klacie!
SPOILER Czy to w 10 odcinku zginął Varro? Bo nie pamiętam. Jeżeli tak, to dokładnie wiem co czujesz siostro. Usmarkałam się wtedy, rajuniu, najbardziej opłakana przez mnie śmierć w tym serialu :( :( :(
SPOILERY. To prawda. Długo zbierałam się po tym odcinku i już wtedy wiedziałam, że ten serial będzie w czołówce moich faworytów :) A blondynie życzę jak najgorzej :)
Ashur to f*cking Syrian, ale to też f*cking victor! :) Nawet nie proś, żebym zaczynała swoje wywody Ashurze - to moja najulubieńsza postać całego serialu. W ogóle tak wyszło, że najbardziej lubiłam wszystkich "złych". Jego, Batiatusa, Soloniusza, Glabera, Ilithyię i Egipcjanina :) Lusia także dawała czadu.
Ale Ashur to nieodżałowana strata. Na koniec Krwi i Piachu go nie cierpiałam, i mnie nosiło, że Onomejus go nie zabił, ale w prequelu zakochałam się w tej postaci, a to głównie przez talent Tarabay'a, no więc finał Zemsty wkurzył mnie niemiłosiernie, tym bardziej, że Neavia jest postacią, która drażni mnie od samego początku ;/
W ogóle, w finale Zemsty zginęli wszyscy moi ulubieńcy, i teraz nie wiem komu będę kibicowała w trzecim sezonie :)
Ja obejrzałam najpierw Zemstę, potem zachęcona poziomem fabuły i fantastycznymi bohaterami sięgnęłam po prequel i potem 1 sezon. I jestem pod ogromnym wrażeniem!
Wcale ci się nie dziwię twojej fascynacji Ashurem, a także innymi negatywnymi bohaterami. Co mi się szczególnie podoba w Spartacusie, to że nikt nie jest tylko zły, ani tylko dobry. Spartacus popełnił masę błędów i często był zwykłym idiotą, Ilithia była zepsutą, głupią, naiwną i krótkowzroczną arystokratką, bez common sense, a Ashur...
Na jego temat można napisać wypracowanie szkolne: Ashur - upadek człowieka naznaczonego słabością i zdradą (wolałabym to niż Kobiety pozytywizmu :P). Generalnie każda postać w Spartacusie jest sumą różnych zdarzeń, przypadków, wzajemnych oddziaływań - jak w życiu! Można łatwo prześledzić bieg zdarzeń, które doprowadziły bohaterów do różnych miejsc w ich życiu - i wszystko jest logiczne i prawdopodobne. Jest zmiana, ruch, akcja i reakcja, nie ma momentów, kiedy masz facepalm albo wielkie WTF na czole. Lodzio-miodzio panowie, lodzio-miodzio!
I to miałam na myśli pisząc, że nikt mnie tam nie drażni, bo zarówno pozytywni jak i negatywni bohaterowie nie są jakimiś postaciami z komiksu z supermocami i czystą chęcią czynienia dobra/ zła. Tutaj są często głupi, naiwni, zazdrośni, ich czyny wynikają ze zranionej dumy, wyolbrzymionych urazów, przepychanek, ale też poświęcenia, braterstwa, miłości - czasem szaleńczej i przynoszącej zgubę. Ludzie giną często przez głupoty - gdyby Varro zginął jak Duro, bohaterską śmiercią, nie buczałabym za nim tak bardzo, jak po skazaniu przez tego małego plemnika.
PS. U mnie rządzą oczywiście Agron i Nasir, no i Spartacus ma się rozumieć! Nie będę też oryginalna, jeżeli z większością widzów polecę za Gannickusem :P
Ja to nawet wysmarowałam cały wielgachny text, o wszystkim co mi przyszło do głowy na temat tego serialu, ale myślę, że drugie tyle mogłabym napisać o samym Ashurze :) Genialny był :D
Też podoba mi się fakt, że tutaj nie każdy jest taki do końca zły lub do końca dobry, a śmierć czasami nadchodzi tak niespodziewanie, jak w życiu.
Agrona i Nasira też lubię, to moja ulubiona para w serialu :D No i jedyni, którzy zostali przy życiu po finale Zemsty ;/ :D
Agron i Nasir to jest taka power couple, nie oglądają się na nikogo, są silni i skopią tyłki każdemu, kto im stanie na drodze - i miedzy nimi! Poza tym to jedyna para, którą połączyła prawdziwa miłość, bez tej całej dramy, zdrady, podchodów. Mają chyba jako jedyni normalną rilejszynszip :)
To taka odświeżająca odmiana, bo w kinematografii, jak już przedstawiają pary gejowskie to prawie zawsze jest to nasycone tragedią i oczywiście wszystko kończy się źle. Dlatego kibicuję Agronowi i Nasirowi, bo obaj mają całkiem zwyczajny związek, na równi traktowany jak każdy inny heteroseksualny (a wręcz zdrowszy i normalniejszy od wielu innych).
