Najgorsze w tym jest, że jak zaczną śpiewać to poziom "kreskówki" wzrośnie a nie spadnie
do ich ekipy dołączą Kaczor Donalda i Myszka Miki, na ich drodze stanie sędzie Frollo lub ten Szatan z Fantazji i wykonają cover tej piosenki z Krainy Lodu
Wiadomo, że nie będzie klimatu jak z imperium kontratakuje, gdyż serial jest puszczany na disney XD
Hm, moim zdaniem Rebels często mocno zbliża się do klimatu Imperium Kontratakuje. Rewelacyjna produkcja która oddaje idealnie to co w Star Wars najlepsze. Szczególnie cenię sobie sposób w jaki zmiksowano dźwięk (niesamowite są te ciche sceny wypełnione dźwiękami tła), oraz dopracowany scenariusz. Jasne, ze dwa odcinki były skierowane raczej do młodszych, ale większość (szczególnie 4, 6 i 8) jest bardzo dojrzała.
Prymitywnej "krytyki" jak w tym wątku ciężko mi oceniać, sugeruję może obejrzenie na spokojnie serialu w wersji bez dubbingu - może to zabija immersję? Tak czy inaczej, Disney nie ma nic do gadania, zajmuje się tylko dystrybucją; to produkcja w czystej formie Lucasfilm Animation, tych samych ludzi co tworzyli The Clone Wars.
Rebels bardzo daleko do jakiego filmu SW (mówię po obejrzeniu 5 odcinków po angielsku o zgrozo). Wynika to z konstrukcji każdego odcinka, nie da się w 20 minut wiarygodnie przedstawić historii, żeby miał ręce i nogi, bez większych wpadek, skrótów myślowych.
Słoń mi na ucho nadepnął w dzieciństwie i o dźwiękach, aktorach podkładających głosy, efektach mogę tylko powiedzieć, że wg mnie jest ok, nie razi, nie kuje w uszy. Jakość animacji to inna sprawa, ale rozumiem, że ilość kasy nie pozwoliła na więcej / albo tak się teraz robi bajki dla młodszych odbiorców. Naiwnie tak to sobie tłumaczę. I z tym nie mam problemu. Brzmi i wygląda, efekty audiowizualne to nie wszystko.
Ale fabuły nie mogę zdzierżyć, nie jestem "targetem" tej animacji, za stary jestem. ALE czuje się obrażany w pewien sposób. Za szybko, za naiwnie. Jest tu jakaś wyczuwalna chęć zrobienia dobrej bajki ale nie wychodzi. polotu brakuje, ciężko jest. Obrazowo, po pierwszym Indianie ktoś Ci puszcza świątynie zagłady i mówi, to równie dobre. A to nie prawda,
Na dziś, obejrzałem TCW do końca (bez 1 i 2 sezonu bo moje mięciutkie serduszko krwawiło na ta ilość słodkości) i było lepsze fabularnie, miał ciekawsze schwarz charaktery. Bardziej mnie przekonywało, że to SW. Oczywiście w kategorii muszę szybko coś zjeść to odpalę coś krótkiego nie wymagającego myślenia.
I o ile TCW jakoś przypominało filmy SW, powiedzmy jeszcze trochę zmian i byłoby ok, to Rebels bliżej do typowej bajki, gdzie głównie bohaterowie zatańczą na koniec z poturbowanymi szturmowcami w kółeczku. I to nie znaczy, że jest źle. Tylko Rebels było trochę inaczej reklamowane. I tu jest problem, dostajemy coś innego iż mieliśmy dostać.
Tetryczę się :)
He, he! Dobry żart, ale serial nie jest zły. Dla mnie, przynajmniej, to miła odmiana. Dość już miałem nadętej minki Anankina i jego prze-najmądrzejszego mistrza. Wolę tego nastolatka o starozakonnym imieniu i takiej też urodzie i jego gamoniowatego nauczyciela, przynajmniej na razie. Podoba mi się że walczą o coś, choć odrobinę mniejszego, niż losy całego wszechświata. Mniej zadęcia, więcej zabawy. Podobają mi się też czarne charaktery, kompetentny, pozbawiony skrupułów, policjant i demoniczny inkwizytor ze świetną bronią. Muzyka świetna. Realizacyjnie seria jest trochę nierówna ale przyzwoita a momentami wręcz świetna.
Od dawna fani gwiezdnych, przy każdej, kolejnej części, krzyczą, że to już nie to i oskarżają serię o zdziecinnienie. Podejrzewam, że po prostu, kolejne pokolenie widzów dorasta. Polecam przypomnieć sobie część pierwszą (Nową Nadzieję), to dopiero infantylny film :D litościwie przemilczę Mroczne (he, he) Widmo. Może trochę dojrzałości przebiło się do SW gdzieś w zamierzchłych czasach "Imperium Kontratakuje", choć i tu mam sporo wątpliwości (wtedy ja dorastałem).