Szczerze mówiąc, trochę się zawiodłem.
1. Mniej więcej do połowy uważałem, że to jedne z lepszych, jeśli nie najlepsze anime jakie oglądałem. Niestety
strasznie się zawiodłem. Za dużo było w tym wszystkich romantyzmu i humorków głównego bohatera, a za mało
"naukowości". Nie wiem, może tak miało być, ale szczerze mówiąc nie tego się spodziewałem i tak, wiem, po samym
pomyśle z mikrofalówką-wehikułem w sumie można było się domyślić, ale mimo wszystko odczuwam pewną pustkę.
2. CERN. Jakiś "super-duper hacker" Grubasek włamuje się na serwery międzynarodowej organizacji - ok, w końcu
okazywał ślady geniuszu. Ok. 8000 tysięcy czołowych światowych naukowców przez 40 lat nie potrafi osiągnąć tego,
co 18 latek w 2 tygodnie - dobra, znowu zakładamy, że mamy do czynienia z geniuszem. Wątek z wycinkami gazet i
aktami dot. śmierci "królików doświadczalnych" był cudny i dobrze rokował. No ale bez przesady. Okazuje się bowiem,
że oddziały organizacji zamierzającej przejąć kontrolę nad światem to antyspołeczny lachon i kilku ancymonów z
papierowymi maskami.
3. John Titor. Najpierw go pełno, tylko po to, żeby przez całe kilka (kilkanaście nawet) odcinków o nim nie wspomnieć.
A najlepsze jest to, że okazuje się kolejnym lachonem.

W sumie jeszcze coś by się znalazło, ale to takie na prawdę drobnostki.

Zalet wymieniać mi się nie chce, bo jest ich pełno. Końcówka jak dla mnie była bardzo dobra, nie rozumiem dlaczego
się powszechnie nie podobała. Muszę też wspomnieć o Mayuri, którą uważam za jedną z lepszych postaci w tym
anime, bo nie krzyczy i nie zapycha swojego czasu ekranowego wciąż powtarzającymi się żartami (niektóre były
dobre, nie przeczę).

Ocena ogólna to 8/10, jeśli kogoś to interesuje :D