Czego mi brakuje, to tego zajedwabistego poczucia braterstwa z pierwszych sezonów, kiedy
nawet w największe g... klub wdeptywał razem. I chłopaki potrafili sobie pozwolić na zmęczony
uśmiech (np. końcówka 3go sezonu). Nawet jeśli część z tego była podszyta nadchodzącą burzą.
Teraz... coś pękło. Oczywiście, widać, że to miało nastąpić, ale zarazem zniknęło coś, co
przyciągało do pierwszych odcinków.
A to wszystko w imię Szekspira.
mi zdecydowanie czegos brakuje w tym sezonie, jakby cos mnie odpycha od glownych bohaterow, chyba tak jak piszesz, brak braterstwa w klubie (i nie tylko), teraz kazdy jest przeciwko innym. bobby -wiadomo, wkurzyl sie i tyle go widzieli. jax - spiskuje i robi co mu sie podoba , lacznie z mordowaniem niewinnych kobiet. tara tez cos kombinuje, chibbsa juz denerwuja decyzje jaxa... i tak w kolko, troche mnie to meczy
Czyli scenarzyści się spisują :) Po tym co przez ostatnie 3 lata spotkało SAMCRO, nawet perypetie kółka różańcowego księdza Fabiana byłyby o podobnym działaniu na widza.