Fajny serial, zabawny z niewinnymi, uroczymi bohaterami. Troche inna historia, bohaterka jest mloda kobieta. Ciekawe.
Dlaczego oni tak czesto pracuja jako dziennikarze ? :)
Pomimo roznych pozytywwnych tresci trzeba uwazac na pare przekazow podprogowych. To nie pierwszy ani ostatni serial, ktory moze promowac pewne zachowania, ktore akceptujemy nie zdajac sb sprawy. Podswiadomosc jest silna.

Alex uwaza, ze najlepsza droga pomocy jest wspolpraca z rzadem.
Dziwi sie ona, ze Max nie ufa rzadowi. Probuje go przekonac, ze przeciez to instytucja dzialajaca dla Twojego dobra, wypadek jego rodzicow to oczywiscie wyjatek.
Czy Lucy ratuje ludzkie zycia tak jak Supergirl ? Jasne, bo jest adwokatem zolnierzy.
Supergirl wspolpracuje z ta cala organizacja DEO i wojsko jest bardzo promowane w calej serii. Niby nie, ale jednak tak. Kara traci swoja wolnosc i niezaleznosc, bo przystapila do tego typu instytucji. Tak przynajmniej mi sie wydaje.
Winn jest rozczarowany Kara, bo przytulila sie ze swoim przyjacielem Jamesem. Co w tym zlego ? Uwazam, ze ich roznica plci nie oznacza, ze moga sie przytulac tylko wtedy kiedy sa para. To niedorzeczne. Winn uzywa na Karze szantazu emocjonalnego i stara sie wprowadzic ja w poczucie winy. Jest to toksyczne zachowanie, skoro jest jej ponoc najlepszym kumplem to czemu sie obraza jak dziecko ? A ona to kupuje. To nie jest ok.
Zachowanie Pani szefowej jest aroganckie, to bardzo stereotypowa blond rywalka glownej bohaterki. Podoba mi sie ta postac, bo zdaje sie ewoluowac z czasem. Jednak nie podozajmy za jej przykladem w kazdej sytuacji :)
Matka Alex wymusza na dzecku wielka odpowiedzialnosc i rowniez stara sie ja pograzyc w poczuciu winy. Dobrze, ze zostalo to przynajmniej skorygowane.
Czy tylko ja jestem nieco przerozana jak widze te lasery ciskajace z oczu Supergirl ? Wyglada jak opetana. To samo o ostatnim synu Marsa.
Swoja droga to zabawne, ze wszyscy obcy tak swietnie znaja angielski :)