PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=689479}

Star Wars: Rebelianci

Star Wars Rebels
2014 - 2018
7,4 8,2 tys. ocen
7,4 10 1 8233
8,0 5 krytyków
Star Wars: Rebelianci
powrót do forum serialu Star Wars: Rebelianci

Z niecierpliwością czekam na ten serial i z lekką obawą na następny film ale na razie skupie się na serialu. Jedna rzecz mianowicie przeszkadza mi w kształtowaniu tego uniwersum, a konkretnie robienie z Imperium tych złych i strasznych gości. Według mnie powinien powstać serial w którym to oni zajęliby należne im miejsce wśród dobrych a to Rebelie strącono na drugą stronę i zaraz wyjaśnię dlaczego. Rebelianci nie zaczęli wojny bo było im źle, nie byli biedni ani ciemiężeni, powiem więcej po Wojnie Klonów dzięki imperium wreszcie nastał pokój tak długo przez nich wyczekiwany. Nie była to więc historia z cyklu obalimy złego tyrana i ocalimy zniewolony lud, tylko zwykła chęć zdobycia władzy, chodziło tylko o to że nie oni decydowali o losach innych. Więc według mnie to oni powinni być przedstawieni jako ci źli którzy z żądzy władzy wywołują wojnę przeciwko tym którzy wyzwolili ich spod władzy skorumpowanego senatu i zaprowadzili porządek i pokój.
Jak ktoś się nie zgadza z moją opinią lub chce się podzielić własnymi przemyśleniami to zapraszam do dyskusji

ocenił(a) serial na 6
Klukier

Bzdura. Porządek i pokój nigdy nie powinien zostać zaprowadzany za pomocą terroru, przemocy i gigantycznego spisku. Gdyby Imperator Palpatine miał pokojowe zamiary nie prowadziłby polityki w ten sposób i nie doprowadził galaktyki do roli tworu, który terroryzuje swoich mieszańców.

Yoschan

Przeglądając internet jakiś czas temu zalazłem ten obrazek, poszperałem trochę żeby sprawdzić czy warto użyć go jako argumentu i po dłuższym zastanowieniu stwierdzam że powinien on być wystarczającą odpowiedzią na twój komentarz co do Imperatora Palpatine'a http://9gag.com/gag/aj60gDg

ocenił(a) serial na 7
Klukier

Senat Galaktyczny na długo przed Wojnami Klonów był skorumpowany, skostniały i nieudolny. Mimo jawnej niesprawiedliwości i nadużyć, choćby Federacji Handlowej (co pokazane jest np w ,,Masce kłamstw"), nikt nie był w stanie skutecznie się im przeciwstawić. Sądy przez zbyt rozbudowaną biurokrację i łapówkarstwo działały opieszale i nieskutecznie, zresztą nikt nie dbał o biedne światy z Rubieży, liczyły się tylko te bliskie Jądru i Coruscant. W wielu książkach czy komiksach pokazana jest niezbyt przychylna opinia o Republice podzielana przez mieszkańców odległych planet. To wszystko prawda.

Ale z drugiej strony, przy pomocy Zakonu Jedi, Republika przez setki lat, od 7 bitwy na Ruusanie chroniła swoich obywateli od poważniejszych konfliktów. Taka na przykład wojna nadprzestrzenna Starka to w sumie mało znaczące wydarzenie, którego akcja została opisana na zaledwie kilkudziesięciu stronach komiksu. Poważny konflikt, największy w historii Galaktyki wybuchł dopiero za sprawą Dartha Sidiousa. A wywołał on go tylko po to by zniszczyć całkowicie Jedi i przejąć absolutną władzę, kosztem milionów istnień. Ruch Separatystów może i miałby poparcie na Rubieżach, tak samo jak Imperium Sithów tysiąc lat wcześniej, ale nie osiągnął by takich rozmiarów, znaczenia i potęgi bez gry na dwie strony przez Palpatina.

