Zamiast pokazać imperialnych lojalistów wśród ludu uciskanego, dostajemy ludzi tak "chciwych", że praca dla Nowej Republiki jest mniej korzystna niż robienie na boku dla współpracownicy przyszłego może Imperatora, który to zniknął jeszcze przed Bitwą o Yawin, i może wróci, a może nie wróci z innej galaktyki. Ale przynajmniej wiemy, że Imperium w kwestii finansowej ma się na tyle dobrze, że chętnie rzucili dodatkowe kredyty po to, żeby w trakcie ataku na przedstawiciela NR krzyknąć coś tam o życiu imperium.