Pełnometalowy, dla innych stalowy alchemik to duże osiągnięcie japońskiej animacji. Nie tylko ze względu na efekty animacji, ale również, a może przede wszystkim, ze względu na historię braci Erlic. Fabuła serialu jest motywem podróży, wydawałoby się spowszedniałym już w sztuce. Jendakże wszystko zostało urozmaicone dzięki swoistym "przystankom". Niektóre z nich dostarczają Alphonsowi i Edwardowi nowych przygód, a także pozwalają przekonać się, że ich podróż, mimo że jej cel się nie zmienia, staje się całkowicie inna, nabiera innych barw. Inne "przystanki" są jakby ukryte, to chwile kiedy następuje moment refleksji i bohaterowie zatrzymują się, wyciągają wnioski, utwierdzają się w postanowieniu i uświadamiają sobie co znaczy ich życie i działania. Dodane to tego zostały motywy walki, ożywiające akcję. Wątek alchemii jako nauki i zarazem pewnej sztuki jakby magicznej, choć magia to co innego, jest niezwykle ciekawy i choć to nic nowego, bo alchemię mieliśmy już dużo wcześniej w filmach, to interpretacja alchemii i ukazanie jej jako sposobu walki jest oryginalne. Nadaje to typowy dla tego serialu klimat. Dochodzi nam tu wątek tragiczny- śmierć matki Ala i Eda, historia Niny, czy losu ludu Ishvaru. Całość dopełniają elementy horrowate- homonkulusy, niewyjaśnione z początku paranormalne historie. Poza tym dubbing doskonały, jeżeli ktoś ogląda w innej wersji dubbingowej powinien obejrzeć oryginał z napisami. Wszystko co powyżej umieściłem oraz piękna miłość braterska sprawiają iż to anime ma w sobie przesłanie, uczy wielu wartości i dlatego jest to arcydzieło.
Ja oglądałam wersję z napisami i też się cieszę. Przede wszystkim serial został bardzo dobrze zrobiony. Anime różni się w dość znaczący sposób od innych produkcji tego typu, ale wygląda genialnie. Jednak najważniejsza jest wielowątkowa fabuła. Niemal każda postać ma w niej własną opowieść, dzięki czemu widz może się tożsamiać (lub nie) z wieloma bohaterami (nie tylko z Edem lub Alem). Bardzo podobały mi się walki, zarówno te wykorzystaniem alchemii lub bez jej udziału. Przyznaję, że podczas jego oglądania wiele razy się wzruszałam, ale było także wiele momentów bardzo zabawnych (w stylistyce tradycyjnego anime, oczywiście:)) Jeszcze kilka lat temu uważałam, że najlepsze anime to Sailor Moon (pewnie dlatego, że jestem kobietą:)), ale po obejrzeniu FMA zdecydowanie zmieniłam zdanie. Polecam ten serial każdemu, nie tylko fanom anime i manga.
Podpisuję się pod jedną i drugą opinią. Żaden film nie wywarł na mnie takiego wrażenia jak to anime:))Niesamowita historia braterskiej miłości.
Również mam podobne zdanie. FMA to rewelacyjne anime. Mi w nim najbardziej podoba się różnorodność i to nie tylko między bohaterami, charakterami. Popatrzmy na Eda i Ala. Różnią się od siebie bardzo. Pierwszy jest narwany i ciągle się denerwuje a drugi jest raczej spokojny i opanowany a jednak są do siebie podobni i łączy ich bardzo silna więź. Postacie drugoplanowe są niemniej ciekawe. Winry, która kiedy się złości na braci bije ich kluczem francuskim to bardzo ciekawy obraz. Na uwagę zasługują też homunkulusy. Jako przykład: Envy. Pomimo tego, że jest zły to jednak ma w sobie coś co ludzie kochają i dzięki temu ma wielu fanów. Najlepsze jest w tym wszystkim przeplatanie się wątków dramatycznych i komediowych. Przyznam się, wiele razy płakałam, kiedy oglądałam np walkę Scara z braćmi. To jak Ed chciał poświęcić się dla brata, a potem ich rozmowa a właściwie wydzieranie się Ala na Eda co jest rzadkim zjawiskiem. No i oczywiście ostatni odcinek. W tedy to chyba z litr łez wylałam. Było wiele tekich momentów kiedy człowiekowi chciało się płakać. ale były też momenty zabawne. Uwielbiam jak Ed złości się, kiedy mówi się o jego wzroście albo w tedy jak Winry kazała mu wypić mleko. Te elementy, jak się zachowują i idealnie dobrane głosy sprawiają, że FMA nie da się nie lubić. Mogłabym tak jeszcze długo pisać ale nie mam już czasu. W każdym bądź razie Anime to już trochę oglądam. Bleach, Naruto, Death cośtam... nie pamiętam tytułów ale trochę tego już oglądałam i z czystym sumieniem mogę napisać, że żadne z tych anime, które do tej pory oglądałam nie wciągnęło mnie tak jak historia o braciach alchemikach. I jeszcze wspomnę o ścieżce dźwiękowej, którą pierwsza seria miała niesamowitą. Utwór Bratja to piosenka, przez którą człowiekowi też chce się płakać. Openingi są nawet fajne. Mi podoba się szczególnie trzeci w pierwszej serii. Nie przepadam za endingami ale to chyba dla tego, że jak pojawia się ending to każdy głupi wie, że to koniec odcinka.
Wszystko prawda.
Najbardziej mnie zawsze bawiły motywy związane z ciągłym poszukiwaniem dziewczyny przez porucznika Havoca, ale temat dotyczący wzrostu Eda i złość Winry z powodu niedbalstwa, oczywiście też były zawsze zabawne.
[SPOJLER!!!]
Najsmutniejsza (co już chyba kiedyś pisałam) była prawda dotycząca okoliczności śmierci rodziców Winry. Biedny Mustang...
Jak dla mnie najsmutniejsza to była zamiana przez Tuckera jego córeczki Niny w chimerę. Popłakałem się przy tym odcinku.
Ja się poryczałem jak Envy zabił Hughesa, a potem jego pogrzeb i córeczka krzycząca żeby nie wrzucali jej taty do tej dziury, nawet nie rozumiała, że tata już nie żyje.
Dla mnie podobnie jak onikage zamiana Niny w chimerę była przerażająca. Jeśli chodzi o całokształt anime, to jest ona jedną z lepszych jakie oglądałam.