Nie jest wcale tak jak Ty mówisz, że Rebeliantom chodziło tylko o zmianę władzy, aby to oni mogli rządzić. Chodziło o obalenie tyrana, zaprzestanie terroru i przywrócenie zasad demokracji. Zakończyły się Wojny Klonów, ale na pewno nie był to czas spokoju dla Galaktyki. Nie można uznać Imperium za dobry system jeśli:
- Imperator jednym rozkazem likwiduje Senat istniejący od tysiącleci a na jego miejsce powołuje całkowicie mu oddanych gubernatorów, których całkowicie obojętny jest los mieszkańców podległych im systemów,
- władza sprawowana jest za pomocą terroru i strachu, niepokorni senatorowie, władcy planet i inne osoby, skazywane są na śmierć, jak na przykład Fang Zar,
- również całe planety mogą zostać ukarane, czasem za błahostki i błędy osób trzecich, np Alderaan czy Kashyyyk,
- istnieje całkowicie legalne niewolnictwo, przykład to Wookie budujący Gwiazdę Śmierci,
- propagandę i przeinaczanie historii w Imperium można porównać do tego co działo się u sowietów za Stalina,
- urządzane są dosłownie polowania na pozostałych przy życiu Jedi, były symbol dobra i sprawiedliwości,
- masowo zsyła się osoby nie zgadzające się z Imperatorem na katorgę, np na Kessel (jak do gułagów),
- system ten to po prostu totalitaryzm, a jego podporą jest silna, podporządkowana armia.

Starą Republikę można porównać do Republiki Rzymskiej, którą w końcowym okresie istnienia rozdzierały wojny domowe a urzędnicy panujący w odległych prowincjach bez litości je uciskali. Kiedy jednak za sprawą Juliusza Cezara i Augusta przekształciła się ona w Imperium, na prawdę zapanował pokój, tzw Pax Romana. Doszło do rozkwitu kultury i sztuki a ludzie w większości podziwiali i popierali swojego władcę. Imperium Galaktyczne bardziej podobne jest raczej do sowieckiej Rosji, więc nie uważam, że to dobry system.

Choć, żeby być sprawiedliwym, nie uważam że wszystko w Imperium było takie negatywne negatywne i złe.



Andeddu

Ostatnio zainteresowałem się nieco chronologią uniwersum Star Wars co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że rebelia nie była do końca walką z tyranią, a właśnie walką o władze. Mianowice rozkaz 66 został wykonany w roku 19BBY (Before Battle of Yavin) natomiast rebelia wybuchła w roku 2BBY, co daje nam 17 lat. 17 lat w skali kraju może i długim okresem, ale nie w skali całej galaktyki. Nawet we Francji rewolucje mające na celu zmiany ustrojowe rozkładały się na pokolenia, gdy jedno pokolenie dokonało rewolucji, ale okazało się, że jest źle to nie wywoływało kolejnej. Dopiero następne się w końcu łamały. Natomiast tutaj mamy do czynienia z tworem o wiele większym i bardziej skomplikowanym niż Francja. To nie był zryw ciemiężonej ludności bo ciemiężona ludność która żyłą w okresie narodzin Imperium była świeżo po wielkiej wojnie i wreszcie miała upragniony pokój. Nie byłbym zdziwiony gdyby ich dzieci lub wnuki chwyciły za broń (zakładając że imperium po takim okresie nadal wydawałoby się złe) bo tak działa mechanizm rewolucji. Kto wie jednak czy po takim czasie, gdy większość ludzi która była u władzy w Republice byłaby już martwa czy ludzie nadal chcieliby obalić Imperatora? Jedi na pewno by nie ustąpili bo w ich przypadku to po prostu walka przeciwko Sithom ale czy ludzi obchodziłby jakiś starożytny konflikt religijny? Zwróćcie uwagę, że nawet w filmie (Nowa Nadzieja) po zaledwie 17 latach jeden z oficerów imperialnych śmieje się Vaderowi w twarz z jego mocy, a co by było gdyby tak jeszcze przez kilkanaście lat ludzie nie natrafiali na Jedi na każdym kroku jak w Republice? Ludzie by zapomnieli o Jedi, a ci którzy przyszliby na świat w ogóle by o n ich nie wiedzieli, czy w takiej sytuacji Jedi mogliby rozpocząć rebelię?

ocenił(a) serial na 7
Klukier

Uniwersum Star Wars interesuję się od kilkunastu lat więc to co piszesz odkrywcze dla mnie nie jest, bo daty z odległej Galaktyki znam często lepiej niż z naszej własnej historii. Częściowo masz rację, no ale nie oszukujmy się, Gwiezdne Wojny to tylko filmy, książki i komiksy science-fiction, co prawda czerpią garściami z naszej historii ale nadal to tylko sci-fi więc porównywanie Sojuszu do tego co działo się w XIX wiecznej Francji to trochę przesada. Zakładam również, że swoje wnioski opierasz tylko na dwóch trylogiach więc to bardzo wąska perspektywa, chyba że się mylę.

