Jestem na starcie, nie jest fantastycznie ale źle też nie, Hardy to dla mnie tylko Alfie Solomons, poza tym mam wrażenie jakbym oglądała go w kopii Raya Donovana.Mirren zdecydowanie się wybija nad Brosnanem, gra tak minimalistycznie a jednocześnie zbudowała przy tym tak do szpiku złą i odpychającą postać szarej eminencji, że nie sposób nie docenić tego jak dobrą jest aktorką. Może serial nie jest specjalnie zaskakujący wątkowo ale nie jest nudno i bezbarwnie, dobrze się ogląda, zasługa świetnej obsada, nie narzekam i nara daję osiem.