Obawiałem się o 'nowego' Spartacusa, ale pod tym względem 'Zemsta' dużo nie straciła
(chociaż w niektórych scenach Liam jakoś tak za drobno wygląda przy tych wszystkich
koksach dookoła :). Jednak co mnie najbardziej irytuje to, że z tego serialu zrobiła się jakaś
telenowela o miłości. Wszyscy biegają z mieczem w ręce krzycząc 'za miłość!" Crixus, który
w poprzednich sezonach był najbardziej nieprzejednany i najtwardszy z nich wszystkich,
teraz co chwile wygląda jakby zaraz miał się popłakać. Brakuje tylko by im wszystkim dać po
białym koniu i lśniącej zbroji i by mogli robić za przykładnych paladynów.
To zawsze był serial o miłości (chociaż przez brutalność, erotykę, krew i inne płyny ustrojowe, czasem trudno było ją na pierwszy rzut oka dojrzeć) - Spartakus pragnął odzykać Surę, potem zemścić się za Surę, bo na śmierć był w niej rozmiłowan. Lukrecja kochała Kriksosa, Neavia kochała Kriksosa, Kriksos kochał tylko Neavię i już od 3 odc. "Krwi i Piachu", łaził za nią z maślanymi oczami i robił głupoty, które nie przystoją nieprzejednanemu i najtwardszemu ze wszystkich. Zresztą już w piewszym sezonie płakął rzewnymi łzami, gdy mu Neavię odbierali. Oenomaus i Gannikus - też wielka miłość do jednej kobiety i ciągnie się ona za nimi jak cień. Mira też zakochana, już nie wspominając o najnowszych gołąbkach ;)
Ciekawa jestem, czy w końcu skończą się narzekania na Liama McIntyre'a. Nie zdążył przypakować - trudno, z tym już nic nie da się zrobić - a mi z każdym odcinkiem podoba się coraz bardziej.
Zawsze lubiłam paladynów, szczególnie w Age of Empires II *wyobraża sobie Gannikusa na białym koniu z rozwianym włosem* ;D
No proszę Cię, teraz jak wprowadzili Gannikusa znowu do serii to mimo, że jego działania są/były w jakiś sposób warunkowane przez kobietę, to jednak nie było to aż tak wypunktowane w jego zachowaniu. Za to Kriksos chodzi z miną, która mówi "dajcie mi chusteczkę bo zaraz będę płakał". Po za tym zawsze wątek miłosny był tylko tłem, moim zdaniem, do wszystkich intryg i całej historii, która się działa jakoby na 1. planie. Tutaj to wywlekli i cały czas się wkoło tego kręcą. Nawet moja dziewczyna w końcu przy 6. odcinku przyznała mi rację, że zachowanie Kriksosa jest wdg niej 'dziwne' :D Całość ratuje ciekawie rozwijający się wątek Glabera, Ilythyi i Lukrecji. Liam zaś ma taki problem, że wcześniejszy Spartakus był zagrany świetnie, a teraz wszyscy ich porównują do siebie :P No trudno, źle nie gra, a jak wygląda to już tego nie zmieni.
Tej, no ja rozumiem, że chcesz oglądać intrygi, knowania, gwałty, mordy i inne okscesy, ale do diaska, weź trzy kroki w tył i przypatrz się całości z szerszej perspektywy.
Spartacus - złapany i rozdzielony z żoną, najpierw poddaje się woli Batiatusa aby żonę odzyskać, potem popada w tumiwisizm i tylko wtedy jest idealnie bliski Twojej wizji gladiatora, ale za chwilę już pała na powrót rządzą zemsty do rzymian z powodu zabitej żony,
Crixus - zakochany w niewolnicy, która siłą zostaje mu wydarta z ramion, oddana kulasowi a następnie sprzedana na tortury. Tylko z miłości do niej i chęci uwolnienia jej przyłącza się do powstania, bo jest to jedyna możliwość żeby odzyskać ukochaną. W końcu ją znajduje, ale okazuje się że jest ona tylko wrakiem człowieka, ciekawe jak ty byś się czuł, szanowny rozmówco, gdyby Twoją dziewczyną/żonę/narzeczoną wychędożono w kilkunastu willach rzymskich a następnie skazano na pracę w kamieniołomach? Myślę że podobnie jak Crixus.
Naevia - non stop ktoś jojczy, że piszczy, że płacze, że niepodobna do poprzedniej Naevii - patrzy wyjasnienie wyżej - weźcie 100 i więcej chu..w w d..pę i zobaczymy czy po tym doświadczeniu będziecie hasać w skowronkach podśpiewując radośnie...
Dramat tych dwóch, którzy mieli tak wiele a wszystko stracili, mimo to jednak potrafili się odnaleźć i próbować z trudem odbudowywać swoje relacje - o wiele lepsze niż prężenie klaty i nadzieranie ryje "Jestem niezwyciężony gal!!!"
Gannicus, Dottore i Melitta - to już w ogóle dramat jakich mało, tymbardziej że dotyczy dwójki najlepszych przyjaciół. Nie dosżłoby do niego, gdyby nie knowania własnie rzymian, za którymi tak tęsknisz.
Batiatus, Lukrecja, Ilitia i cała reszta to po prostu toczące się kamienie, które niszczą wszystko i wszystkich wokół, mając zresztą i tak wszystko głęboko w d..pie. I mam nadzieję że każdy jeden z nich i każda jedna dostanie taką zapłatę na jaką zasługuje.
Zaś co do serialu oraz głównych bohaterów - nie oszukujmy się ani przez chwilę - happy endu tu nie będzie, dla nikogo. Zaś patrzeć po kolei, jak każdy z nich traci to co najdroższe, przechodzi załamania a mimo to wstaje i walczy? Dla mnie to jest właśnie super pomysł na show.