"Mają chyba jako jedyni normalną rilejszynszip :) "
Jakbym siebie czytała :D
Dokładnie za to samo ich lubię, zero patetyczno-wzniosłych dialogów, dramatu, kłótni o porozrzucane skarpety, wydumania, zadumania, itd. Po prostu czadowa parka, która chyba jako jedyna była szczęśliwa, mimo rozlewu krwi. Tylko trzeba pamiętać, że w tym serialu szczęście trwa krótko :D Ale jeden sezon to i tak dużo :D
" jak już przedstawiają pary gejowskie to prawie zawsze jest to nasycone tragedią i oczywiście wszystko kończy się źle."
Mi tego mówić nie musisz. Naoglądam się, a później wyję jak bóbr. Teraz właśnie, po jednym z takich filmów już piąty dzień nie mogę odzyskać równowagi psychicznej :D
O rany to od razu mnie ostrzeż po jakim beczałaś, żebym go uniknęła. Ja dziś obejrzałam Shelter i było miło, szczególnie, że główny bohater jest słodki :P
Dan, aktor grający Agrona zapowiedział, ze Zemsta to był honeymoon dla Agrona i Nasira, a w Wojnie Przekletych będą mieli rocky road :D Nie mogę się doczekać!
A nie, Shelter, to jest lekki i przyjemny w porównaniu z tym, co ja ostatnio widziałam :) Bishonen/Beauty, a na fw jest po tytułem Mei shao nian zhi lian (a w dyskusjach, na wierzchu, jest okrutny spoiler, więc nie czytaj :D)
Tak właśnie podejrzewam, że sielanka się skończy :)
Znam :) zaliczyłam chyba już wszystkie azjatyckie filmy gejowskie - niektóre są słodkie, jak Ai no kotodama, czy Antique Bakery ale inne intensywnie pocą oczy, jak Bangkok Love Story :D
Ale przynajmniej jest na kim zawiesić oko (wiem, to takie przyziemne z mojej strony :P)
Znasz?! <wow>
ja tu widzę początek wielkiej przyjaźni :D nie widziałam nic z tego co wymieniłaś, więc będę nadrabiać :D
Dzięki zawieszaniu oka jeszcze jako tako znoszę Ganikusa, bo aktorsko to mnie ten pan kompletnie zawodzi :D
Hehe, gorąco polecam azjatyckie homo-kino. Szczerze mówiąc z zachodnich to widziałam yyy Brokeback, Shelter, Filadelfia i... to by było chyba na tyle :D czytam opisy i większość jest o rozdzierających serce historiach, ja nie mogę oglądać takich rzeczy, potem nie mogę spać :( (jak po Brokeback i Filadelfii)
Chociaż przymierzam się do filmu w którym ALAN RICKMAN całuje się z Normanem Reedusem - dla mnie ten film może myć niczym, wystarczy mi ta scena :D
Akurat pisałam o azjatyckich aktorach, na których można zawiesić oko :) ale jeżeli chodzi o Spartacusa, to w kwestii atrakcyjności zarówno kobiet i mężczyzn, nic nie można mu zarzucić!
O ja!! Kumpela pokazała mi tę scenę Rickman/Reedus dawno temu i szukam tego filmu, już od jakiegoś czasu! Masz namiary?
Ja to w ogóle się przerzucam powoli na azjatyckie kino, wszelakich gatunków. Hollywood zaczyna mnie nudzić i zawodzić. A Azjaci, nie dość, że co drugi jest totalnie cute, to jeszcze naprawdę kawał zajebistego kina robią.
Z zachodnich filmów mogę polecić Latter Days. Dość uroczy filmik, i mimo paru twistów fabularnych można powiedzieć, że jest z tych lekkich. (postać Christana jest świetna :D)
Film nazywa się Dark harbor. Dla mnie Rickman to Bóg, a jego głos to eargasm :D A Norman ma taką zajebistą dziką twarz, jak dotknięty z Ludzi Lodu :D :D
Dzięki za rec, obczaję, mam nadzieje, że dobrze się kończy :> Jak możesz polecić jakieś inne pozytywne gay filmy, gdzie bohaterowie nie umierają na końcu, albo nie rozstają się bo coś tam, coś tam, to zapraszam ;)
Dzięx, Ja Reedusa uwielbiam za Świętych z Bostonu :)
Hmm, jeśli nie chcesz wyć na koniec to tak: seria Eating out (5 filmów), totalnie durne; drewniane aktorstwo, ale ładne chłopaki i można się pośmiać.
