[Oficjalnie udaję, że tego nie oglądam, ale] wydaje mi się, że nie posuną się tak daleko - cały czas spychają ją trochę w otchłań, z którą musi się zmagać, w końcu ma na nazwisko Luthor, a to jak etyczna kula u nogi, ale nie odważą się zrobić z niej pełnowymiarowego villaina. Swoje motywacje tłumaczy dobrymi pobudkami, poza tym to wszystko wciąż w afekcie - choć moim zdaniem popchnęli ją w kierunku mroku już nieco za bardzo (po porwaniu Eve). Ludzie protestują, bo Lenę miłują na równi z główną bohaterką, pojawiły się nawet zarzuty, że autorzy fanfików piszą ją bardziej in character niż twórcy serialu i też się o to generalnie trzęsę. Oby wyhamowali w porę i jeszcze dało się zawrócić.
Jak dla mnie to mogliby z niej wreszcie zrobić dziewczynę Kary Danvers/Supergirl, bo aż przykro się ogląda, jak scenarzyści usprawiedliwiają fruwanie po Paryżach za jej ulubionymi przekąskami i lewitowanie przez dobrą minutą nad balkonem ze wzrokiem zauroczonego szczeniaka czysto platoniczną przyjaźnią. I niech ją superbohaterka z tej moralnej strefy szarości wyciąga za uszy.