Serial zapowiada się bardzo dobrze po 2 odcinkach. Ciekawa, wciągająca fabuła i charyzmatyczni bohaterowie.
Nie ma co słuchać i czytać opinii ludzi, którzy nie potrafią docenić włożonej pracy studia.
Jeśli ktoś jest fanem SW, to na pewno będzie oglądał z zaciekawieniem.
Polecam.
Nie mam pojęcia gdzie tutaj widać "wciągającą fabułę" i "charyzmatycznych bohaterów".
Masz na myśli następną głupią mapę prowadzącą do X postaci? Mającą parę tysięcy lat a pokazującą lokacje Thrawna, który zniknął dopiero parę lat temu? Która niby jest super duper zaszyfrowana, tak że Ahsoka i Huyang nie mają pojęcia jak się za nią zabrać, ale Sabine obraca ją trzy razy jak Kostkę Rubika i wszystko jest ujawnione?
Tą fabułę w której mini wybuch nuklearny tych robotów zabójców zniszczyłby tą mapę, która jest jedynym tropem do Thrawna i Morgan praktycznie uwaliłaby się sama swoimi debilnymi decyzjami gdyby fabuła nie potoczyła by się tak jak się potoczyła? No, ale hej mogłeś zobaczyć jak Ahsoka ucieka od eksplozji...
Tą fabułę, w której wiekowy kapitan, weteran Nowej Republiki wpuszcza do transportu więziennego niezidentyfikowany statek i ginie jak kretyn łącznie z całą załogą? No, ale hej mieliście następną podróbkę sceny Vadera z Rogue One...
Tą fabułę w której przecięcie mieczem świetlnym ma zero konsekwencji zarówno fizycznych jak i mentalnych?
Tą fabułę gdzie jeden droid zabójca musiał zostać tam gdzie mieszkała Sabine mimo tego, że przechwycili mapę, po to aby mieli jakikolwiek trop dalej? I ten trop doprowadził ich akurat tam gdzie potrzebowali idealnie wtedy jak kradziono ten napęd? 5 minut później i byłoby po sprawie.
Bohaterowie są charyzmatyczni jak nieoheblowane deski a cząsteczka tlenu ma od nich więcej chemii, no chyba że lubisz masywne pauzy między dialogami, rozciągnięte sceny chodzenia i patrzenia na siebie, czy nienaturalną stoickość pokazywaną jednym i tym samym wyrazem twarzy. To źle świadczy o produkcji jak najbardziej charyzmatycznymi postaciami w serialu są dwa droidy no i może Baylan, ale jego niestety nie ma długo na ekranie.
Myślę, że nie warto słuchać opinii ludzi, którzy łykną byle co bo "Star Wars" jest przyklejone do produktu. Zawsze jest to samo - moje emocje, o jejciu jakie to było cool, zero konkretów i przyswajania tego co się dzieje na ekranie.
I nie, bycie fanem nie oznacza łykania wszystkiego co wypluje na tacy Disney. Lubię mieć standardy, chciałbym mieć więcej takich show jak Andor, ale Dave Filoni to nie jest Tony Gilroy, tylko dzieciak w kowbojskim kapelutku bawiący się swoimi figurkami których nie potrafi już ucharakteryzować jak kiedyś. Zresztą mówisz o docenianiu pracy włożonej w tej serial kiedy jak na moje widać, że fabuła jest zrobiona na odwal się.
Z biegiem czasu te serial zapewne będzie jeszcze głupszy, tak więc czekamy co """geniusz który uratował Gwiezdne Wojny""" jeszcze wymyślił ;)