Portugalski Od początku do końca, dość uroczy jest.
The Curiosity of Chance, Another Gay Movie, Boy Culture. Tule na poczatek :)
Ja się za jakiś czas po więcej azjatyckich tytułów zgłoszę :)
Jeśli mają dobry dzień to z reguły ładnie się uśmiechają do klientów :)
Ja jestem ze Spartacusem od początku i powiem, że z każdym kolejnym sezonem bałem się, że to nie będzie już to. Zwłaszcza jeśli chodzi o Zemstę. Przypomniał mi się "Skazany na śmierć". Moim zdaniem PB stracił cały swój urok od kiedy ekipa Michaela opuściła mury więzienia. Spartacus wręcz przeciwnie. Dobrze, że tak potoczyły się losy wojowników o wolność bo ciągłe sceny walk tylko na arenie stawały się zbyt monotonne. Podsumowując krótko serię Spartacusa: OJP! :) A-u!
Prison Break odpuściłam sobie po 2 odcinkach, tak ze nie wypowiem się. Ale masz rację, wiele seriali po 1-2 sezonie gryzie swój ogon, trzeba mieć dobry pomysł i odwagę, żeby zakończyć z tarczą :)
Czytałam wywiad z DeKnightem odnośnie ostatniego, 3 sezonu, powiedział, ze nigdy nie chciał rozwlekać fabuły, chociaż miał przygotowany pomysł na 4-5 sezonów. Ale po drodze wiele się zmieniło, miedzy innymi śmierć Andy'go i w końcu postanowili zakończyć serię na 3 sezonach, przy czym War of Damned ma być napakowana akcją i rozwalić nasz mózg jednym konkretnym uderzeniem miecza, zamiast klepać nas po pleckach przez kilka na siłę robionych sezonów :D
Nawiasem mówiąc, czy też uważasz jak wielu, że Zemsta jest gorsza od Krew i piach? Dla mnie oba sezony są spoko.
Z wielką niecierpliwością i uśmiechem na twarzy będę czekał na ten ostateczny cios, który rozwali mój mózg :)
Na nawias odpowiadając uważam, że Zemsta dorównała BaS jednak pierwszy sezon oglądało się zupełnie inaczej. Było to nowe doświadczenie, świeża krew, natomiast pochłaniając kolejne odcinki Zemsty sceny walk, obraz krwi i erotyzm zawarty w tym obrazie nie robił już takiego wrażenia bo wiedziałem czego mogę się spodziewać. W Zemście fabuła zachowała poziom co najbardziej cieszyło :)
A tak przy okazji. Chciałbym poznać tytuł jednego z utworów, z ostatniego odcinka. Wiem, że najprościej byłoby ściagnąć cały sountrack ale z uwagi na kiepskie łącze jakie obecnie posiadam takie rozwiazanie jest wykluczone. Konkretnie chodzi mi o utwór (S03E10) , który towarzyszy ostatniej bitwie ok. 50min. Zaczyna się mniej więcej jak Lucretia podchodzi do klifu (?) z dzieckiem Ilithyii na ręku. Z góry dziekuję za odpowiedź.
Oj trudno mi teraz cokolwiek ci powiedzieć, bo wciąż jestem na etapie religijnego oglądania Spartacusa (właśnie zaliczam Zemstę po raz drugi), ale mam zamiar zająć się muzyką, bo jest git (arabskie klimaty połączone z gitarowymi riffami - omnomnom). Jak obczaję co to za kawałek, to się odezwę ;)
Sam motyw muzyczny z Lukrecją (ten wolny, "arabski") nazywa się Eledim Eledim, ale co do tego motywu z bitwy z chórem, to niestety nie znalazłam nigdzie i nie wiem, jak się nazywa. Najbardziej zbliżona piosenka nazywa sie Forever loved :)
Dziękuję za szybką odpowiedź. Generalnie najbardziej zależy mi na na tym utworze z tym chórkiem więc jakby udało Ci się namierzyć tytuł będę bardzo wdzięczny :)
Piosenka nazywa się Rules of Combat i ten chórek zaczyna się mniej więcej w 1:32 minucie.