Poza tym wychodzisz z trzech błędnych założeń.

1. Jedi nie rozpoczęli Rebelii, zrobili to politycy np Mon Mothma, Bail Organa czy Garm Bel Iblis albo wojskowi dowódcy jak Jan Dodonna (choć był w to zamieszany Galen Marek). Ale oni również nie walczyli po to by odbudować Zakon Jedi. Chcieli po prostu obalić tyrana i przywrócić zasady demokracji, odrestaurować Republikę. Prawie nikt nie wiedział że Imperator jest Sithem, przez wiele lat nikt nie wiedział również kim w ogóle jest Darth Vader, nawet tego czy jest człowiekiem czy droidem. Więc nawet gdyby zapomniano o Jedi i tak pewnie walczono by z terrorem Imperium. A w późniejszym okresie, kiedy Luke Skywalker założył Praxeum na Yavin 4 w 11 ABY po pokonaniu odrodzonego Palpatine'a i wyszkolił nowe pokolenie Jedi, oni również przyłączyli się do walki i stali się jakby symbolem oporu przeciwko dyktaturze.

2. ,,A co by było gdyby tak jeszcze przez kilkanaście lat ludzie nie natrafiali na Jedi na każdym kroku jak w Republice?" W czasach Starej Republiki wcale nie natrafiano na Jedi na każdym kroku. W całej Galaktyce zamieszkanych jest około miliarda planet, Jedi w chwili wybuchu Wojen Klonów było jakieś 10 000, 95% istot zamieszkujących Galaktykę nigdy nie spotkało osobiście żadnego Jedi. Przeciętny obywatel planety powiedzmy na Wewnętrznych Rubieżach nie miał pojęcia czym się różni Jedi i Sith, właśnie dlatego tak szybko o nich zapomniano. Wiem o którą scenę Ci chodzi, Motti rzeczywiście wyśmiał Vadera ale Tarkin i Yularen, którzy również znajdowali się wtedy w sali obrad osobiście znali wielu Jedi, bo swoje kariery zaczynali nawet przed Wojnami Klonów.

3. Oglądając filmy tego się nie dowiesz, ale Galaktyczna Wojna Domowa nie zakończyła się w chwili zniszczenia Gwiazdy Śmierci czy śmierci Imperatora. Trwała jeszcze 15 lat, aż do podpisania paktu Pellaeon-Gavrisom w 19 ABY. Przez te wszystkie lata walczyło więc w niej kilka pokoleń istot z całej Galaktyki. I przez ten cały okres czasu coraz to nowe rasy i planety dołączały do Sojuszy a później Nowej Republiki, chcąc poprawić swój los.

Myślę więc, że Rebelia prędzej czy później i tak by wybuchła. Nie z powodu Jedi, ale niechęci dla nowych rządów, bo ,,upragnionym pokojem" mieszkańcy Galaktyki cieszyli się bardzo krótko.

Klukier

Całkowicie zgadzam się z tą opinią. Popatrzmy na jedną ze scen Rebelsów wyłączając Star Warsowe uprzedzenia:

W pierwszym odcinku pokazani są oficerowie imperium, jak niby "terroryzują" gościa z owocami, bo nie ma pozwolenia na handel, a przepraszam jak jest w normalnych krajach, bo z tego co wiem, wszędzie gdzie są cywilizowane państwa, to żeby handlować, musisz uiścić odpowiednie podatki, zarejestrować się w urzędzie, itd. Całkowicie normalna sprawa.

