To jest tematyka którą uwielbiam... Mafia/Gangsterzy/Brudna gra.
Zanim zacząłem oglądać przeczytałem sobie opis, zobaczyłem obsadę i od razu wiedziałem że to musi być coś konkretnego. Pierwszy odcinek od razu wciąga, drugi jeszcze lepszy, Harry zaczął pokazywać pazur i świetnie! No ale w pewnym momencie coś poszło nie tak... O ile każdy odcinek dobrze się oglądało tak zacząłem tracić kontrolę nad tym co się dzieje..
Conrad boss mafii dla mnie człowiek zagadka... Po tym jak zabił swojego najlepszego przyjaciela Archiego stwierdziłem o kurcze! ten facet jest straszny! i o to chodzi!
Ale potem? potem z każdym odcinkiem zacząłem tracić do niego respect..
Z każdym odcinkiem robił się coraz większym nieudacznikiem..
Już przestawałem traktować go jako BOSSA mafii..
Większy szacunek, respect miałem do Bossa konkurencji Richiego konkretny facet.
Nie było odcinka bym zwątpił w to że jest kimś ważnym... Jakbym oglądał tylko urywki z tego co robi Richi i Conrad to bym powiedział że Richi trzyma miasto a Conrad po prostu ma swoja grupe która coś tam próbuje robić...

Maeve strasznie mieszała... Ale no to chyba dobrze.. bez niej Conrad nie miałby nic do zaoferowania... Siedziałby i łowił by sobie rybki cały sezon...

Eddie to dla mnie postać do usunięcia.. Tak naprawdę mógłby zniknąć już po 1 odcinku i serial by nic nie ucierpiał bo nic Eddie nie wnosi prócz plątania się gdzieś przed kamerą...
Gdybym nie wiedział co się wydarzyło w 1 odcinku to bym pomyślał że Eddie to syn reżysera czy kogoś i po prostu dostał role byle się pokręcił po ekranie..

Harry jak zawsze klasa na ekranie, świetnie dobrana rola w takiej czuje się chyba najlepiej ;)

No ale dobra przejdźmy już do finału. Czy możemy ten 10 odcinek tak go wgl nazwać? finałowy?
Ja kompletnie nie czułem że to finałowy odcinek.. Tam kompletnie nic się nie działo..
Może inaczej nie czułem wgl emocji...

Boję się że 2 sezon będzie bardziej skupiony na Eddim.. Że pójdą w coś typu że Eddie będzie chciał panować miastem.. Matko oby nie... Ta postać jest nie potrzebna..