Temu nie mogłam tego znaleźć, gdyż ta piosenka pochodzi z soundtracku do Gods of Arena :)
PS. Byłeś grzecznym chłopcem i Mikołaj był łaskawy w tym roku, otóż i prezent od niego :P
To jest dokładnie to o co mi chodziło! :)))
Dziękuję kochany Mikołajku :*
P.S. Zdrowych i pogodnych :)
Fajnie się was czyta, naprawdę piszecie z prawdziwą pasją,
Faktem jest, że ta seria trzyma poziom.
Ja np byłem zakochany w 1 sezonie "Gry o tron", w drugim były momenty, które mnie naprawdę wkur..., koronny przykład to bredzenie Cersei do swojej najmłodszej latorośli o lwach, dżungli, etc, nie, żebym miał coś przeciwko, tylko kompletnie nic z tego nie wynikało. Ot, taki ckliwy zapychacz, na szczęście ostatnia scena 2 sezonu okazała się boska.
No a w Spartacusie jest wszystko. "Krew i piach" to arcydzieło! Doskonały scenariusz, doskonałe postacie, świetnie zagrane przez raczej nieznanych aktorów. W tym serialu świetne jest to, że niczego nie traktuje się po łebkach, jest niekiedy wręcz wściekle brutalnie, elementy prawdziwego gore a z drugiej spora dawka świetnie pokazanej erotyki, a nie jak w Walking Dead, gdzie wszyscy uprawiają seks w ubraniu. W przypadku Spartacusa taki, mój ulubiony zresztą, wątek z walką w podziemiach jest idealną kwintesencją jak powinien wyglądać naprawdę dobry, mroczny, brutalny serial dla dorosłego widza, Padam na twarz wobec wszystkich którzy odwalili tutaj naprawdę doskonałą robotę. Ale i reszta jest super. Batiatus, niesamowity skur...syn ale z drugiej strony trudno mu się dziwić. Jest bardzo wiarygodny we wszystkim co robi. Przecież tak naprawdę to nie on zawinił, Punktem zwrotnym okazało się nieszczęsne zabicie Varro po którym Spartacus powiedział sobie "dość". Więcej, przecież Batiatus niejako pomścił Varro przy pomocy kapitalnej intrygi, no ale wtedy było już za późno. Ashur? A co mu pozostało? Nie miał na tyle talentu aby stać się świetnym gladiatorem, a więc musiał sobie jakoś radzić.
Podczas oglądania Zemsty, cały czas wyobrażałem jak by ten sezon wyglądał z Whitefieldem? Swoją drogą, niesamowite kure...two losu. Młody, zdrowy facet, przed którym właśnie otwierała się szansa na duży filmowy sukces nagle dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory. Przez spory czas na początku myślałem, że to może taki chwyt marketingowy, że minie trochę czasu i chłopak wyzdrowieje a kolejny sezon będzie miał wielomilionową widownię a jednak Andy Whitefield naprawdę umarł a McIntyre naprawdę godnie to zastępuje. Wybór aktora uważam wręcz za doskonały.
Bogowie Areny to dla mnie przede wszystkim znowu kapitalny scenariusz, kapitalne dialogi i przede wszystkim cudowna postać Gai, po prostu postać, która chyba jakimś tajemniczym zaklęciem, została przywołana ze świata sprzed 2000 lat. Ani jednego fałszywego gestu, pełna 100% wiarygodność w każdym zdaniu i ruchu. Ostoja Rzymskiej kobiecości.
Zemsta jest dla mnie zdecydowanie najsłabszym sezonem, chociaż sama w sobie jest wciąż bardzo dobrym serialem, Gdybym miał się przyczepić to jednak najsłabszym ogniwem jest tutaj Naevia. Niestety akurat jej postać, od kruchej, zlęknionej niewolnicy do wściekłej wojowniczki jest dla mnie mało wiarygodna. Prawdopodobnie tak samo uważała Lesley-Ann Brandt, skoro zrezygnowała z kontynuowania roli. Według mnie DeKnight dał tutaj ciała, cóż nikt nie jest doskonały. Skoro Naevia jest z Crixusem, to niech one będzie tym wściekłym je...ką i super ultra wojownikiem a ona niech pozostanie krucha i delikatna na zasadzie przeciwieństwa. Naprawdę liczyłem na to, że tą postać uśmiercą. Niestety zamiast niej uśmiercili Mirę. Ogólnie McIntyre daje radę a jednak Whitefield miał to coś, takie połączenie delikatności z bezwzględną siłą a może tylko tak mi się wydaje przez wzgląd na to, że nie żyje? Nie wiem.
Teraz 3 sezon i ostatni, Jaki będzie to się okaże.