Również w tym odcinku jest akcja z kradzieżą broni od Imperium, gdzie rebelianci bez pardonu wyrzucają granat pod nogi szturmowców, którzy de facto nie zrobili NIC KOMPLETNIE NIC złego, po prostu stali sobie i gadali. Teraz rozważmy to bez myślenia o nich jako o szturmowcach i rebeliantach: Policja ładuje na samochód potężną broń, która jakby trafiła w niepowołane ręce (np. bandyci, złodzieje, itp.) mogłaby wywołać śmierć i zniszczenie. W pewnym momencie policjantów napada grupka złodziei, którzy bez ostrzeżenia wysadzają kilku policjantów w powietrze i zaczynają strzelać do pozostałych.

Szturmowcy oczywiście według reżyserów tego czegoś, nie potrafią trafić celu z odległości nawet 1 metra (zważając że przechodzą półtora-roczne szkolenie), a Imperialni oficerowie oczywiście są w trzech wersjach: 1 Gruby tłuścioch, który nie mieści się w drzwiach, 2 wygląda jak dracula, 3 ekstremalnie arogancki nieudacznik. Oczywiście jedyna porządna postać (która potrafi walczyć, itd.) w Imperium czyli "Kapitan Baczek" jest okrutnikiem który zabija podwładnych, jak tylko ma takie widzi-misie. I tak jest praktycznie w każdym odcinku tego, jak już widzę głupiego serialu, jest znacznie więcej takich momentów.



A teraz gwoźdź programu, mówicie, że Imperium było złe i dlatego ludzie się zbuntowali tak? W szczytowym czasie rebelii widzimy, że jej flota liczyła MAKSYMALNIE 1 milion osób. Jeden MILION osób na całą GALAKTYKĘ, gdzie żyją BILIONY TRYLIONÓW! Zbuntowana tak naprawdę była 0,000001% części społeczeństwa. A co zrobili rebelianci przez swoje zwycięstwo? Ciągłą wojnę, która trwała przez następne 20 lat, niezliczone wojny domowe, na podległych im planetach (których nie umieli ani powstrzymać, ani spacyfikować) a po jakichś 30 latach istnienia ich "Nowej Republiki", jak wiemy doprowadzili galaktykę do takiego stanu biedy i ubóstwa, że doszło do drugiej galaktycznej wojny domowej, tak więc rebelianci (teraz republikanie) zajęli rolę Imperialnych.



Argumentów potwierdzających to, że Imperium było tak naprawdę tymi dobrymi, a rebelianci 0,000001% społeczeństwa, którzy postanowili zostać terrorystami i siać śmierć i zniszczenie, jest tyle, że mógłbym tutaj pisać przez cały rok dzień w dzień, a i tak bym wszystkich nie zdążył wypisać. Jeżeli chcecie poszukać, wystarczy w Google wpisać np.: "Czy Imperium Galaktyczne naprawdę było złe" albo "Was the Galactic Empire truly evil"?


Ode mnie jeden link: (Można tu znaleźć 10 najprostszych przykładów dlaczego Imperium wcale nie było złe):
http://whatculture.com/film/star-wars-10-reasons-galactic-empire-wasnt-bad-every one-thinks.php




Jako końcowe posumowanie powiem, że serialem jestem zawiedziony, gdyż choć nie liczyłem na to że imperium zostanie pokazane od dobrej strony, to chociaż będzie do niego stosunek neutralny, natomiast z tego serialu, po prostu zionie rebeliancką propagandą. Naprwadę Dave Filoni mnie tutaj zawiódł na całej linii.

ocenił(a) serial na 5
Darth Revan

Ja polecam jeszcze ten filmik https://www.youtube.com/watch?v=WK-8LbVJXAY.

ocenił(a) serial na 10
Klukier

Yyyy.... Palpik okazał się być złym Sithem i .... ammm.... zabił wszystkich Jedi. No więc tak Jedi jak Kanan chce po prostu...

ocenił(a) serial na 8
Klukier

Wszystko fajnie, tylko, że zapominacie, że ten serial jest dedykowany dla dzieci... Czyli logicznie nie pokażą słodkich dzieciaczków, którzy stracili rodziców jako terrorystów.
Chociaż fajnie wyobrazić sobie serial Star Wars w jakiejś bardziej "dojrzałej" wersji, nawet animowanej :)